Przed weekendowym sparingiem „Czarnych Koszul” z Polonią Iłowo udało nam się porozmawiać z nowym piłkarzem Polonii Szymonem Lewickim, który na kilka dni przed meczem z Unią Skierniewice (2:0) dołączył do zespołu. Rezultaty znajdziecie w rozwinięciu niusa.
Polonia zagrała pierwszy mecz na wiosnę. W składzie nie pojawił się żaden nowy nabytek. Zacznę naszą rozmowę od pytania jak zdrowie i kiedy możemy spodziewać się Pana w meczowej osiemnastce?
– Zdrowie bardzo dobrze dziękuje Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wiadomo przyszedłem tak naprawdę trzy dni przed pierwszym meczem, wiec troszkę czasu potrzebuje na aklimatyzację w nowym otoczeniu. Pracuję na treningach i mam nadzieje, że już na najbliższy mecz trener i cały sztab powołają mnie na mecz z Błonianką.
Bardzo pozytywna deklaracja. Odchodził Pan z „upadającego” Bełchatowa. Media podawały informacje o problemach GKS-u dość długo. Czy mimo tych spraw udało się Panu zimą zrobić dobrą formę, która przełoży się na dobre występy w Polonii? Czy sztab widzi konieczność jakichś zajęć „uzupełniających”?
– Poszedłem do Bełchatowa, bo deklaracje i zapewniania od zarządu były bardzo optymistyczne. Dotyczyło to zarówno spłat zaległości jak i płacenia zobowiązań bieżących. Niestety jednak rzeczywistość okazała się brutalna i trzy dni przed liga dostaliśmy informację, że nie zaczniemy tej rundy. Mimo tego wszystkiego uważam, że ten okres przygotowawczy był dobrze przepracowany. A co do formy trudno powiedzieć. Czekam na mecz ligowy wtedy będzie można coś więcej wywnioskować. Żadnych dodatkowych zajęć nie mam przewidzianych, pracuję z drużyna żeby jak najlepiej i jak najszybciej się w nią wkomponować.
Do przygody z Bełchatowem jeszcze wrócimy. Wraca Pan do piłkarskiej Warszawy po ponad dekadzie. Warszawiaka nie mogę nie zapytać o dość istotną kwestię: Co oznacza dla Pana gra w Polonii?
– W Polonii tak naprawdę zaczynałem swoją przygodę ze sportem, jednak w trochę innej dyscyplinie, bo od pływania. Chodziłem również do szkoły sportowej na Konwiktorską. A w niemal każdy weekend grało się w piłkę na podwórku, a że wychowałem się na Starym Mieście, to oczywiście chodziło się w okolice Polonii. W latach gdy Polonia zdobywała mistrzostwo Polski, bodajże w okolicach 2000 roku bywałem na meczach i obserwowałem to wszystko z wysokości trybun. Cieszę się, że na koniec przygody piłkarskiej mogę reprezentować barwy klubu, w którym się wychowałem.
Ten koniec piłkarskiej kariery w przypadku 33-latka to chyba zbytnie wybieganie w przyszłość. Niemniej jeśli Pan już to poruszył, to czy nie boli Pana, że fani coraz częściej wytykają Panu wiek?
– Mam nadzieje jeszcze parę lat pograć. Nie miewam kontuzji dobrze się czuje fizycznie, chęci również są, więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby jeszcze trochę poczerpać z tego przyjemności. A co do wytykania wieku to niestety młodszy nie będę. Wiem, że jest teraz nacisk na młodych zawodników, ale póki będę na siłach łatwo miejsca nie oddam.
Poza wiekiem spotkałem się w komentarzach z kilkoma zarzutami od fanów innych klubów. Jednym z nich jest trudny charakter. Czym się objawia?
– Mogę tylko podejrzewać, że mają na myśli moją bezpośredniość i upór w dążeniu do celu.
Ja nie wiem… Może mrużyli brwi na to, że Polonia jest Pana szesnastym klubem w karierze…
– Nawet nie miałem świadomości ze tego tyle było. Niestety dobre kilka z tych zmian było niezależnych ode mnie jak np: degradacje i upadki klubów. Częste przeprowadzki nie są moim celem.
Żeby nie było tak całkiem uszczypliwie, to może porówna Pan Polonię do Pana poprzednich klubów?
– Jak Pan zauważył przekrój klubów był dość duży wiec już chyba nic mnie nie zaskoczy, ale możemy wrócić do tego tematu za jakiś czas, bo po tygodniu treningów jeszcze niewiele mogę powiedzieć. Na plus była na pewno atmosfera na meczu z Unią Skierniewice.
Patrząc w pana profil na 90minut.pl zaskoczył mnie Pana wzrost. Gdy mijaliśmy się na dziedzińcu nie dałbym Panu tych 193 cm, ale przechodząc do pytania. Jak dobrze czuje się Pan w grze głową?
– Może to nie bylem ja? Gra głową to mój atut, dużą cześć bramek strzeliłem właśnie tą częścią ciała.
Po tylu latach na K6 rozpoznaje łatwiej nowe twarze. Skoro są szanse na poprawę statystyk Polonii przy stałych fragmentach gry, to czy Szymon Lewicki ma jeszcze jakieś ciekawe auty piłkarskie. Pytam dla kibiców.
– Jak na prawdziwego „Lewego” przystało mam dobrze ułożoną lewą nogę. Do tego również dobrze czuje się w grze tyłem do bramki. Nie wiem czy to można zaliczyć do atutów, ale piłka szuka mnie w polu karnym. A, i pewnie doświadczenie z 16 klubów robi swoje…
Pozostaje tylko życzyć wielu celnych kontaktów z piłką, które przełożą się na gole. Dziękuję za rozmowę!