No to zaliczyliśmy pierwszy mecz na wiosnę na K6. Zaliczyliśmy, bo miało być zwycięstwo i było. Z KS Łomianki powtórzyliśmy wynik z jesieni, tyle, że teraz nie za sprawą walkowera lecz dzięki trzem strzelonym bramkom.
Drużyna z Łomianek nie była specjalnie wymagającym rywalem. W zasadzie przez całą pierwszą połowę skupieni byli raczej na uchronieniu się przed utratą bramek i chyba ani razu nam nie zagrozili. Gra toczyła się więc na połowie gości i o przewadze naszej drużyny świadczył najwymowniej fakt, że wszyscy fotografowie przez cały mecz czaili się za bramką naszego przeciwnika. Mogliśmy więc obejrzeć sporo akcji zaczepnych, granych przeważnie w ataku pozycyjnym. Na szybkie kontry nie było szans, bo goście starali się nie niepokoić nas swoimi atakami. A z atakiem pozycyjnym to w Polsce wiadomo… nie takie firmy jak dzisiejsza Polonia nie za dobrze sobie radzą. Ciekawie zrobiło się dopiero w 18 minucie, kiedy to Adrian Ligienza zdecydował się na zupełnie niespodziewany strzał chyba z 30 metrów, po którym piłka wyszła po poprzeczce na aut bramkowy. Chwilę później mieliśmy ostry kocioł pod bramką Łomianek, ale wynik nie uległ zmianie. O upływie czasu świadczyły tylko kolejne kartki pokazywane obrońcom gości przez nieźle spisującego się sędziego.
Na marginesie – odnoszę wrażenie, że panowie gwiżdżący w IV lidze wcale nie odbiegają poziomem od swoich ekstraklasowych kolegów, a od gości typu Małek, Pskit czy Lyczmański mogli by uczyć się chyba tylko złych nawyków.
Wreszcie goście podeszli pod linię połowy boiska, co po przechwycie, dało nam szansę na szybsze rozegranie naszego ataku. Był on bardzo składny i wykonany wzorowo, a wykończył go mocnym strzałem z pola karnego wspomniany już Ligienza po znakomitym dośrodkowaniu Mariusza Ujka. Do przerwy już nic się nie zmieniło.
Po przerwie niespodziewaną przewagę optyczną uzyskali goście. Cisnęli naszych tak do 53 minuty, po czym wszystko wróciło do normy czyli mozolnego oblegania bramki Łomianek. Ciągle czegoś brakowało – a to ostatniego podania, a to braku zdecydowania, wreszcie niedostatecznej precyzji w wykańczaniu akcji.
No i znowu Ujek. Zdecydowanie wszedł w pole karne, a stoper gości nie widział innego wyjścia niż go faulować. Ewidentny karny, choć bez kartki dla obrońcy. Czyżby miała być druga żółta i sędzia nie chciał gości zbytnio osłabić? Po długich negocjacjach co do wykonania, do piłki podszedł wreszcie Michał Strzałkowski i pewnie strzelił. 2:0.
Napór naszych trwał dalej, a jego efektem był trzeci gol strzelony z rogu pola karnego przez Mateusza Sołtysa… oczywiście po doskonałym podaniu Ujka.
Więcej bramek już nie zobaczyliśmy, mieliśmy za to okazję podziwiać naszych ciemnoskórych piłkarzy wchodzących na zmiany i nie było z tego tytułu powodów do narzekań.
Mecz skończyliśmy więc wynikiem 3:0, co chyba w pełni usatysfakcjonowało zebraną, w przyzwoitej liczbie, publiczność.
Odzyskaliśmy więc 3 pozycję, którą wcześniej utraciliśmy na chwilę na rzecz Błękitnych Raciąż, rozgrywających mecz w sobotę. Miły prezent sprawiła nam Ostrovia, zwyciężając MKS Ciechanów, niestety rezerwy Wisły Płock są w stanie mobilizować się wyłącznie na mecze z nami i uległy u siebie (czyli w … Gąbinie) Bugowi. Do Bugu pozostało wobec powyższego punktów 5, za to dystans do Ciechanowa zmniejszył się do tylko 2 punkcików.
Oceny dla naszych chłopców:
Bramka – Paweł Błesznowski na posterunku. Nie miał zbyt dużo roboty, ale wszystko co leciało w jego stronę złapał lub wypiąstkował. Dobrze.
Obrona – rozpoczęła w składzie Dawid Klepczyński, Olek Fogler, Piotr Augustyniak, Kacper Lachowicz. Na zmianach zobaczyliśmy jeszcze Tony Uzomę i Adeniyi Lekana. Znowu to samo. Nie musieli walczyć na śmierć i życie. Ale robotę wykonali, zwłaszcza środkowi. Cieszy mnie ustawienie Piotrka na środku obrony i zaniechanie przez trenerów eksperymentów z wykorzystaniem go jako napastnika. Augustyniak na obronie to jest to. Tam wie co ma robić i zadowalająco wykonuje.
Pomoc – Ligienza, Dominik Lemanek, Wojtek Antczak i Sołtys. Na zmianie jeszcze Mateusz Gliński. Moim zdaniem najlepiej z nich zaprezentował się Adrian i to nie tylko dlatego, że strzelił bramkę. Mimo, że chwilami nie było go widać, to jednak kiedy się już pojawiał, to po to aby coś fajnego zagrać. I ten piękny strzał w 18 minucie… Duży plus. Plus także dla Wojtka. Bardzo pracowity, aktywny w destrukcji ale także w konstruowaniu akcji. Dominik, niby jak Adrian, ale jakby mniej ekspresyjnie, sporo strat, sporo nieprzemyślanych dośrodkowań – takich bez popatrzenia jak stoją partnerzy. Chciałbym aby grał uważniej. Ale źle nie było. Uczciwie powiem, że po meczach z Avią i ostatnio z Bugiem miałem sporo poważnych zastrzeżeń do Mateusza. Dzisiaj starał się moje wątpliwości rozwiać. Nie do końca, ale przez chmury zaświeciło słoneczko. Ciągle wydaje mi się, że jest mało zwrotny i czasem gubi orientację na boisku. Dzisiaj jednak przejawiał spora ochotę do gry, podejmował walkę – a tego mi poprzednio brakowało. Wreszcie strzelił ładną bramkę, a miał szansę na jeszcze jedną, po minimalnie niecelnym strzale pod koniec spotkania, oczywiście po dograniu Ujka. Mam nadzieję, że Mateusz z meczu na mecz da nam więcej zadowolenia ze swojej gry. Mati Gliński grał za krótko żeby go sensownie oceniać.
Atak – Strzałkowski i Ujek. Na zmianie Marcin Kruczyk. Michał wrócił do większej ilości minut i bardzo mnie to cieszy. On zawsze jest groźny i ma ciąg w ataku – dziś też. Marcin grał krócej i nie miał takiego pola do popisu. Natomiast Mariusz Ujek… to w naszej drużynie facet z innej planety! Ten to robi różnicę! Gość w połowie drogi do czterdziestki, a jaka szybkość, wytrzymałość i dynamika. Dokładamy do tego inteligencję, przegląd pola i precyzję oraz niekonwencjonalność podań – i teraz już wiemy dlaczego miał udział we wszystkich bramkach oraz praktycznie pozostałych groźnych sytuacjach. Brawo i jeszcze raz brawo! To dobrze, że jest z nami. On nam pomoże, a przy okazji młodzi zobaczą o co w piłce nożnej tak naprawdę chodzi!
Wygraliśmy więc i jest to krok we właściwym kierunku. Tak trzymać do końca.
kto grał z nr 99 , moim zdaniem najsłabszy nasz zawodnik to był
Antczak – nie zgodzę się :>
Chyba tylko Twoim zdaniem
Bylo bardzo dobrze jak na atak pozycyjny. Mysle ze do konca wszystko wygramy o ile sie jakas katastrofa niezdarzy… Bo widac ze nawet jak rywale zamuruja to potrafi Polonia wbic. Tylko gdzie Bug te 5 punktow straci….. to mnie martwi.
dla mnie nr 99 katastrofa bardzo duzo strat i dużo pokładania sie
Najsłabszą formacją była obrona ze szczególnym uwzględnieniem tragicznie grającego Dawida Klepczyńskiego. Wiem, że narażę się naszym NSom, ale wejście obu czarnoskórych zawodników poprawiło grę obrony. Z pozostałymi ocenami autora zgadzam się w 100 %.