Wywiadu dla Przeglądu Sportowego udzielił Mariusz Pawełek, który tłumaczy jak to się stało, że dalej jest w Polonii, a nie w Turcji i co dalej z możliwością jego odejścia. Na pytanie co Pan robi w Polonii? Miało Pana nie być? Pawełek odpowiada:
– Ale jestem, przygotowuję się z drużyną do sezonu. Nie wiem, co będzie dalej, spokojnie czekam na sygnał z Turcji. Wszystko zależy od trenera Konyasporu. Turcy rozmawiali ze mną od grudnia. Chce mnie pozyskać ich prezes. Szkoleniowiec też był na tak, ale podczas obozu w Antalyi stwierdził, że zamierza grać na dwóch napastników i musi ściągnąć kogoś do ataku. Jeśli kupią zawodnika z zagranicy, nie będę mógł do nich dołączyć. Aby nie przekroczyć limitu obcokrajowców, mogą pozyskać jeszcze tylko jednego gracza spoza Turcji. Jeśli nikogo nie kupią albo wezmą rodaka, sfinalizują mój transfer. Kibice w Konyi na mnie czekają. Gdy zespół wracał z obozu w Antalyi, dużym zaskoczeniem było, że kibice pytali graczy, dlaczego mnie z nimi nie ma. Fani byli rozczarowani, bo na oficjalnej stronie klubu napisano, że na 90 procent mam dołączyć do drużyny właśnie na tym zgrupowaniu. Wielu kibiców przyszło mnie przywitać. Pamiętają o mnie, to miłe – twierdzi bramkarz „Czarnych Koszul”.
Piłkarz przyznaje również, że przyczyna jego pozostania w Polonii nie leży po stronie warszawskiego klubu i z Polonii mógł odejść bez żadnych przeszkód: – Wszystko było załatwione. Konyaspor zgodził się zapłacić za transfer (300 tys. zł. odstępnego jest zapisane w kontrakcie – przyp. red.), warunki mojego indywidualnego kontraktu zostały ustalone i zaakceptowane. Trzeba tylko podpisać umowę. Ale na razie muszę czekać. W Turcji nigdy nic nie wiadomo.
Jednak propozycja Konyasporu nie była jedyną jaką doświadczony bramkarz otrzymał tej zimy: – Pojawiały się także z drugiej ligi hiszpańskiej oraz z drugiej Bundesligi, ale nikt nie chciał płacić kwoty odstępnego.
Paweł Wszołek w „Piłce Nożnej” odniósł się do zarzutów Krzysztofa Stanowskiego, które zostały spisane na portalu „Weszło!”. – Jakiś koleś w internecie zarzuca mi teraz, że od trzech miesięcy wiedziałem o moim transferze. Owszem, Artur Sobiech zdradził mi, że w jego klubie dopytują się o mnie, ale oficjalnie nikt się ze mną nie kontaktował. Kontrakt dostałem do podpisania dzień przed odlotem do Niemiec, a głównym argumentem ze strony kontrahentów był mój występ w podstawowym składzie już w meczu przeciwko Schalke Gelsenkirchen. Nie wiem, ile było w tym prawdy, i już nie chcę wiedzieć. Straciłem życiową szansę? Być może, ale trzeba się szanować i nie pozwalać traktować jak przedmiot z półki, który każdy może przełożyć w inne miejsce w zależności od proponowanych pieniędzy. Na wariackich papierach niech działają inni. Nie pojechałem do Niemiec i nie będę teraz z tego powodu płakał. Wolę patrzeć przed siebie, a już na pewno nie obawiam się lekarzy. Myślę, że moimi wynikami badań byliby zachwyceni nie tylko trenerzy w Niemczech – odpowiada skrzydłowy Polonii Warszawa na zarzuty Weszło.
W dobrej formie strzeleckiej jest Adrian Mierzejewski, który zdobył bramkę dla Trabzonsporu w wygranym na własnym stadionie 3:0 (2:0) meczu 4. kolejki fazy grupowej piłkarskiego Pucharu Turcji z Mersin İdman Yurdu. Polak na listę strzelców wpisał się już w piątej minucie meczu. Mierzejewski przebywał na boisku do 61 minuty. Było to jego piąte trafienie w tych rozgrywkach.
W opublikowanym właśnie przez Piłkę Nożną Plus rankingu 100 najbardziej wpływowych ludzi polskiej piłki znalazło się kilka osób związanych z Polonią Warszawa:
Na 90 pozycji znalazł się Radosław Majdan. – Były bramkarz i były mąż Dody pracuje w warszawskiej Polonii, ale jego sława, dzięki stałej obecności w telewizjach, jest znacznie bardziej rozległa. Jako jedyny piłkarz tańczył przecież z gwiazdami – uzasadnienia PNplus
Na 54 miejscu sklasyfikowany został Piotr Stokowiec. – Największe objawienie jesieni na ławce. Spokojny, zdystansowany, nie obraża się nawet, gdy do jego atutów krytycy zaliczają kolor włosów identyczny, jak u… Zbigniewa Bońka i premiera. Podczas opłatka zorganizowanego przez PZPN otwarcie przyznał, że w Polonii są piłkarze i członkowie sztabu, którym klub nie zalega z płatnościami.
A na 20 miejscu znalazł się prezes Ireneusz Król. – Piłkarze Polonii mawiają, że Król jest nagi, to znaczy nie wywiązuje się z płacowych zobowiązań w terminie. I z grubsza na tym polega prawda, ale prawdą jest też, iż wszystkie meczowe premie, a to ewenement na skalę ekstraklasy, właściciel Czarnych Koszul przekazał od ręki. A wcale nie musiał, bo wszystkie obietnice były ustne, nic nie zostało zapisane. Poza wszystkim – prezesowi należy się szacunek za jesienny wynik – uzasadnienia PNplus
W zestawieniu znalazły się też inne osoby w przeszłości związane z Polonią: Na 73 miejscu Tomasz Wieszczycki; Na 72 miejscu Dariusz Dziekanowski; Na 62 miejscu Czesław Michniewicz; Na 57 miejscu Jacek Zieliński; Na 56 miejscu Bogusław Kaczmarek; Na 34 miejscu Jerzy Engel; Na 33 miejscu Michał Listkiewicz.
Niech już idzie stąd w cholerę do tego „koniaksporu”. Nie wiem po co wogóle sprowadzają do Polonii takich turystów. BTW ja bym dołączył do tej tureckiej podróży Przyrowskiego. Dość już napsuł nam krwi. Trzeba nam wreszcie po raz pierwszy od czasów Kieszka normalnego bramkarza. P.S. Prawda jest taka, że Budzyński to drugi taki przyroś 😥