W oczekiwaniu na sobotnie starcie z Lechią Tomaszów Mazowiecki, zachęcamy Was do obszernej lektury wywiadu, jakiego udzielił nam pomocnik i zarazem wychowanek „Czarnych Koszul” Krzysztof Koton.
Twoja przygoda z piłką jest od początku nierozerwalnie związana z Konwiktorską 6. Czy możesz zdradzić w jaki sposób trafiłeś do Akademii MKS-u Polonii Warszawa i jak wspominasz swoje pierwsze juniorskie lata spędzone na popularnej „Saharze”?
– Na Konwiktorską, a właściwie na wspomnianą „Saharę” trafiłem w 2011 roku, mając wtedy 8 lat. Trenowałem wówczas w szkolnej drużynie na Białołęce. Na pierwszy trening do Akademii przyszedłem z moim kolegą Dawidem Kellerem, z którym zresztą do dziś trenuję w Polonii i tak to się zaczęło. Jak wiadomo Polonia grała wówczas w Ekstraklasie, więc chodziłem na mecze, podawałem piłki, czy wyprowadzałem zawodników na murawę. Na pewno fajnie wspominam te czasy i swoje początki na K6.
Przez większą część pobytu w Akademii byłeś prowadzony przez trenera Mateusza Dudka, który niejako przygotowywał Cię do przejścia z poziomu piłki juniorskiej, do seniorskiej. Jak będziesz wspominał tę współpracę?
– Przede wszystkim trener Dudek nauczył mnie przez te lata dyscypliny i aspektów związanych z samą grą w piłkę, ale także rzeczy pozaboiskowych. Z pewnością u tego trenera najbardziej rzuca się w oczy wspomniana dyscyplina, którą na treningach i meczach wpajał mi praktycznie od dzieciaka i z pewnością zawsze będę o tym pamiętał. Oczywiście bardzo za te wszystkie lata trenerowi dziękuję. Teraz jestem na Konwiktorskiej i mam nadzieję, że cały czas będę szedł w górę, osiągając kolejne cele.
Swoją karierę juniorską ukoronowałeś w ubiegłym sezonie awansem do Centralnej Ligi Juniorów z zespołem U-19 Akademii MKS-u. Czy przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek Polonia była dla Ciebie jedyną opcją, czy może pojawiły się oferty z wyższych lig?
– Tak naprawdę żadnych konkretnych tematów nie było. Był temat występów w Polonii i myślę, że podjąłem odpowiednią decyzję trafiając do szatni pierwszego zespołu „Czarnych Koszul”. Na razie jestem zadowolony, wszystko idzie w dobrym kierunku, rozwijam się i jestem bardzo zadowolony z tego, że podjąłem taką decyzję.
W 2013 roku jako 10-letni chłopak, z perspektywy trybun, transmisji telewizyjnych, czy chłopca od podawania piłek – z pewnością miałeś okazję kibicować Polonii, która żegnała się wtedy z Ekstraklasą, a na K6 nastąpiło to po pamiętnym spotkaniu z Piastem Gliwice, po którym m.in. Łukasz Piątek, Adam Pazio, czy Tomek Wełna razem z kibicami na trybunie „Kamiennej” skandowali wówczas hasło: „Polonia nigdy nie zginie!”. Pomyślałbyś wtedy, że niemal dekadę później będziesz ze wspomnianą trójką dzielił szatnię i reprezentując czarno-biało-czerwone barwy – walczył o powrót klubu na poziom centralny?
– Na pewno jest to niesamowite przeżycie, że udało mi się dojść do takiego poziomu w którym ze wspomnianymi zawodnikami dzielę szatnię i razem z nimi walczę o powrót Polonii na poziom centralny. Myślę, że za dzieciaka nawet nie przechodziło mi przez myśl, że kiedyś do czegoś takiego dojdzie. Skupiałem się wówczas bardziej na tym, żeby dobrze się bawić grając w piłkę i robić to, co sprawia mi przyjemność. Na pewno było mi przykro i bardzo przeżywałem to, że Polonia została zdegradowana do IV ligi. Z pewnością był to bardzo trudny moment dla każdego kibica Polonii. Teraz robimy wszystko, aby powrócić na poziom centralny. Wszyscy chcemy powrotu Polonii do Ekstraklasy i zrobimy wszystko, aby tak się stało.
Zarówno w pierwszej jak i drugiej drużynie występuje obecnie kilku chłopaków z przeszłością w MKS-sie, m.in. wspominany przez Ciebie Dawid Keller. Jeśli dodamy do tego trenerów Maksymiliana Hołownię i Macieja Wesołowskiego, wydaje się, że nie miałeś raczej problemów z aklimatyzacją w nowym zespole.
– Oczywiście. Po przyjściu do zespołu w lipcu, złapałem dobry kontakt z dawnymi kolegami z MKS-u, ale starsi koledzy również szybko mnie polubili i zaakceptowali. Jest coraz lepiej. Istotna była też przeszłość, gdzie z pierwszym zespołem trenowałem już zimą, jak również przychodziłem na jego treningi za czasów MKS-su, co z pewnością też mi pomogło. Także przychodząc w lipcu w pełni zaklimatyzowałem się w zespole, cały czas idzie to w fajnym kierunku i w szatni czuję się bardzo dobrze.
Czy przez ostatnie tygodnie zdążyłeś się już oswoić z liczną publiką na meczach i presją jaka się z tym wiąże oraz zainteresowaniem kibiców Twoją osobą?
– Mój debiut na K6 w meczu z Błonianką Błonie był dla mnie niesamowitym przeżyciem, gdzie wszedłem na zmianę. Bardzo duża publika, przy której nigdy wcześniej nie grałem. Co prawda zagrałem zaledwie 12 minut, ale wchodząc na boisko przy takiej publice i klubie w którym jest się od dziecka – jest to super uczucie, gdy się wchodzi, albo wyjdzie ci fajna akcja i na trybunach słyszysz owację, albo okrzyki radości kibiców. Jest to na pewno niesamowite przeżycie. Czy się z tymi elementami oswoiłem? Myślę, że tak. Przede mną kolejny mecz z Lechią Tomaszów Mazowiecki i powoli zaczyna do mnie dochodzić, że taka jest rzeczywistość piłkarska i myślę, że z meczu na mecz będzie mi coraz łatwiej grać przy publice, a szczególnie tej przy Konwiktorskiej, bo jest tutaj super atmosfera, super klimat i wszystko jest tak jak być powinno.
Według obiegowej opinii – piłka juniorska i seniorska, to dwa różne światy. Czerpiąc ze swoich świeżych doświadczeń – zgodzisz się z takim stwierdzeniem?
– Na pewno przejście z piłki juniorskiej do piłki seniorskiej, to najtrudniejszy i najważniejszy okres dla każdego początkującego piłkarza, bo jest to okres, gdzie wchodząc do seniorskiej szatni jako junior, trzeba się nauczyć tego grania, ponieważ jest to zupełnie inna piłka. Możesz być najlepszym w juniorach, a potem wejść do piłki seniorskiej i sobie nie radzić. Jest tu zupełnie inna szybkość grania, czy obciążenia fizyczne. Ważne jest to, żeby dobrze trafić – do dobrego klubu, gdzie wszystko jest na odpowiednim poziomie i gdzie można się jak najlepiej rozwinąć.
Przechodząc płynnie do spraw bieżących, po serii dwóch wygranych z rzędu, wywozimy z Kutna jeden punkt, odnotowując tym samym pierwszy remis w bieżącym sezonie. Jak oceniasz przebieg sobotniej rywalizacji?
– Myślę, że wszyscy mają takie same odczucia, tj. nie poszło to tak jakbyśmy chcieli. Nie strzeliliśmy bramki i nie wygraliśmy spotkania, ale sezon jest długi i meczów jest jeszcze bardzo dużo. Moim zdaniem najważniejsze jest to, żeby nasza gra była coraz lepsza i żebyśmy łapali takie serie jak teraz, gdzie mamy 3 mecze bez porażki w których zdobyliśmy 7 punktów i nie straciliśmy w nich żadnej bramki. Myślę, że są to powody do zadowolenia. Oczywiście jechaliśmy do Kutna po 3 punkty – niestety nie udało się. Tak na prawdę nie stworzyliśmy sobie stuprocentowych sytuacji, ale taka jest piłka, że pomimo tego, że gramy o 3 punkty i wszyscy dajemy z siebie 200 % „gryząc trawę”, to nie zawsze się udaje i trzeba się z tym pogodzić. Myślę, że w kolejnych meczach pokażemy, że to był przypadek i będziemy zdobywać kolejne punkty, wywożąc z trudnych terenów 3 punkty.
Od wyjazdowego starcia z Ursusem, nie oddajesz miejsca w pierwszym składzie. Dodatkowo zebrałeś bardzo pozytywne recenzje po spotkaniu przeciwko Sokołowi Aleksandrów Łódzki, w którym przy odrobinie szczęścia mogłeś zdobyć swoją premierową bramkę. Spodziewałeś się, że tak szybko uda Ci się wywalczyć miejsce w wyjściowej jedenastce?
– Na pewno nie. Z pewnością był to bardzo duży zaszczyt, wychodząc w podstawowym składzie już w piątej kolejce. Sezon jest długi i trzeba cały czas pracować o swoje miejsce w składzie, bo jest bardzo dużo zawodników i każdy chce grać i nie jest powiedziane, że to miejsce jest na stałe. Zagrałem 3 mecze, ale chcę grać dalej. Zobaczymy co będzie w kolejnych spotkaniach. Jestem skupiony na tym, żeby się cały czas rozwijać i przede wszystkim oswoić się z grą w III lidze i złapać „chłodną głowę” nie bojąc się podejmować trudnych decyzji na boisku. Myślę, że to jest najważniejsze i jeżeli odblokuję głowę będąc pewnym siebie, to będzie jeszcze lepiej.
W wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej, udzielonym tuż po podpisaniu kontraktu wspomniałeś, że Twoim nadrzędnym celem jest debiut w pierwszej drużynie, który udało Ci się już z nawiązką zrealizować. Zdążyłeś już sobie wyznaczyć nowe priorytety na najbliższe miesiące?
– Myślę, że dla wszystkich, nie tylko dla mnie – tym najważniejszym priorytetem jest awans do drugiej ligi i nie powinno mnie teraz interesować nic innego. Oczywiście ustalam sobie cele indywidualne, ale uważam, że powinienem je zachować dla siebie. Mam gdzieś te cele w głowie i dzielę się nimi z najbliższymi, ale wolę to zostawić dla siebie. Celem drużynowym i kibiców jest wspomniany awans do drugiej ligi i skupiłbym się głównie na tym, żeby awansować i grać dla drużyny, a nie dla siebie.
Podobnie jak wspomniany wcześniej Łukasz Piątek, przeszedłeś na K6 wszystkie szczeble juniorskie, aby finalnie podpisać profesjonalny kontrakt z seniorami. Wasze historie w tym względzie, mogą być nie lada inspiracją i motywacją dla młodych adeptów polonijnych akademii. Czy na zakończenie chciałbyś może tym wszystkim młodym chłopakom coś od siebie przekazać, ewentualnie doradzić?
– Na pewno nie uważam się za jakąś inspirację, bo dopiero zaczynam w seniorskiej piłce. Jedyne co mogę powiedzieć, to praca, praca i jeszcze raz praca, bo pomimo tego, że ktoś może nie mieć wielkiego talentu, to pracując można osiągnąć na prawdę dużo i przede wszystkim pomimo jakichś chwil słabości – nigdy się nie poddawać i cały czas dążyć do wyznaczonego sobie celu. Uważam, że jeżeli ktoś będzie sumiennie dawał z siebie wszystko i pracował na każdym treningu i w każdym meczu na 100%, to spełni swoje marzenia.