Na łamach portalu „Weszło!” pojawił się tekst dotyczący upadków klubów z okresu ostatnich 10 lat. W wyliczance znalazła się warszawska Polonia.
Bezpośrednia przyczyna upadku: brak licencji na grę w I lidze w sezonie 2013/14
Pośrednia przyczyna upadku: Ireneusz Król
Kiedy wrócił: po paru miesiącach, w sezonie 2013/14 w IV lidze
Gdzie jest dziś: w strefie spadkowej III ligi
Co tu dużo pisać, Polonia Warszawa wyłożyła się na bezmyślnej wierze, że da się tankować Audi wodą mineralną. Po bogatej, tłustej erze Józefa Wojciechowskiego klub trafił w ręce Ireneusza Króla – z utrzymanymi zobowiązaniami, ale zdecydowanie biedniejszym fundatorem całej imprezy. Gdyby wtedy, po Wojciechowskim, ktoś głośno zaprotestował, powiedział: panowie, tutaj trzeba ogromnych cięć i zejścia na ziemię, nawet kosztem spadku… Niestety, trzeźwo myślących zabrakło, za to zaroiło się od naiwniaków ufających Królowi złotemu.
Ireneusz Król ze złota miał jednak głównie usta – już w czasach jego działalności w Katowicach kibice GieKSy wskazywali, że to gość bez kasy na prowadzenie choćby I-ligowego, a co dopiero ekstraklasowego klubu. Zwłaszcza takiego, który raczej nie oszczędzał na pensjach. Król poszedł na całość – próbował utrzymać wrażenie, że Polonia jest mocnym klubem na drodze do wiecznego szczęścia, ale jednocześnie trwonić pieniędzy na osiągnięcie tego zbożnego celu nie zamierzał. Piłkarze byli zwodzeni kolejnymi zapewnieniami o przelewach, które „już wyszły z Wiednia”, kibice wyczekiwali z taczkami aż „biznesmen” zjawi się przy Konwiktorskiej, klub został zaorany w tak niewiarygodnym tempie, że niektórzy kibice Polonii nawet się nie spostrzegli jak z mocarza o mistrzowskich ambicjach stali się IV-ligowcem.
Milioner z szeregowca w Katowicach został ostatecznie zaorany dokumentem Canal+ o pięknym tytule „Kasa będzie jutro”, natomiast kibice ruszyli do odbudowy Polonii ze zgliszczy. Początek był obiecujący – awans do III ligi, potem wejście na trzeci szczebel rozgrywkowy na długo przed ŁKS-em czy Widzewem, które zbankrutowały w podobnym okresie. Sęk w tym, że w Polonii powielali błędy sprzed lat, mierząc zdecydowanie wyżej, niż sięgały ich możliwości. Skończyło się tak, jak zawsze kończy się życie ponad stan. Powrotem do III ligi, obecnie zaś pobytem w strefie spadkowej na czwartym poziomie rozgrywkowym. Całe szczęście, że pojawił się Gregoire Nitot, który pewnie jakoś poskłada „Czarne Koszule”, nawet gdyby miał to robić znów od IV ligi. Jeśli jednak mielibyśmy wskazać jak NIE zachowywać się po bankructwie… No właśnie tak jak Polonia.