W barwach naszego wczorajszego rywala, mieliśmy okazję obejrzeć kilku zawodników z polonijną przeszłością, takich jak: Leon Jankowski, Jan Goliński, Arkadiusz Zajączkowski, czy Marcin Szymczak, który po zakończeniu boiskowych zmagań, podzielił się z nami wrażeniami na temat spotkania, nie ukrywając przy tym sentymentu do swojego niedawnego klubu. Zapraszamy do lektury!
Po niespełna 1,5 miesiąca od rozstania z Polonią, powracasz na K6 jako zawodnik Błonianki Błonie. Jak zatem oceniasz starcie ze swoimi niedawnymi kolegami z boiska?
– Chociaż wynik nie przemawia za nami zbyt dobrze, bo 0:3, jest dość dużym wynikiem, to pierwszej połowie staraliśmy się realizować założenia nakreślone przez trenera i uważam, że w tej części spotkania Polonia nie była w stanie nam zagrozić. Wiadomo, że rywale mieli optyczną przewagę, utrzymując się przy piłce, ale bez żadnych konkretów. Myślę, że pierwszą połowę graliśmy jak chcieliśmy. W drugiej połowie dość szybko straciliśmy bramkę, a zaraz potem ta druga, można powiedzieć – absurdalna bramka, po której tak na prawdę zeszło z nas powietrze, ponieważ po tak kuriozalnej bramce na prawdę ciężko się podnieść. Dopóki realizowaliśmy plan, który nakreślił nam trener, żeby odcinać środek i dawać Polonii wchodzić bokami, to miało to wszystko ręce i nogi, ale tak jak mówiłem – pierwsza i ta druga stracona w kuriozalny sposób bramka, nie ułatwiły nam gry.
Myślisz, że bramka na 2:0, którą określiłeś mianem kuriozalnej, była kluczowa dla dalszego przebiegu spotkania?
– Nie uważam, aby ta druga bramka była rozstrzygająca. Polonia miała optyczną przewagę, ale też uważam, że łatwiej by się nam grało gdybyśmy jej nie stracili, bo był wynik 1:0, a rywale nie mieli też dużo jakiś klarownych sytuacji, żeby nas naciskali i bombardowali akcjami. Dopóki realizowaliśmy zadania nałożone nam przez sztab, to wszystko było dobrze, ale nie uważam, żeby ta druga bramka aż tak podcięła nam skrzydła. Na pewno nas podłamała, ale nie na tyle, żebyśmy już wtedy myśleli o porażce w tym meczu, ale też na pewno nam nie pomogła.
W dzisiejszy wieczór rywalizowałeś przeciwko zespołowi, którego barwy reprezentowałeś przez ostatnie 2 lata. Czy z tego względu, towarzyszyły Ci dziś dodatkowe pokłady emocji, tudzież szczególnej mobilizacji na to spotkanie?
– Mobilizowałem się jak na każdy mecz, gdzie przygotowaliśmy normalny mikro cykl treningowy, a ja osobiście też podchodziłem do tego spotkania normalnie. Wiadomo, że fajnie było tu wrócić, bo wrócił sentyment, a ja przez powiązania klubowe z Cracovią, miałem Polonię głęboko w sercu. Do tego znałem tu wielu kibiców i zawodników, więc na pewno przez pryzmat sentymentu było to w jakiś sposób wzruszające tu wrócić. Do tego Polonia rozgrywała swój pierwszy mecz na K6 w nowym sezonie i było trochę kibiców, więc nie ukrywam, że chciałem trochę utrzeć nosa kolegom i sztabowi, ale się nie udało. Tak jak mówiłem, po pierwszej połowie mieliśmy w sobie dużo optymizmu. W kontekście tego co Polonia zaprezentowała w pierwszej połowie, to spodziewałem się po niej więcej. Nie mówię tu nawet o samym prowadzeniu gry, bo to było jasne w związku z tym, że grali u siebie mając za sobą porażkę w pierwszym meczu sezonu, więc chcieli i musieli dominować, ale nie wywiązały się z tego żadne klarowne sytuacje. W każdym razie, na pewno był wielki sentyment i zawsze będę dobrze wspominał Polonię i z przyjemnością będę tu przychodził dopingując, bo awans w tej lidze musi zrobić Polonia, a nie ktoś inny!
Błonianka jako druzyna grała dobrze, wręcz momentami lepiej niz my. Zabrakło im szczęścia i zrobili dwa głupie błędy. Oby sie utrzymali.
My z kolei zawsze dobrze będziemy wspominali Ciebie Marcinie.