„Gazeta Wyborcza” ujawniła pierwsze nazwisko, które znalazło się w notesie Piotra Dziewickiego. „Czarne Koszule” szykują się do gry o awans do III ligi.
Według informacji „Wyborczej” Dziewicki zamierza ściągnąć Piotra Kosiorowski, byłego zawodnika I-ligowej Sandecji Nowej Sącz. – Jakie są szanse na ściągnięcie Kosiorowskiego? 50 na 50. Tylko tyle mogę powiedzieć – mówi trener Dziewicki. I dodaje: – To uniwersalny piłkarz, który może grać jako środkowy pomocnik lub skrzydłowy. Sportowo na pewno by nam pomógł, ale przede wszystkim musielibyśmy osiągnąć z nim porozumienie w kwestiach finansowych. Zdaję sobie sprawę, że Piotrek chciałby jeszcze pograć w wyższej lidze niż czwarta.
Od kilku dni pozostaje wolnym piłkarzem po tym, jak poprosił działaczy pierwszoligowej Sandencji Nowy Sącz o rozwiązanie kontraktu. W klubie z Małopolski grał przez dwa lata. O pozostałych pięciu piłkarzach, którymi interesuje się Polonia, Dziewicki rozmawiać nie chce. Wiadomo tylko, że wszyscy występują w klubach z wyższych lig i obowiązują ich kontrakty.
Z trenerem „Czarnych Koszul” rozmawiał portal Ekstraklasa.net. Dziewicki stwierdził, że jest zadowolony ze swojej drużyny, która osiągnęła zamierzony cel – utrzymanie bezpiecznego dystansu do lidera. Teraz młodego szkoleniowca czeka głęboka analiza. Trzeba poprawić rzeczy, które „nie zagrały” jesienią. Ważne dla „Chrumka” jest to, że udało się stworzyć drużynę.
Trener Polonii źle wspomina wyjazdowe konfrontacje z Błękitnymi. – Osobiście bardzo kiepsko wspominam spotkanie w Raciążu. Traktuje ten mecz, jako swojego rodzaju osobistą porażkę. Z mojego punktu widzenia, zawiodła nas wtedy pycha. Po efektownym rozpoczęciu sezonu, zawodnicy nabrali zbyt wielkiej pewności siebie. Próbowaliśmy sprowadzić ich na ziemię. Widocznie wybraliśmy zły sposób… Zawodnicy zlekceważyli Błękitnych. W Raciążu natknęliśmy się na spryt, determinację i wolę walki. Był to trochę inny mecz niż mecz w Gąbinie, gdzie w naszej grze widać, że chłopaki przyjechali wygrać. Stwarzali sytuacje bramkowe, ale tutaj zabrakło nam trochę szczęścia. Tamten mecz również nas bolał, ale taka jest piłka nożna – mówi dla portalu Ekstraklasa.net.
Dziewicki nie bał się gry w IV-lidze. Większe obawy od niego mieli zapewne piłkarze. – Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w IV lidze liczy się przede wszystkim serducho, walka, determinacja i chęć zwycięstwa w najprostszy sposób. Takie „zderzenie z rzeczywistością” zaliczyli raczej zawodnicy, którzy po kilku dobrych meczach u siebie zostali sprowadzeni na ziemię – twierdzi i szczerze przyznaje, że drużyna mimo przedsezonowych obaw prezentowała się dobrze. Duża w tym zasługa Marka Chańskiego, który zajmuje się analizą rywali.
Wśród plusów jesieni „Milan” wymienia: – Na pewno jestem zadowolony z realizowanych przez cały zespół założeń defensywnych. W tej rundzie straciliśmy tylko dziewięć bramek. Nie byliśmy jednak zespołem grającym siermiężny, nastawiony na obronę futbol. Dzięki zachowaniu odpowiednich proporcji, udało nam się strzelić całkiem pokaźną liczbę goli.
Dziewicki w rozmowie z portalem Ekstraklasa.net chwali również swojego asystenta Emila Kota. – (…) Na pewno Emil przedstawił mi poziom IV-ligowy. Zna mazowiecki futbol od podszewki. „Kocur” ma także gigantyczny wkład w nasze przygotowanie mentalne. Często dyskutujemy i zdarza się, że się nie zgadzamy, ale to powoduje rozwój naszej drużyny – uważa szkoleniowiec klubu z Konwiktorskiej 6.
Kosiorowski rozmawia z Pogonią Grodzisk Mazowiecki.