Za każdym razem, kiedy prezes Gregoire Nitot robi jakąś ewidentną głupotę, uśmiecham się szeroko. Czy źle życzę klubowi? A może z moją głową coś jest nie do końca w porządku?
Sympatyczny redaktor Kwikster odkąd „zawiesiłem przysłowiowe pióro na kołku” (nie, nie znam przysłowia o piórze) i przeszedłem z dziennikarstwa do PR, co jakiś czas zagadywał mnie z pytaniem, czy nie chciałbym czegoś skrobnąć na DS. W sumie może i chciałem, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie – a to nawarstwienie obowiązków służbowych, a to urodziny pierworodnego, które oddaliły mnie na jakiś czas od stadionu i sprawiły, że przestałem rozpoznawać piłkarzy „Czarnych Koszul” po twarzach, a to ogólne zniechęcenie wynikające z marnej frekwencji i powracających wpadek z Mamrami i Wikielcami tego świata. Nadszedł ten moment, kiedy wymówki się skończyły, komputer się otworzył, podobnie jak serce, które bije dla Polonii tak mocno, jak ostatni raz za czasów Ś.P. Jana Ranieckiego, kiedy jako nastoletni dzieciak wchodziłem na stadion od strony Sahary, bo Główna była remontowana.
Zacząłem, jak każdy narcyz, od pisania o sobie i pewnie tak już pozostanie. Ale że we mnie tej Polonii jest dużo, to mam nadzieję, że klepiąc w klawisze o niej nie zapomnę. Na początek rachunek sumienia – od 2000 roku, kiedy miałem dziewięć lat, chodziłem na trybuny, trenowałem w młodzieżowych zespołach, później jako jeden z dwóch (pozdrawiam Piotrka Wesołowicza) dziennikarzy „dużych” mediów regularnie zajmowałem się „Czarnymi Koszulami”, chociaż w zasadzie wszyscy mieli to w dupie – przede wszystkim moi szefowie, dla których pisanie o klubie z czwartego/piątego szczebla rozgrywkowego było nieszkodliwym dziwactwem. Ale nawet ja straciłem wiarę, zainteresowanie, chęci i ten płomyk zgasł. A przynajmniej tak mi się wydawało. Od 2019 roku do początku tegorocznej wiosny nie było mnie na trybunach. Narodziny syna zgrały się w czasie z degrengoladą sportowo-organizacyjną klubu, a moje pokłady optymizmu się wyczerpały. I tylko żałowałem, że młody nie będzie kibicował Polonii, bo tego klubu zaraz nie będzie. Dzisiaj jaram się sparingami, czytam forum w poszukiwaniu analiz transferów, udzielam się pod każdym tweetem choćby luźno dotyczącym „Czarnych Koszul”, a karnet kupiłem tak szybko, że Enigma nie zdążyła mnie powstrzymać i dać info o mobilizacji. Ten płomień jest gorący tak, jak nigdy nie był w moim dorosłym życiu. Więc jeśli prezes Gregoire Nitot chce się na mnie wkurzać że kupiłem za mało kiełbasy i wypiłem za mało piwa, to na meczu ze Stomilem Olsztyn mogę zjeść i 10 „giętych” zapijając to galonem browara. Bo to gość, który uratował we mnie dziecko.
Na samym początku napisałem, że szeroko uśmiecham się za każdym razem, kiedy Nitot robi jakąś głupotę, a tych nie brakuje. Ostatnia wojenka z Enigmą w temacie gadżetów klubowych, ośli upór w temacie Wojciecha Szymanka, nadaktywność w mediach społecznościowych wszędzie tam, gdzie ktoś powie coś negatywnego („nie potrzebujemy takich ludzia”) czy uporczywe niedofinansowanie klubowego marketingu (który i tak robi kawał dobrej roboty, szapoba Jędrek!) to tylko część tematów, które mogłyby irytować. Dlaczego więc cieszą? Bo właściciele klubów piłkarskich w Polsce potrafią być: oszustami, oszołomami, biedakami bez grosza przy duszy, świrami bez pojęcia o biznesie, excelowcami bez pojęcia o emocjach, Jarosławami Królewskimi, którzy w swoim odklejeniu wprowadzają „kibicki ze sztucznej inteligencji” do obiegu w momencie największej sportowej klęski klubu, albo wszelkimi dziwacznymi mieszankami wszystkiego co wyżej. I to nie chodzi tylko o to, że Polonia mogła trafić gorzej. Ona nie mogła trafić lepiej.
Andrzej Zaucha pisał w piosence „Wymyśliłem Ciebie”, a ja wymyśliłem nam wszystkim Gregoire’a Nitota. No bo jaki powinien być idealny właściciel klubu piłkarskiego? Po pierwsze rozumiejący biznes, bo bez tego cała konstrukcja organizacji może być co najwyżej kolosem na glinianych nogach. Po drugie, mający pieniądze, bo futbol w polskim wydaniu to nie jest inwestycja (a na pewno nie poza ekstraklasą), tylko studnia, do której wrzuca się ciężko zarobiony hajs. Po trzecie, zaangażowany. Bez miłości do klubu trudno sobie w racjonalny sposób wytłumaczyć wywalanie kolejnych milionów na facetów, którzy biegają za nadmuchanym skórzanym świńskim pęcherzem (no dobra, może teraz ten pęcherz jest już ze sztucznych tworzyw i obleczony kosmicznymi technologiami, ale wiecie o co mi chodzi). No i przede wszystkim nie może być normalny, bo przecież wtedy trzymałby się z dala od polskiego futbolu, szczególnie w wydaniu trzecioligowym. Piłka nożna to nie jest miejsce dla grzecznych chłopców czy osób, które mają równo pod czaszką. Niezależnie od tego czy mówimy o chłopakach zdzierających gardła na „Kamiennej” czy o prezesie wbiegającym na boisko po wygranym spotkaniu i przytulającym piłkarzy. Więc jeżeli w naszym przypadku to wariactwo i „nie-równo-pod-kopułowość” ma się objawiać sporadycznym rzuceniem „mam to w dupie” w odpowiedzi na (nawet słuszne) pretensje kibiców czy wzniecaniem zbędnych niesnasek w kontekście, jak to się pięknie mówi w mojej branży, „merczandajzingu”, czyli handlu klubowymi gadżetami, to dziękujmy codziennie komuś/czemuś w co wierzymy (Bogu, Latającemu Potworowi Spaghetti czy Matce Ziemi), że mamy takie problemy.
Mamy jednego z 3-4 najlepszych prezesów/właścicieli w Polsce. Pod tym względem jesteśmy już dawno w Ekstraklasie i walczymy o europejskie puchary. Więc nawet jeżeli warknie na was na Facebooku czy zacznie marudzić, że „Czarny Koszul” nie zarabia tyle pieniędzy, ile powinien, to uśmiechnijcie się do gościa i kupcie pięć kiełbas zamiast jednej. To chyba niewysoka cena za to, że ktoś codziennie resuscytuje tego żyjącego w nas, starych chłopach (i babach, pozdrawiam koleżanki po szalu!), dzieciaka.
Tak. Wczoraj z opóźnieniem obejrzałem kick off i natychmiast polecialem do sklep on-line i odkupiłem małą część dawno minionego dzieciństwa.
wydaje mi się, że remont głównej był już po śmierci śp. p. Ranieckiego.
detal
To prawda! I zastanawiałem się nad tym pisząc, czy nie pomieszalem horyzontów czasowych, dzięki za czujność! 🙂
Ja tylko dopowiem, że wczoraj z ciekawości poczytałem sobie Dumę Stolicy z lat 2018-2020 i wiecie co… 🙂
Bardzo dobrze powiedziane. Nie trzeba daleko szukać żeby zobaczyć, jaki burdel potrafią robic prezesi w swoich klubach tak jak np. u koleżanek z legii. Każdy szef, prezes, dyrektor itp. ma swoje dziwactwa, które najczęściej wytykają mu ludzie, którzy nigdy do jego poziomu się nie zbliżą. Różnica jest taka, że dziwactwa Mioduskuego wpędzają jego klub w długi, a Grega co najwyżej wzbudzają nadmierna aktywność w mediach społecznościowych.
W przypadku wielu bogatych ludzi, którzy angażowali się w polską piłkę często było tak, że dany klub był w 100% uzależniony od swojego dobrodzieja, a gdy ten znikał – znikał również fundament na którym opierał się klub.
W przypadku Grega bardzo podoba mi się to, że on chce tę naszą Polonię restrukturyzować i zmieniać tak, by przynajmniej w pewnej części klub miał swoje źródła finansowania.
Czy mu się uda? Zobaczymy. Ja bardzo kibicuję i w pełni rozumiem intencje. A w tym wszystkim gdzieśtam efektem ubocznym jest to, że Greg trochę próbuje „wychowywać” kibiców, że 10-ty raz słyszymy o tym piwie, kiełbasie i koszulce, że może niepotrzebnie czepia się enigmy itd. (choć w tym ostatnim jestem może trochę bardziej po stronie Grega, ale uważam, że nie powinniśmy się mieszać niech obie strony to załatwią między sobą).)
Nitot nie należy do tych „działaczy „, którzy zwykle bawią się w piłkę. Samo wejście do klubu piłkarskiego jest inwestycją ryzykowną, a do Polonii w 2020 to już całkiem. Zaczął od spłacenia nieswoich długów. Wątpię, żeby przy takiej już rozpoznawalności i ilości zainwestowanego czasu chciał mieć skazę na życiorysie zawodowym w postaci niedobrej inwestycji
Szczerze się uśmiałem, czytając o 3-4 najlepszym właścicielu klubu w Polsce. Nawet patrząc na sama piłkę nożną. Troszkę pokory. Ledwo i cudem wdrapaliśmy się do czołowej 60-tki klubów.
Za to co prezes zrobił – chwała mu i tego nikt zdrowy psychicznie mu nie odmówi. Ale. Ile spierniczył i na jakim dzikim farcie jest ten awans, to druga sprawa.
Tak uczciwie zestawic tabelkę stworzył/spieprzył – wynik jest otwarty.
Poza tym jakie kryteria brałeś pod uwagę pisząc „3-4”? To nurtujące jest. Chyba, że masz na myśli 3-4 miejsce wśród właścicieli Polonii w ostatnich 30-tu latach, wtedy tak.
Wojciechowski, Wielgus, Raniecki, Nitot.
Brałem pod uwagę takie kryteria, że tak mi się wydaje. Forma felietonowa na to pozwala, zamierzam tę przestrzeń wykorzystać do tego, żeby sobie popisać co mi ślina na język przyniesie 😉 a z ogromnym szacunkiem do p. Jana, stawianie go jako właściciela przed GN to dopiero przyczynek do zdumionego śmiechu, przecież on w ogóle nie miał poza wielkim sercem do Polonii pieniędzy na jej utrzymanie na poziomie ekstraklasy.
@Bratek. Nie o wklad finansowy mi chodziło, lecz o zaangażowanie łamane na efekty, nie tylko te sportowe ale i marketingowe czy rozpowznawalnośc Klubu.
Stąd prezes Wojciechowski jest dla mnie na 1, Nie za wkłąd finansowy ale za desperację w budowaniu Polonii. Gdyby nie banda sępów i dymających go na lewo i prawo… Eh. Pan Marek Wielgus – tu chyba nie m co zasług wymieniać. Pan Jan to całkiem inna historia. Jeśli Nitot wykaże się połową Jego serca do Klubu – będziemy mieli epoke Polonii niczym Bayernu w Rzeszy niemieckiej.
Awans na farcie… 81 punktów i 26 zwycięstw to czysty fart, zero umiejętności piłkarzy, trenera, sztabu sportowego i w ogóle bez pieniędzy od Nitota to wcale gorzej by nie było. Co jeszcze?
nie no, w ogóle nie było elementu farta w tym wszystkim, wszystko było pod kontrolą przez cały czas:
https://www.dumastolicy.pl/2022/06/04/gks-wikielec-wygrywa-i-wlasciwie-odbiera-marzenia-o-ii-lidze-2021-22/
Generalnie sezon na 5+, do szóstki ciupinkę zabrakło…
inna sprawa, że w tym „tańcu na linie” (Kamyk, Twoje zwroty przechodzą do klasyki) winy Grega było imho najmniej.
Czyli rozumiem, ze kiedy nam się potyka noga to dlatego, że jesteśmy nieudacznikami i frajerami, a jak innym nie wychodzi to tylko dlatego ze mamy farta ale z nimi wszystko jest cacy? Powiedzcie kibicom ŁKSu, że nie powinno ich być w I lidze, bo mieli farta z licencją Drwęcy. Real Madryt też miał farta w ostatnim finale Ligi Mistrzów, bo w sumie to Liverpool grał lepiej większość meczu.
Może zamiast grania na boisku, to lepiej po prostu rozpisac statystyki i na tej podstawie wyłonić zwycięzce?
„Czyli rozumiem, ze kiedy nam się potyka noga to dlatego, że jesteśmy nieudacznikami i frajerami, a jak innym nie wychodzi to tylko dlatego ze mamy farta ale z nimi wszystko jest cacy?”
No wychodzi na to, że nie rozumiesz.
„Powiedzcie kibicom ŁKSu, że nie powinno ich być w I lidze, bo mieli farta z licencją Drwęcy. Real Madryt też miał farta w ostatnim finale Ligi Mistrzów, bo w sumie to Liverpool grał lepiej większość meczu.”
Przykłady totalnie z dupy.
„Może zamiast grania na boisku, to lepiej po prostu rozpisac statystyki i na tej podstawie wyłonić zwycięzce?”
Ale to ty w tym wątku odwołujesz się przecież do suchych statystyk wypierając, że jednak było trochę „tańca na linie” w tym sezonie.
„No wychodzi na to, że nie rozumiesz.”
No własnie nie rozumiem po co szukać dziury w całym
„Przykłady totalnie z dupy.”
Tak jak Twój tok rozumowania.
„Ale to ty w tym wątku odwołujesz się przecież do suchych statystyk wypierając, że jednak było trochę „tańca na linie” w tym sezonie.”
Odwołuję się do jedynej słusznej statystyki w piłce nożnej – końcowego wyniku. Na wiosnę byliśmy zajebistą drużyną i to jest fakt, no ale lepiej zrzędzić że z Wikielcem nie wyszło. Legionovi nie wyszło z nami i to jest najważniejsze.
@Marcin_88
Awans na podwójnym farcie:
1. strata punktów Legionovii
2. Bramka strzelona im w doliczonym czasie gry.
Dwa CUDA.
Dodać pierwszą część sezonu zawaloną przez trenera i mamy komplet.
Dlatego przed tym sezonem Nitot poszedł po rozum do głowy i zbroi się na potęgę, z co mu chwała, Czy starczy to na utrzymanie w II lidze? Oby.
Ale ja nie szukam dziury w całym i nie prezentuję tu żadnego toku rozumowania. Po prostu opisuję rzeczywistość.
A swoją drogą to ciekawa strategia dyskusji, że imputujesz ludziom tezy, których nie napisali.
„..zero umiejętności piłkarzy, trenera, sztabu sportowego i w ogóle bez pieniędzy od Nitota to wcale gorzej by nie było. Co jeszcze?” kolega nic takiego nie napisał, nie zasugerował.
„Czyli rozumiem, ze kiedy nam się potyka noga to dlatego, że jesteśmy nieudacznikami i frajerami, a jak innym nie wychodzi to tylko dlatego ze mamy farta ale z nimi wszystko jest cacy? ” ja nic takiego nie napisałem, nie zasugerowałem itd.
i tak jest przy każdej okazji jak niby wchodzisz z kimś w polemikę.
Serio nie umiesz dyskutować.
eot
Świetnie napisane, proszę pisać częściej!
Dzięki wielkie, postaram się w swoim chaosie zachować regularność 🙂
Każdy bogaty człowiek który zarobił majątek ma rozdmuchane ego i to czasem u Gregoire’a widać (np wywiad z Kosiorem i jego tekst o tym, że mógłby być trenerem gdyby miał więcej czasu) . No ale ma ten Gregoire coś co mamy my wszyscy wobec Polonii – ma w sobie tego naiwnego dzieciaka kochającego futbol. Wróć: On ma tego więcej niż ja. Niepoprawny marzyciel. Tym mnie ujmuje. I pod tym względem to jest czołówka prezesów w Polsce.
Co do reszty to będzie dla mnie mega prezesem jak nie da się ograć przez szulerów z miasta w sprawie stadionu. Nie ma karty przetargowej, nie ma przewagi negocjacyjnej chyba, że jakimś cudem ma potencjał na te 300 mln… w kredycie? W konsorcjum innych wspólników?
Bo naszemu Francuzowi kiedyś skończą się pieniądze (w okolicach I ligi) czyli jak dobrze pójdzie z awansami ok 2024-2025 roku i bez stadionu i bez GN szybko wrócimy do ligi do której lecieliśmy gdy przyszedł GN. Także prezesie dawaj na stół 300 baniek i robimy ten stadion.
Pożyjemy, zobaczymy
@Friq Jedno pytanie: Ilu znasz osobiście bogatych ludzi? Nie mówię Krezusów ale tak próg wejścia od miliona tygodniowo na czysto? 20? 50? 100? Skoro piszesz „każdy”.
Ciekawy temat sie rozwinol …a mianowicie wszyscy zaczynaja zauwazac ze co dalej jak nie bedzie stadionu to nie bedzie wielkiej pilki i
I tu jak wiedzie bo pisze to nie pierwszy raz taniec na linie byl do ostatniej kolejki a teraz zaczyna sie ten taniec na linie z miastem i tu musi byc zebrana do bajerowania/negocjacji ekipa jak na extraklase w pilke nozna bo inaczej tak jak to slusznie zauwazacie nic nie zwojujemy…zastanawia mnie jedna sprawa Krokodyl byl z deweloperki a ci ludzie zawsze w miescie maja plecy wiec nierozumiem jak i to jeszcze w tamtych czasach nie udalo mu sie dogadac z miastem w sprawie stadionu …dla mnie Wojciechowski byl kozakiem ale niestety zostal przekrecony przez miasto wiec boje sie o naszego Nitota zeby nie zlekcewazyl ratuszowych lisy.
Wolę Pana Nitot niż pseudobiznesmena. To że za znał prawie od zera i doszedł do bogactwa jest dla mnie ok. Wie że nie wszystkim się udaje i nie wszyscy są bogaci. Myśli w perspektywie 30 lat a nie 3 jak inni. Nie zrezygnował rok temu kiedy już były szanse na awans. Daje szansę trenerowi na dłużej, choćby kosztem klubu. Nie wywala pieniędzy w błoto. Kłóci się z kibicami w sposób cywilizowany, ale rozumie trochę nasz punkt widzenia. Awans szczęśliwy, pewnie tak ale Jest!
A po obecnych transferach jest oczekiwanie że mamy grać o coś więcej niż spokojne utrzymanie (ja bym tak zrobił). Ceny biletów drogie ale karnetów sensowne. Jasny sygnał – kup karnet i wspierasz klub nawet jak nie będziesz na każdym meczu. Ja bym obniżył cenę piwa i kiełbasy żeby więcej ludzi kupowało. Stadion to sprawa niestety polityczna i nasz prezes tego nie przeskoczy. Nie da łapówki, choć ma określone poglądy polityczne. Ja osobiście uważam, że od 1szej ligi musimy mieć sponsora strategicznego, korporacje międzynarodową. Pan Nitot zobaczy ile jest bagna w wyżej lidze i trudności.
Nasz cel kibiców chodzić, wywierać presję na miasto w sprawie stadionu i trzymać nerwy na wodzy. Ave Nitot!
Fajnie , że się odnalazłeś Bratku :).
Chciałbym, przychodząc na stadion (oczywiście ja i młody już z karnetami!, a dodatkowo chcę zassać kilku kolegów, którzy teraz zaczęli dostrzegać i interesować się Polonią) dosypać do puli kupując kiełbaskę czy piwo/pepsi/coś tam. problem polega na tym, że staję zawsze przed dylematem – catering stadionowy czy mecz, bo żeby się załapać w „przerwie” trzeba opuścić ostatnie 10 minut I polowy albo pierwszy kwadrans II. A już na ostatnim meczu to zabrakło na stoiskach płynów… niedoszacowany popyt… 🙁