Polonia już dziś podejmie Sokoła Aleksandrów Łódzki. O meczu pisze dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”. Tekst rozpoczyna od potwierdzenia naszego stanu faktycznego, czytaj aspirująca do awansu Polonia prawie spadła… Co na to nowy szkoleniowiec?
– Jestem bardzo zdziwiony tym, że zespół znajduje się dziś niemal na dnie. Uważam, że w tej drużynie jest duży potencjał i naprawdę nie potrzeba wielu zmian, by Polonia awansowała co najmniej na miejsce w środku tabeli – mówi „GW” trener Dariusz Dźwigała.
Dźwigała zaczął obiecująco, bo od wyjazdowego remisu z Radomiakiem. – Mecz z Radomiakiem pokazał, że jesteśmy na tyle dobrzy, by na boisku lidera toczyć z nim wyrównany pojedynek. Byliśmy zespołem lepszym, stworzyliśmy więcej bramkowych sytuacji, których nie potrafiliśmy zamienić na gole. Mimo to ostatnie spotkanie jest tylko potwierdzeniem moich słów o naszym potencjale – twierdzi w „Wyborczej” Dźwigała. Popularny „DD” stroni od oceniania efektów pracy swoich poprzedników. Skupia się na swojej pracy i osiągnięciu sukcesu na boisku. Nie wybiega w przyszłość. Po zakończeniu rundy rozważy możliwość pozostania przy Konwiktorskiej.
Sokół to jeden z czołowych zespołów naszej ligi. Przed sezonem był wymieniany obok Radomiaka i Ursusa w gronie potencjalnych faworytów. Na półmetku piłkarze, których stadion nosi imię Włodzimierza Smolarka zajmują 6 miejsce. Dziś defensywa „Czarnych Koszul” musi uważać na Samuela Uche Obiego oraz mającego ekstraklasową przeszłość Piotra Klepczarka.
Z „Weszło!” rozmawiał Krzysztofem Sachsem. Szef Komisji Licencyjnej wspomina sprawę Polonii z 2013 r. – Odpowiedź jest bardzo prosta. Parę lat temu Legia miała ponad 200 milionów długu, ale nikt nie odmówił jej licencji. Dlaczego? Bo nas nie interesuje zadłużenie wobec właściciela, tylko tzw. zadłużenie licencyjne z poprzedniego roku, które nie zostanie spłacone do 31 marca przed kolejnym sezonem. Górnik dzięki dokapitalizowaniu przez miasto zadłużenie licencyjne wyczyścił w ogromnej większości tuż przed tą datą, a niewielka część tuż po, za to opóźnienie otrzymał zresztą karę. Nie było realnych powodów do odmowy przyznania krajowej licencji. W przypadku Polonii sytuacja była odwrotna. Wszyscy pamiętamy, że „przelew z Wiednia” nie dotarł. Ani do 31 marca, ani do 15 maja 2013, kiedy wydawana była decyzja. Sytuacja była zero-jedynkowa – przeterminowane zadłużenie wobec piłkarzy narosło tak bardzo, że klub nie mógł dostać licencji.