Jak mieliście okazję przeczytać w komentarzach, właśnie wyjeżdżam na wakacje i mam masę innych spraw na głowie. Ale, żeby nie było, że byłem i nie poinformowałem, choć kilka zdań skreślę.
Sieradz powitał nas piękna pogodą i przychylną obojętnością miejscowych kibiców, którzy prawie w całości zapełnili kameralny stadion. Dobra murawa, komunikatywny spiker, dokładnie opowiadający o naszej historii i podkreślający dokonania Polonii. No i zaczął się mecz. Dosyć niewygodnie się go obserwowało bo słońce mocno raziło, a poza tym nasza „klatka” była oczywiście usytuowana w samym narożniku. Dodatkowo drużyna wyszła w składzie, z którego wielu graczy nie byliśmy w stanie zidentyfikować, no bo kto zna fizys Marcina Stańczyka, Filipa Kowalczyka, Rafała Kośca, czy Michała Stecia. Nawet z Dominikiem Lemankiem był pewien problem, bo ostrzygł się na zero, co go mocno zmieniło.
Pierwszą połowę oglądaliśmy raptem w 18 osób, tych, co dotarli prywatnie, bo autobusy z liczną, ponad stuosobową grupą dotarły z opóźnieniem. Ale dawaliśmy radę! Miejscowi mecze oglądają, nie maja żadnego dopingu, tak, że słychać było tylko nas. Chłopcy zaczęli z dużym animuszem i mogło się wydawać, że bramki są kwestią czasu. Przewaga była naprawdę duża, a i bramkarz miejscowych miał okazję się kilka razy wykazać.
Obiecywaliśmy więc sobie dużo po drugiej połowie, licząc że nasi tamtych zabiegają. Tymczasem zaczęło być odwrotnie. Z każdą upływającą minutą nasi sprawiali, że upał i ostre tempo I połowy sporo ich osłabiły. Trener zareagował dwoma zmianami, weszli Dawid Klepczyński i Piotr Tyburski, zastępując Adrian Ligienzę i młodego, obiecującego i walecznego Kowalczyka. Ten chłopiec zaprezentował się z pewnością znacznie lepiej od faworyzowanego Bartka Kozakiewicza, który był praktycznie niewidoczny. Niestety zmiany nic nie wniosły. Nowi nie potrafili niczym zaimponować. W tym czasie, w zamieszaniu po rzucie rożnym padła też pierwsza bramka dla Warty. Nasi niby próbowali się poderwać do odrabiania strat, ale gra zaczęła im się sypać. A gospodarze zaczęli grać, jakby mecz się dopiero zaczynał. Widać też było w ich grze sporo dobrze dopracowanych zagrań. Ataki skrzydłami sunęły jeden po drugim, a my nie byliśmy w stanie nic im przeciwstawić. Druga bramka padła po dobrym podaniu pomiędzy naszych środkowych. Napastnik Warty wyskoczył jak diabeł z pudełka i z kilku metrów strzelił nie do obrony. Paweł Błesznowski nie miał przy bramkach nic do powiedzenia,ale kilka innych jego interwencji napędziło nam trochę strachu. Niektórzy widzieli przy tej drugiej bramce spalonego, ja jednak uważam, że wszystko było OK. Do końca ani wynik, ani gra nie uległy zmianie. Cóż, i tak podziękowaliśmy naszym chłopakom, mecz im nie wyszedł, ale dużo potu na boisku wylali. Zastanawiać się można w jakim stopniu zawirowania w klubie wpłynęły na ich grę. Niepokój budzi zwłaszcza sytuacja związana ze sztabem trenerskim, gdyż na chwile obecną, zarówno Piotr Dziewicki, jak i Emil Kot, podali się do dymisji i drużyna została bez trenera. Kto ja przygotuje i poprowadzi do meczu z Ursusem? Oto jest pytanie. A Ursus, wiadomo, wygrał tę ligę rok temu.
Tymczasem podano informację na stadionie, że w myśl nowej organizacji naszej ligi, aby awansować wyżej, zwycięzca będzie musiał rozegrać tylko jeden baraż, więc łatwiej niż w zeszłym sezonie. Tyle, że żeby zagrać w tym barażu trzeba ligę najpierw wygrać. A chętnych do awansu jest sporo, a wczoraj dobrze się zaprezentowały np. drużyny z Radomia, dobrze wypadła też zasilona naszymi byłymi zawodnikami Pilica. A czy przegrana Legii może być traktowana jako coś pocieszającego? Dla mnie nie!
Ocen nie wystawiam, bo naprawdę trudno mi było wyłowić poszczególnych zawodników.
I do zobaczenia za trzy tygodnie – oby w lepszych humorach.
Skupiając się przez chwilę na stronie sportowej naszej sytuacji, oczekiwałbym że Duma Stolicy wyjaśni „dlaczego zagrał skład znacznie różniący się od każdego, który grał sparingi ?” Proste pytanie do Piotrka, Emila, Pawła Olczaka i kogo jeszcze uważacie za mogącego coś wnieść. Nasz chaos organizacyjny nie w pełni to tłumaczy, to pytanie autentycznie mnie nurtuje.
Takie weekendowe pytanie byłoby lepsze w piątek… W sparingach grali wszyscy (starzy, testowani, ci zostali, odstrzeleni, niespełnieni, juniorzy)… W lidze gra ekipa wyselekcjonowana, która ma walczyć o punkty…