Dziś swoje 40-ste urodziny obchodzi były bramkarz Polonii Mariusz Pawełek. Z tej okazji na łamach serwisu TVP Sport pojawiła się rozmowa z bramkarzem. Możemy w nim znaleźć także wątek dotyczący „Czarnych Koszul”.
– Tamte czasy wspominam z wielkim sentymentem. To była świetna ekipa z fajnymi ludźmi, niezwykle oddanymi klubowi. Pojawiłem się w Warszawie na rok i widziałem, że wszystko kręci się wokół Legii. Polonia była z boku, minęło dość dużo czasu, nim zaczęto bić na alarm. Stworzyliśmy jednak kapitalną grupę, byliśmy bardzo zintegrowani. Na treningach robiliśmy zakłady o… jogurt z miodem. Było śmiesznie. Po meczach jeździliśmy na kebaba, gdzie siedzieliśmy całą drużyną. Można się zastanawiać czy to profesjonalne czy nie, ale wtedy żyliśmy tylko z atmosfery, bo przecież pieniędzy nie dostawaliśmy przez mnóstwo miesięcy. Musiałem wynająć mieszkanie, opłacić szkołę i inne zajęcia dla dziecka. Zaległości za dziesięć miesięcy pracy nie odzyskam jednak nigdy. Nie wszyscy to wytrzymali. Pamiętam, gdy mówiłem Władimirowi Dwaliszwilemu: zagraj dobrą rundę, to cię tu nie będzie. Tak było, po udanej jesieni wylądował w Legii. Część chłopaków została w Polonii i zrobiła to dla własnej promocji. Po udanym sezonie w „Czarnych Koszulach” mogli zmienić kluby i tam, chociaż w jakimś stopniu, zrekompensować sobie straty finansowe z Warszawy. Nie rozumiem tylko jednego – jak ktoś dopuścił do tego, by klub trafił w ręce człowieka, który nie był w stanie go utrzymać… – wspomniał Pawełek.
Całą rozmowę znajdziecie tutaj.
„Nie rozumiem tylko jednego – jak ktoś dopuścił do tego, by klub trafił w ręce człowieka, który nie był w stanie go utrzymać…”
To pytanie uderza w fundamenty ustrojowe tego pseudo-państwa.
Chętnie przeczytałbym wywiad z Józefem Wojciechowskim o jego przygodzie z Eklapą.