Mecz z radomską Bronią miał nam odpowiedzieć na pytanie czy wygrana w Pucharze Polski z Pilicą była wyskokiem, zlekceważeniem rozgrywek przez przeciwników, czy też zwyżką formy naszej drużyny.
Specjalnym optymizmem żeśmy nie tryskali, bo i Broń plasuje się zdecydowanie wyżej w tabeli i nasze dotychczasowe osiągnięcia wiosenne też zbyt dobrze nie wróżyły. Ale, jak wiadomo, nadzieja umiera ostatnia.
Wyszliśmy w składzie: Przemysław Kazimierczak – Andrzej Krajewski, Donatas Nakrošius, Grzegorz Wojdyga, Kamil Tomas – Bartosz Niksiński, Bartłomiej Urbański, Aleksander Tomaszewski, Grzegorz Arłukowicz, Michał Gwiazda – Konrad Cichowski. Na zmianach pojawili się także Przemysław Płacheta, Sebastian Pindor, Michał Zapaśnik i Marcin Kluska.
Zaczęło się, co jest jakby regułą w tych rozgrywkach, całkiem dobrze, a nawet zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach. Aż żeśmy przecierali oczy widząc zdecydowaną, szybką i płynną grę naszych chłopaków. Broń, zepchnięta do głębokiej defensywy, ograniczała się praktycznie do obrony. Nasze ataki niosły ze sobą ciągłe zagrożenie bramki gości, tyle, że znowu raczej tradycyjnie, szwankowała skuteczność. Gdyby wpadało choćby po co czwartej sytuacji, to do przerwy byłoby minimum 3:0 i pozamiatane. Tymczasem wpadło tylko raz po jednej z serii groźnych akcji, a strzelcem okazał się Konrad Cichowski. W tym czasie mogli się podobać niezwykle aktywny Bartek Niksiński, którego wszędzie było pełno, harujący od końca, do końca boiska Andrzej Krajewski, groźny w ataku Cichowski, ale i inni, jak choćby rozgrywający Olek Tomaszewski, czy świetnie interweniujący w obronie Grzesio Wojdyga oraz nasz Litwin.
Na drugą część meczu czekaliśmy więc z nadziejami na dalsze bramki, mając jeszcze wiedzę, że wszyscy nasi sąsiedzi z tabeli swoje mecze przegrali. Wygrana dawała więc awans o kilka pozycji. Niestety po przerwie nie wyszedł już do gry mocno poobijany w końcówce pierwszej części Bartek Niksiński. Druga połowa rozpoczęła się od groźnego ostrzeżenia, bo goście mieli tzw. setkę już po dwóch minutach gry. Tutaj błysnął obroną Przemek Kazimierczak, do którego w przekroju całego meczu nie można mieć żadnych pretensji. Nasi natychmiast odpowiedzieli dwoma dobrymi akcjami, cóż z tego skoro nic nie wpadło, bo strzały Olka i Konrada bronił bramkarz.
W 56 minucie mieliśmy do czynienia chyba z najbardziej kontrowersyjną sytuacją w całym meczu. Wychodzący na sam na sam z bramkarzem Michał Zapaśnik został wycięty od tyłu przez gracza gości oznaczonego numerem 15, który już wcześniej zarobił kartkę. Sytuacja wydawała się ewidentna, ale raczej dobrze sędziujący arbiter wyraźnie chciał chyba gości oszczędzić, bo nawet nie gwizdnął faulu. Jestem przekonany, że gdyby Broń musiała od tego momentu grać w 10, to by tak mocno nie rozwinęła skrzydeł. A tak, to już po upływie kolejnej minuty mieliśmy wyrównanie. Dobrze grająca do tej pory defensywa popadła w swoisty stupor na własnym polu karnym i praktycznie dwaj napastnicy gości bez mała wbiegli z piłką do naszej bramki. Takich „baboli” strzelać nie wolno! I tak to się już dalej toczyło. Nasi niby atakowali, zupełnie bez skutku i całkowicie chaotycznie, goście się coraz lepiej i śmielej odgryzali. Zaczęli osiągać coraz większą przewagę, co przyniosło im drugą bramkę, znowu po biernej postawie naszej obrony. Napastnik gości był na linii spalonego i nasz blok defensywny zamiast grać, zaczął się bawić w sędziowanie. Moim zdaniem spalonego nie było. Nie niepokojeni przez obrońców goście urządzili sobie strzelanie na bramkę. Przemek pierwszy strzał obronił, przy dobitce był zupełnie bez szans. Poloniści mieli jeszcze szansę na wyrównanie kilka minut później, ale po rzucie rożnym żaden z trzech naszych znajdujących się w doskonałej sytuacji przed polem bramkowym graczy nie potrafiło skierować piłki do praktycznie opuszczonej bramki gości. Ostatnie piętnaście minut mogło by nie być grane, bo nic się nie działo. Nasi byli zupełnie bezproduktywni i więcej z gry mieli chyba goście, ale też specjalnie nie parli do podwyższenia wyniku. Na sam koniec Olek zarobił jeszcze „żółtko” i sędzia zakończył mecz. W plecy 1:2. Mecz, który powinien być w cuglach wygrany, mecz który powinien być rozstrzygnięty w I połowie, mecz, w którym podniesienie poziomu gry przez Broń zupełnie naszych rozregulowało. I tym sposobem z awansu w tabeli nic nie wyszło.
Teraz dwa mecze z Ursusem, a następnie z ŁKS-em, w których z pewnością nic za darmo nie dostaniemy. Za dobrze to nie wygląda.
Znowu masa wylanego potu, masa ambicji, z której nic nie wynika. Nikomu z naszych nie potrafił bym odmówić ambicji i chęci do gry, ale coś nie trybi! To co boli, to beznadziejna skuteczność strzelecka i jakieś niezrozumiałe przestoje w grze obronnej. Owszem zagraliśmy bez Piotrka Augustyniaka (chyba go nie zobaczymy już do końca sezonu, a to duża strata!), Krystiana Pieczary, czy Janka Dźwigały, ale drużyna nie może tłumaczyć swojej indolencji strzałowej ich nieobecnością. Para obrońców, poza dwoma zupełnymi klopsami też nie grała najgorzej. Tyle, że te dwa klopsy zostały bezlitośnie wykorzystane. I o to w piłce nożnej chodzi! Tu nie ma ocen za „styl”, a liczą się strzelone bramki.
Myślę, że trener musi się skupić nad poprawą skuteczności w ataku. Jeśli napastnicy strzelili by w tym meczu 4-5 goli ( a tyle powinni!), to dwa grube błędy obrońców można by spokojnie przeboleć. Coś z tym sztab szkoleniowy musi zrobić.
A na koniec, trochę żartobliwie, z takim lekkim grymasem przez łzy, wskażę winnego – to Kwikster! Spytacie dlaczego? Już odpowiadam: ostatnie słabe występy na naszym boisku były przez niego komentowane dla telewizji. Wczoraj I połowę relacjonował wyłączony z meczu Krystian, a nie Kwikster – i było cacy! Drugą połowę sprawozdawał już jednak nasz redattore … i stało się to, co się stało. To oczywiście w żartach, ale może powinniśmy w naszej sytuacji sięgnąć wręcz po zabobony? Adrian, jeśli możesz, wymiksuj się na najbliższe mecze z kariery telewizyjnej, please!
Skandal! Własny redaktor przeciwko mnie 3:-) Trzeba będzie to przemyśleć 😉
Kwiku, przemyśleć to trzeba swoje wypowiedzi, szczególnie jak się bawisz w komentowanie.
„Pindor ustrzelił pitola” słabe to było 😕
Słabe na pewno… :8: Dzięki za krytykę, wezmę pod uwagę :>
Witam,
O ktorej trzeba sie zjawic jutro na K6? :papa:
Podpowiedź dla trenera uwaga w Ursusie na Kamińskiego i Radionowa. Bramkarz wysoki o długim zasięgu ramion.Większość piłek górnych wyłapuje, dobrze gra na przedpolu. Rożne uderzajcie ostro wzdłuż słupków kiedy jest częściowo przysłonięty.I naprawdę uwaga na Kamińskiego-robi grę i ją dobrze czyta. A dla innych,którzy się do Ursusa nie wybierają niech przyjdą kibicować małolatom na boczne bo o 10-ej 99r przeciw Unii, o12.30 97r vs Białe Orły a o 15.30 2003 kontra Legionowia i ten sam rocznik o 17ej tylko w innej grupie przeciwko Victorii Sulejówek. Wszędzie trzymamy kciuki za naszych. :szal: