Ostatnio na naszej stronie pojawiło się kilka felietonów na temat doboru zawodników i ustawienia ich na boisku. Ja też miałem pewne uwagi. I nagle co wczoraj widzę?!
Widzę Pawła Błesznowskiego na bramce, widzę Michała Stecia na skrzydle, w obronie obrońców, a z przodu tych, którzy lepiej się tam czują. Efekt? Każdy widział – pewna wygrana z wiceliderem tabeli, a zeszłorocznym zwycięzcą naszej ligi. Chwała więc trenerowi jeśli zasugerował się naszymi radami, ale chwała także, jeśli do powyższych rozwiązań doszedł przy pomocy własnych przemyśleń (tylko wtedy trochę szkoda, że dopiero w 9 kolejce).
Napiszmy jednak o samym meczu. Działo się w nim dużo, od pierwszej do ostatniej minuty. Już w tej pierwszej mieliśmy okazję na strzelenie bramki… i trochę nas to „przestraszyło”, biorąc pod uwagę poprzedni mecz. Ale już w drugiej, to właśnie Paweł wybronił nas przed stratą. Teraz na minut kilka inicjatywę przejęli goście i napór na naszą bramkę trwał do 9 minuty. Wtedy to, po dobrej akcji Aleksandra Tomaszewskiego i jego groźnym strzale, bramkarz Ursusa („Biały Anioł”) z trudem wybił na róg, a ten, w zamieszaniu, na gola zamienił Piotrek Tyburski.
Działo się dalej, tyle, że już z naszą przewagą. Bywały też chwile mniej przyjemne, jak nieprzemyślana interwencja, poza tym dobrze grającego, Grześka Wojdygi z 37 minuty, po którego podaniu w poprzek pola, „Traktorzyści” mieli dobrą okazję do wyrównania.
Z akcją, majstersztykiem mieliśmy do czynienia w 40 minucie. Zagranie do Adama Czerkasa w pole karne. Ten ze swoistą zimną krwią położył atakującego go obrońcę, odwrócił się i na nogę podał do wbiegającego Adriana Ligienzy. Ten musiał tylko dostawić nogę, co uczynił.
Wspomnijmy jeszcze o minutach 44 i 45. Wtedy padły bramki. Pierwsza, po znakomicie bitym wolnym doskonale i precyzyjnie główkował Czerkas, niestety z pozycji spalonej oraz dla gości, jednak także z wyraźnego spalonego. Do przerwy 2:0 i dobre nastroje. Dodatkowo dotarła informacja, że nasi siatkarze wygrali pierwszego seta z Brazylią, więc humory dopisywały.
Druga połowa rozpoczęła się od naszych ataków. Ich owocem była trzecia bramka, tym razem z karnego. Szarżujący Dominik Lemanek dał się sfaulować w polu karnym, a podyktowany rzut pewnie wykorzystał Czerkas. Gra była otwarta, z naszą lekką przewagą, ale goście próbowali nadal coś w tym meczu odmienić. Mogło ich to kosztować utratę kolejnej bramki. W 61 minucie mieliśmy kolejną błyskotliwą akcję zainicjowaną, jakże by wczoraj inaczej, przez Tomaszewskiego i dobre podanie do Czerkasa, który jednak został sfaulowany zanim oddał strzał. Później niestety nastąpiła dokładna akcja gości i ich wyróżniający się zawodnik, Przemysław Sztybrych, zmniejszył rozmiary porażki na 3:1. Groźnie było też w 69 minucie, po dwóch następujących po sobie niepewnych zagraniach przed naszym polem karnym i po rzucie wolnym chwilę później, kiedy mieliśmy w naszym polu prawdziwy kocioł i sporo szczęścia, że nic nie wpadło.
W końcówce gra zaczęła siadać i coraz mniej się działo, za to gra się zaostrzyła. Posypały się żółte kartki, niestety w większości dla naszych graczy. Niezły sędzia, przynajmniej w przypadku Marcina Stańczyka, trochę się chyba pospieszył. I było coraz ostrzej. Kulminacja nastąpiła już w doliczonym czasie gry, kiedy to niezadowolony zawodnik Ursusa powalił Pawła na murawę, ten być może coś od siebie dodał (sorry całej sytuacji nie dostrzegłem, bo akurat notowałem żółtą dla Piotrka Tyburskiego), w każdym razie skończyło się czerwoną dla ich gracza oznaczonego nr 17 i niewiele brakowało do grubszych zajść, bo tenże nie bardzo chciał zejść, kilku innych też miało coś do powiedzenia, ze szczególnym uwzględnieniem ich strzelca honorowej bramki, wykonującego prowokujące ruchy w kierunku trybun. Nasi zachowali zimną krew i nie dali się sprowokować, a sędzia wreszcie gwizdnął kończąc spotkanie.
Mecz zwycięski i dobrze (wreszcie!) zagrany. Szkoda, że mamy swoistą huśtawkę – coraz lepsze gry na własnym boisku, przy nieudanych grach wyjazdowych. Zwróćmy uwagę, że z pięciu wyjazdów przywieźliśmy tylko 2 (!) punkty, podczas gdy w czterech meczach w domu zdobyliśmy ich aż 10. Czekamy więc na to, aby nasi chłopcy zagrali wreszcie coś fajnego na obcych boiskach. Okazja już w najbliższy weekend, w meczu z ŁKS.
No to pooceniajmy
Paweł Błesznowski. Wreszcie. Jego skuteczne interwencje z pierwszych minut meczu dodały wiary obrońcom. Obronił kilka groźnych strzałów, a przy bramce nie miał nic do powiedzenia. Dobry występ i mam nadzieję, że teraz on będzie grać.
Obrona. Piotrek, Grzesiek, Wojtek Szymanek i Rafał Kosiec. Lepiej niż poprzednio, choć jeszcze nie doskonale. Bardzo dobry mecz Piotrka, zdecydowanie powyżej poprzednich występów. Jeśli już mieć uwagi do obrońców, to do Grześka, za dwie słabsze interwencje z 37 i 69 minuty. Ale ogólnie i on i Wojtek OK. Grę Rafała bardzo lubię i w tym meczu też mnie nie zawiódł. To pewny punkt drużyny, a i z przodu potrafi się dobrze pokazać.
Pomoc. Michał, Adrian, Piotrek Augustyniak, Dominik. Skoro już wymieniam ich z imienia, to znaczy, że swoją obecność w meczu zaznaczyli, a skoro mecz udany… Piotrek też wykonał dobrze swoją robotę. Pewny w odbiorze, pierwsza , trudna do sforsowania, nasza zapora defensywna. Kilka wyjść do przodu, dobra gra. Adrian i Dominik to dwaj niezwykle ważni dla naszej drużyny zawodnicy – kiedy oni dobrze grają, zwykle dobrze gra cała drużyna, i wczoraj tak było. Michał przesunięty do przodu wyraźnie odżył. Kilka niezłych akcji, kilka prób strzałów. W końcówce trochę opadł z sił i został zmieniony.
Atak. Adam Czerkas. Człowiek, który dużo nam w tym meczu dał. Adam nie biega już jak rączy jelonek, ale jego mądrość w grze jest dla drużyny bardzo przydatna. Ciągłe absorbowanie defensywy gości, wymuszanie wolnych w okolicach pola karnego, wreszcie to, palce lizać, dogranie do Adriana przy drugiej bramce i pewnie strzelony karny. Co można dodać?!
Na koniec zostawiłem Aleksandra Tomaszewskiego, grającego podwieszonego za napastnikiem, ofensywnego pomocnika. Ten chłopak wczoraj mnie totalnie zaskoczył! I nie tylko mnie, bo jego gra robiła wrażenie na wszystkich wokół mnie siedzących. On już w poprzednich grach się pokazywał, ale wczoraj można powiedzieć, że wręcz błyszczał. On myśli, szuka najlepszych rozwiązań. Dobry przegląd pola, podania tam, gdzie powinny być kierowane. Jest i technika – kilka zagrań bardzo ciekawych i skutecznych. Oby tak dalej! Dla mnie – Man of the Day!
Na zmianach zobaczyliśmy wczoraj Krystiana Pieczarę (za Dominika), Marcina Kruczyka (Czerkas), Marcina Stańczyka (Tomaszewski) i Dawida Klepczyńskiego (Steć). Wszyscy grali zbyt krótko, żeby coś o nich napisać. Zmieniali tych, którzy najwięcej się wczoraj nabiegali.
Wczorajszy mecz pokazał, że mamy drużynę, która może z powodzeniem walczyć z najlepszymi w naszej lidze. Potrzebna jest stabilizacja gry na tym poziomie, stabilizacja składu… no i poprawienie skuteczności na wyjazdach. My graliśmy wczoraj jako pierwsi, reszta meczów dziś – ale jakże miło było spojrzeć na tabelę zamieszczoną na portalu „90minut”, w której uplasowaliśmy się już na piątym miejscu.
Świetnie że do bramki wrócił Błesznowski. Od razu obrona czuła się pewniej. Niestety u Brudnickiego nie widze haryzmy, choć to dobry bramkarz. Zgadzam się co do oceny Tomaszewskiego. Nie rozumiem jednak czemu w kadrze zespołu jest tylko 2 chłopaków z rocznika 1995, który w zeszłym sezonie tak dobrze grał w lidze, a w pucharze miażdzył naszych rywali ligowych z IV ligi po 5-0?
Czemu Dziewicki odpalił resztę. Tam Tomaszewski wcale nie był najlepszy. Wielka szkoda, bo widziałem parę meczy młodziaków i kilku chłopaków u nas by teraz błyszczało, a przy tym grali by wychowankowie tak jak ma to miejsce w najlepszych klubach. Z tego co słyszałem nasz były trener chciał tym ruchem udowodnić, że w MKS-ie nie ma szkolenia na wysokim poziomie. A tam przecież roi się od kadrowiczów. Ale jaki trener taka selekcja.
Uważam też że Wojdyga na stoperze to nieporozumienie. Ten chłop ma ofensywne, spore możliwości, a z tyłu się marnuje. Najważniejsze jednak zwycięstwo i oby tak dalej!
” Oskar Czemu Dziewicki odpalił resztę. Tam Tomaszewski wcale nie był najlepszy. Wielka szkoda, bo widziałem parę meczy młodziaków i kilku chłopaków u nas by teraz błyszczało, a przy tym grali by wychowankowie tak jak ma to miejsce w najlepszych klubach. Z tego co słyszałem nasz były trener chciał tym ruchem udowodnić, że w MKS-ie nie ma szkolenia na wysokim poziomie. A tam przecież roi się od kadrowiczów. Ale jaki trener taka selekcja.”
Dokładnie tak trzeba jeszcze dodać ze niektórzy chcieli grać kompletnie za frico i mimo to odpadli…
dobrze wiesz (chyba) że odpalił tych 3 typków którzy wcześniej po namowach (pewnie wiesz kogo) nie chcieli grać w IV lidze wybierając CLJ pomimo że byli potrzebni do ratowania Polonii.
bardzo dobre podsumowanie wczorajszego meczu. Czy trener Nas/Was czyta? oczywiście logika podpowiada, że nie tylko on, ale i Pan Adam „znacznie mniej spalony” również… naprawdę się starał do 70 minuty… mam wielka nadzieję pod koniec rundy pisać o nim laurki i składać zasłużone hołdy…Tylko niech obaj Panowie czytają, konfrontują i grają. Dzięki obu za wczorajsze zaangażowanie. Panie trenerze dobrze, że miał pan marynarę, bo to ona prawdopodobnie krepując ruchy powstrzymała Pana przed ręcznym przedstawieniem arbitrowi argumentów…Dress code zobowiązuje… 😉
Tomaszewski walczył z Traktorkami jak…”Ursus”! Brawo! „Klaskaniem mając obrzę
kłe prawice” pozdrawiam
Brawo! „Klaskaniem mając obrzękłe prawice” … Ode mnie też brawo – za wzniosłe słowa niczem z romantycznej, dziewiętnastowiecznej poezyji. Kibic Polonii nie tylko knajackim słowem się posługuje.
Cieszy też to, że Czerkas także czyta Dumę Stolicy, bo najwyraźniej postanowił wreszcie pobiegać i zaangażować się w grę zespołu.
A trener, który nie tylko ubiera się pod wpływem przeczytanych w internecie złośliwych komentarzy, ale także ustawia skład według tego co mu powiedzą czy napiszą, to nie trener. Chyba ze jak zauważył Tricky sam doszedł do tych rozwiązań, w co wątpię…
Cieszy dobra postawa zespołu przy K6, bardzo cieszy powrót Błesznowskiego do bramki. Teraz żeby jeszcze utrzymać tę postawę i zaangażowanie zespołu na wyjeździe!