W „Fakcie” możemy przeczytać krótką relację z Cetkiewa leżącego niedaleko Władysławowa. Reporter tabloidu podsłuchał Daniela Gołębiewskiego, który polubił biegania po plaży.
– Morze nie zamarzło. Ciekawe czy w kolejnych dniach też będzie słychać szum fal – rozmyślał „Dyzio”. Sztab szkoleniowy na środę zaplanował im cztery treningi. W czasie gierki wewnętrznej dobrą skutecznością wykazał się fiński napastnik, który przebywa obecnie na testach – Aleksandr Kokko. Na morzem pojawił się też Paweł Wszołek, który na razie ćwiczył indywidualnie z Piotrem Wiśnikiem.
„Przegląd Sportowy” cytuje Piotra Stokowca, który liczy, że sprawa Wszołka skończy się jak najszybciej i skrzydłowy będzie mógł się skupić na przygotowaniach do rundy wiosennej. – Po Pawle za dużo emocji nigdy nie widać, ale jestem przekonany, że to wszystko w nim siedzi, kosztuje go sporo zdrowia. Martwi mnie to, chciałbym, żeby ten tasiemiec już się skończył. Ale czy to faktycznie koniec? Nie wiem – twierdzi.
Według Andrzeja Juskowiaka Hannover 96 nie odpuści. Reputacja Jörga Schmadtke została narażona na szwank, dlatego Niemiec będzie chciał udowodnić, że wina leży tylko po stronie zawodnika. Sprawy podpisów i umów nie chce komentować mecenas Agata Wantuch. Według rzecznika prasowego Polonii nie ma przeciwwskazań, żeby Wszołek trenował w „Czarnych Koszul”.
Schmadtke twierdzi, że H96 kieruje sprawę do prawnika i zamierza prosić UEFA o interwencję. Według Niemca Wszołek podpisał załącznik do umowy o pracę. Trzeci raz nie ma zamiaru namawiać go do przejścia do swojego klubu.
„Przegląd” poprosił o opinię byłych zawodników. Juskowiak twierdzi, że Wszołek może mieć latem z przejściem do Bundesligi. Powołuje tu przykład Marka Citki, który w wyniku kontuzji stracił szansę na wyjazd za granicę. Zdaniem Artura Wichniarka to nie wina skrzydłowego, ale ludzi, którzy chcieli na nim zarobić. Wichniarek ma nadzieję, że nie gbltłynie to na formę Wszołka. Jedyną winą skrzydłowego jest to, że nie powiedział Niemcom od razu czego chce. Ostatnim ankietowanym był wspomniany Citko. Były gracz Polonii uważa, że Wszołek ma jeszcze czas na wyjazd. Najpierw musi ustabilizować swoją formę. To nie jest dobry moment na wyjazd.
PAP cytuje wypowiedzi jeszcze Romana Koseckiego, który jest zadowolony z decyzji Wszołka. – Trzeba przyznać, że ten chłopak ma charakter. Pamiętam, że w trakcie swojej kariery w różny sposób zmieniałem kluby i nie zawsze były to miłe chwile. Zawodnik przede wszystkim musi się szanować. Poza tym powinien iść tam, gdzie go naprawdę chcą i ma gwarancję, że będzie się tam dobrze czuł. Myślę, że w tym przypadku zachwiana była równowaga pomiędzy satysfakcją klubu, a piłkarza. Nie wiem jednak, jaka była prawdziwa przyczyna jego decyzji. Być może nie wszystko było dla niego jasne – powiedział Kosecki.
– Teraz należałoby zapytać właśnie menedżera, bo w tej sytuacji piłkarz na pewno jest sfrustrowany i zdenerwowany. To dobry zawodnik i jest mi go szkoda. Trzeba jednak zaznaczyć, że obaj obrali dobry kierunek na rozwój kariery. Przecież Bundesliga i Hannover to uznane marki – ocenił były piłkarz reprezentacji Polski.
Wszołek w „Super Expressie” uważa, że nie było sensu wyjeżdżać już teraz. Nie zdążyłby przygotować się do sezonu i całą rundę wiosenną spędziłby na ławce rezerwowych.
Ireneusz Król namawiał go do transferu. Naciski z Polonii porównał do wypychania na siłę. Jedynie Stokowiec z nim rozmawiał po ludzku. – Powiedział, że to jedna z najważniejszych decyzji w moim życiu i muszę się dobrze zastanowić – wspomina Wszołek, który po raz ostatni otrzymał wypłatę półtora miesiąca temu. W Hannoverze nie miałby problemów z pieniędzmi. Zarobiłby w pół roku pół miliona euro. Problem leżał gdzie indziej. – Tyle, że jeśli wyjadę, to żeby grać! Nie zamierzam nigdzie siedzieć na ławce! Chcę zmienić ligę, ale latem. A godne pieniądze jeszcze zdążę zarobić – twierdzi reprezentant Polski.