Kilka dni po spotkaniu Polonii z Kotwicą Kołobrzeg (1:1) udało nam się porozmawiać z Jakubem Lemanowiczem. Bramkarz Polonii tuż przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania musiał opuścić boisko. Jak się czuje? O tym w rozwinięciu niusa.
Jak zdrowie?
– W porządku, na szczęście nic mi nie jest, tylko trochę obolały. Myślę, że w poniedziałek będę na 100% do treningu.
Trochę wyprzedziłeś moje kolejne pytanie. Mamy rozumieć, że nie jedziesz do Lubina?
– Tak niestety nie będę mógł jechać pomoc drużynie. Nie trenowałem póki co z drużyną, więc będę starał się dojść do siebie, aby w poniedziałek móc trenować już normalnie.
Pozostaje trzymać kciuki za formę Michała Brudnickiego i pogratulować debiutu na ławce Antkowi Borkiewiczowi. Myślisz, że mocno przeżywa wyjazd na mecz pierwszego zespołu?
– Myślę, że dla Antka będzie to duże przeżycie, ale po to trenuje i pracuje ciężko na treningach. Michał jest w dobrej formie, zresztą wszedł za mnie w trudnym momencie i pomógł drużynie. Cała drużyna jest na pewno dobrze przygotowana do meczu.
Wróćmy do niedzieli. Jak dużo pamiętasz z całego zajścia? Z daleka sprawa wyglądała dość groźnie.
– Wszyscy są zaskoczeni, że nic tak naprawdę mi się nie stało, bo sam jak później to oglądałem, to wyglądało to groźnie. Świadomość odzyskałem dopiero w karetce. Nie pamiętam tego, że się ocknąłem na boisku. Słysząc późnej relacje bliskich i kolegów z boiska, miałem dużo szczęścia.
Ten sezon Cię nie oszczędza. Pytanie które zdarzenie zostanie Ci dłużej w pamięci: „ninja” ze Śląska czy słupek na Kotwicy?
– Sytuacji ze Śląska szczerze mówiąc to już nie pamiętam (śmiech). Na pewno było to dla mnie bolesne, ale wydaje mi się, że z każdym meczem pokazywałem, że nie jestem tu przypadkiem. Co do tych dwóch sytuacji na pewno przy pierwszej wylało się sporo hejtu, a teraz otrzymałem bardzo dużo wsparcia, za co dziękuję.
Niełatwe jest życie piłkarza, ale wierzę, że szybko uda się wrócić do gry. Dziękuję za rozmowę!
– Dziękuję również!
Szybkiego powrotu do formy życzę, bo całe szczęście zdrowie już jest i to najważniejsze.