Dosyć długo się zastanawiałem czy w ogóle chcę pisać o tym meczu. Mentalnie bardzo ważny i prestiżowy, bo wiadomo – ogranie Legii, nawet jej rezerw, to zawsze coś na co czekamy. Tymczasem spotkało nas rozczarowanie… przynajmniej jeśli chodzi o wynik.
Wyszliśmy na boisko w prawie optymalnym składzie. Prawie, bo jak rozumiem, obecność w wyjściówce Juniora Radzińskiego była spowodowana przymusem obecności na murawie odpowiedniej reprezentacji młodzieżowców. Za to od początku mieliśmy okazję oglądać Marcina Pieńkowskiego. Mecz, co trzeba podkreślić, był wyrównany, z lekką przewagą polonistów, jednak skutecznie niwelowaną dziwnymi poczynaniami naszych defensorów. Polonia wywierała presję na gościach, tylko że oni nie bardzo chcieli się pod tym naporem ugiąć.
Kiedy wreszcie udało się strzelić bramkę, oczywiście jak to w meczu z Legią , za sprawą Łukasza Piątka, już po 3 minutach oddaliśmy prowadzenie po kuriozalnej sytuacji sprokurowanej przez obrońców. Nie jestem pewien czy winowajca był Eryk Mikołajewski, czy też Rafał Kiczuk, faktem bezspornym jest, że beztroska obrońców wołała o pomstę do nieba!
I tak wyglądał praktycznie cały mecz – próby uzyskania trafienia przez naszych atakujących przeplatały się z nieporadnością w obronie. Można mieć oczywiście zastrzeżenia do skuteczności, ale gdyby obie drużyny zamieniły się wczoraj formacjami obronnymi, to wynik byłby mniej więcej 4-5 do 0! Obrona Legii była szczelna, uważna, oni blokowali praktycznie wszystko. Nasi tymczasem aż tryskali elektrycznością.
I tak przez cały mecz. Z małym wyłączeniem końcówki spotkania, gdyż wtedy to goście sprawiali wrażenie bardziej zainteresowanych zdobyciem kolejnej bramki. I cel swój zrealizowali. Nie można nie docenić udziału w tym wydarzeniu sędziego. Zestaw arbitrów prowadził praktycznie cały mecz dobrze. Nagle, w doliczonym czasie, stało się coś dziwnego. Pytałem sporej liczby kolegów i nie uzyskałem odpowiedzi – był faul czy go nie było. A więc na dwoje babka wróżyła. Symptomatyczne jest co innego, mianowicie reakcja głównego arbitra. Wyglądało to mniej więcej tak. Zamieszanie (bo przy akcjach pod naszą bramką zawsze było okrutne zamieszanie) w naszym polu karnym i piłka wreszcie odebrana. Jest 94 minuta. Jeden z graczy Legii zaczyna gestykulować. Sędzia nie reaguje, pokazuje że nic nie było. Nagle wygląda jakby dotarło do niego, że to już koniec meczu, że nie będzie rozstrzygnięcia I niespodziewanie zdecydowanym ruchem wskazuje na rzut karny. Zdumienie widzę nawet u sporej części gości… Skoro sędzia był aż tak spostrzegawczy, to naprawdę szkoda, że wcześniej nie dostrzegł ewidentnej ręki w polu karnym gości, interpretując to jako zdarzenie boiskowe. Tutaj takich wątpliwości, po sprawdzeniu czasu nie miał. Może ten karny był, nie upieram się, lecz mowa ciała sędziego wzbudziła moje wątpliwości.
W ten sposób mecz, który zdecydowanie zasługiwał na zakończenie się remisem, został niespodziewanie podarowany przyjezdnym, dodatkowo powodując zawieruchę na trybunach. Co do samej reakcji strzelca, to aż tak bardzo bym się nie dziwił i nie piętnował. Przez 90 minut był wyzywany I znieważany przez trybunę, udało mu się w takim meczu wbić hattricka… odreagował.
Szkoda tego meczu, bo był ciekawy I emocjonujący. Wynik mógł być różny, w obie strony i trochę szkoda, ze skończyło się w ten sposób.
Legionovia, grając na wielkim farcie – 11 na 9 dopchnęła wreszcie bramkę w doliczonym czasie i uciekła. Do odrobienia, ale już znacznie trudniej.
Ocenki? Niechętnie…
Bramka. Michał Brudnicki – robił co mógł, bronił naprawdę bardzo dobrze. Co z tego skoro obrońcy zgotowali mu kilka takich missions impossible.
Obrona. Nie będę się pastwić indywidualnie, bo wszyscy mieli swój “udział” w dokonaniach. Jak piłka błądzi między ludźmi w polu karnym, to trzeba ją wykopać, a nie zastanawiać się nad czymś finezyjnym. I asekuracja, której nie było.
Wahadełka lepiej. Pieńkowski w I połowie zadziwiał dryblingiem, przeglądem pola, rozegraniem. Niestety w drugiej części zaczął gasnąć i słusznie został zmieniony. Wtedy częściej do głosu zaczął dochodzić Adam Pazio. Na minus – każdy z nich mógł i powinien strzelić przynajmniej po jednym golu.
Pomoc. Marcin Kluska, Piotr Marciniec i Łukasz Piątek. Dużo walki, nieustępliwość. Mankament? Ktoś się domyśla? Skuteczność!
Atak czyli Krystian Pieczara i Junior. Krystian walczył, niestety był raczej w tej walce osamotniony, gdyż Junior zbyt dużo swoją obecnością nie wniósł. Niby karny za faul na nim, co nie zmienia mojej (i nie tylko mojej) oceny. Jego zmiennik, Krzysztof Koton pokazał sporo więcej. Na zmianach powalczył jeszcze Patryk Paczuk. Damian Mosiejko wszedł zbyt późno żeby go oceniać
Mosiejko zrobił karnego. Jeśli był. Oglądałem to dziś 30 razy na powtórce i nadal nie wiem.
Wydaje mi się, że kontakt był ale potem nienaturalny pad zawodnika Legii w stylu padolino.
I potem ta dziwna przerwa pomiędzy zdarzeniem a gwizdkiem. I mowa ciała sędziego. Dziwne.
Uważam, że to duży błąd trenera wprowadzanie Mosieja który nie grał parę miesięcy na tak ciężką gatunkowo końcówkę.
No ale wiadomo, teraz oceniam po fakcie to łatwo ferować wyroki. Niemniej zabrakło mi w tej końcówce wejścia Marcinho.
W momencie wprowadzania Mosiejki byłem conajmniej zaniepokojony i zaskoczony. Dziwna decyzja, bo nie mieliśmy zwycięstwa w kieszeni
W końcówce meczu stało się to co stać się musiało. Rozpaczliwa obrona wyniku i jak zwykle stracona bramka. A wystarczyło tylko trzymać rywala a dala od swojego pola karnego. Do końca sezonu jeszcze bardzo daleko, ale taki mecz i bramka do szatni może złamać morale drużyny. A przed nimi bardzo ciężki mecz o 6 pkt w Białobrzegach,
Przed sezonem wszystko wskazywało, że będą w tej rundzie 3 ważne mecze. Mecz otwarcia, mecz derbowy i ten z potencjalnym liderem lub wiceliderem. Mamy niestety sytuację w której trzecia opcja podzieliła się nam na dwa spotkania. Biorąc pod uwagę że 2 z 4 tych ważnych meczy skończyliśmy z zerowym dorobkiem, śmiem twierdzić, że jeśli w kolejnych dwóch nie zdobędziemy kompletu punktów to na wiosnę nie pomogą nam żadne wzmocnienia bo wtedy spółdzielnia będzie działać pełną parą. Jak pisałem gdzieś przed sezonem , żeby wydostać się z tego poziomu to trzeba wszystko wygrywać.
Zwróciłbym uwagę na fakt, iż bylismy łapani na spalonym chyba ze 7 razy. Junior w ogóle nie trzyma linii albo podania do napastnika są od czapy (za wcześnie , za poźno).
Gra obronna 3 obrońców – kązdy widzi jak jest ! Widziełm bo siedziałem na końcu C 2 jak w II połowie grali obrońcy Cwks 2 – trzymali linię spalonego bardzo równo. A grali chyba 4 z tyłu.
Moim zdaniem wprowadzenie Mosiejki po tak długiej przerwie to był bład.
DLACZEGO NIE GRA MARCINHO ?????
Ma drybling i ciag na bramke, przytrzymałby piłkę. To jest sabotaż trzymanie go na ławie.
mecz na remis – to i tak jest nasza porażka bo wydawało się nasza forma idzie w górę.
Trener Smalec – moim zdaniem – nie daje rady w 100 % . Może i ma skład osobowy nie taki jakby chciał, może coś jeszcze sie nie ułożyło. Tym niemniej za ten mecz należy sie mu ochrzan.
Emocje były super, ale generalnie daliśmy ciała – przekroczyliśmy margines błedu na stracone punkty.
Legionovia nie zachwyca – ale punktuje .
Wydaje mi się, ze Radzinski grał w podstawowym składzie zamiast Marcinho, żeby spełnić limit młodzieżowców.
Ile najwięcej zapłaciliśmy za piłkarza w ostatnim okienku transferowym?
Na razie wygląda na to, że za mało…
Transfermarkt podaje, że wszystkie transfery były bez odstępnego. Nie rozumiem więc pytania. Za kogo to Polonia zapłaciła odstępne?
W tej lidze się ściąga wolnych zawodników a nie kupuje. Jedyne wyjątki to chyba młodzi gdzie płacisz za wyszkolenie jak np Radzińscy.
Dziękuję za sprawdzenie. Nie byłem pewien tej informacji stąd pytanie.
A podtekst… Chcemy pewnego awansu, a GN nie rzucił jednak kasy. Tzn rzucił na pensje – naprawdę doceniam – ale nie na transfery. Kilka razy padły tutaj komentarze, być może nawet od Ciebie, że nasz dyrektor sportowy nie popisał się ze składem, że ławka za krótką itd. A czy dostał wogóle jakąś kasę na transfery gotówkowe? Czy na poziomie III ligi nie przeprowadza się transferów gotówkowych z wyższych lig? Tak pytam bo nie wiem, ale też wysuwam wątpliwość czy da się awansować kontraktując graczy tylko z ograniczonego zbioru jakim jest zbiór piłkarzy z własną kartą w ręku.
Czy Widzew gdy „robił” awans z naszej grupy to miał piłkarzy tylko z wolnych transferów?
Z tego co ja wiem to szału na ten dział sportowy nie ma jeśli chodzi o finanse. To jest możemy ściągnąć dobrych zawodników żeby mieć bardzo mocny skład ale nie aż tak dobry żeby dominować co widać po tabeli.
Przyczyn jest kilka.
Jest to tylko 3 liga. Zawodnicy bardzo dobzi bądź bardzo perspektywiczni nie chcą schodzić grać na ten poziom. Mimo, że to Polonia i Warszawa.
Jeśli chcesz kogoś przekonać to musisz go przekonać lepszą kasą. A na to budżetu nie ma aż takiego żeby przepłacać zawodników i licytować się na pensje.
Wbrew pozorom między sezonami zawodników wolnych jest dość sporo. I wtedy zaczyna się giełda i cały rynek kto gdzie pójdzie.
Stety niestety pandemia nie przycięła budżetów większości klubów, kasa miejska idzie szerokim strumieniem i kluby w 1 i 2 lidze mogą sobie pozwalać na dobre pensje.
Jak zawsze piszę doceniam WSZYSTKO to co robi Greg dla Polonii. Kolejny sezon pójdzie prawie 5 mln jako budżet. Kupa kasy. Ale to Warszawa i wszystko (pomijając teraz dział sportowy) jest bardzo drogie.
Natomiast tu trochę nie rozumiem jego podejścia bo ja wolałbym dorzucić nawet ten milion na ten sezon i ściągnąć 3 mega gości z dużą pensją którzy zrobią różnicę. Po to żeby nie spieprzyć awansu bez nich i ryzykować zostanie w tej lidze na kolejny sezon i w kolejnym roku znowu 5 mln (daj boże).
Z drugiej strony Greg chce budować klub na zdrowych zasadach i nie chce robić kominów płacowych. Mam nadzieję, że mu się to uda i osiągniemy upragniony awans.
Ale uważam, że powinien przemyśleć temat w przerwie zimowej i dosypać na mega grajków.
W między czasie gdy pisałem post to Norweg odpisał – dziękuję.
Ale nadal mam wątpliwość czy Widzew ściągał tylko wolnych zawodników. Czy to taka 100% zasada. Wiecie, Wieczysta ma piłkarzy z I i z II ligi 😉
Weszło przed awansem do okręgówki zatrudniło 3 graczy z wyższych lig bez odstępnego i wypożyczyło 2-ch: Fundambu z Radomiaka i Bonyanga ze Znicza Pruszków. Natomiast Widzew awansował do 2 ligi po sezonie 2017/18, w którym kupił za 10 tys. EURO środkowego napastnika Karola Stanka (18 lat), po za nim 3 zawodników wypożyczył (po jednym z ekstraklasy, z 1-szej ligi i 2-giej ligi), zakontraktował także 4 piłkarzy zagranicznych bez odstępnego i bardzo liczną grupę Polaków bez odstępnego. Wnioski pozostawiam koleżankom i kolegom.
Ok, dziękuję. Czyli jednak piłeczka bardziej po stronie Piotrka Kosiorowskiego.
W jakimś stopniu u Widzewa mogła zagrać magia grania na super nowym stadionie przy komplecie publiczności, ale nie będę się upierał, że był to przesądzający element, że dobzi piłkarze z I ligi przyszli do III ligi.