Ostatnie godziny spędziliśmy na lekturze spraw związanych z nowym francuskim inwestorem warszawskiej Polonii. W międzyczasie na łamach „Przeglądu Sportowego” Izabela Koprowiak przedstawia wspomnienia Józefa Wojciechowskiego dotyczące „Czarnych Koszul”.
Wojciechowski zdradził, że grudniu spotkał Piotra Stokowca i wspominali Polonię: – „Kiedy pan inwestował w Polonię, przynajmniej były prawdziwe transfery” – powiedział „Stoki”. Wojciechowski uważa, że teraz też są, ale głównie wychodzące. Moim zdaniem największym problemem polskiej piłki jest to, że młodzi, uzdolnieni, od razu odchodzą i giną, a powinni jeszcze przez jakiś czas nabierać doświadczenia. Kluby bez kasy tracą grunt pod nogami, dlatego godzą się na te oferty.
Do języka potocznego za sprawą „Krokodyla” weszło określenie „klub Kokosa”. Po czasie Wojciechowski dość osobliwie wspomniał tamtą instytucję: – Śmieszne to było. Nie wiem, czy dziś nie zrobiłbym tego samego. Daniela Kokosińskiego włożyli nam do Polonii jak robaczywe jabłko za dwieście tysięcy. Sam zawodnik tak naprawdę nie był wart tych pieniędzy. Dostał jednak dobry kontrakt, kupił sobie mieszkanie i nie mógł z takich zarobków zrezygnować, bo nie miałby na spłacanie kredytu. Tyle że ja o tym nie wiedziałem. Gdyby do mnie przyszedł i po ludzku powiedział: „Prezesie, mam duże zobowiązania finansowe, muszę tyle zarabiać”, to bym mu odpuścił. Ale nie zrobił tego. Chciałem go zdjąć z listy płac, bo uważałem, że nieuczciwie nam go wciśnięto. I tak powstał „Klub Kokosa”. Pewnie z niczego więcej nikt go i tak by nie zapamiętał.
Expres nie uważał też żeby trenerzy Polonii, którymi lubił „żonglować” nie mieli czasu na realizację swojej filozofii. – Nie mam takiego przekonania. Tu nie tylko o czas chodziło. Wszyscy wiedzieliśmy, łącznie z Adrianem Mierzejewskim, z którym na ten temat jakiś czas temu rozmawiałem, dlaczego nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski, kiedy trenerem był Jacek Zieliński. Mieliśmy Brazylijczyka Bruno. Gdy Zieliński zdjął go z boiska, chłopak strzelił focha. W kadrze było wtedy tylu piłkarzy, że w co najmniej trzech spotkaniach nie powinien zagrać. Za karę. A ten wpuścił go w następnym meczu. To był początek końca. Gdy trener nie ma charakteru, zespół też nie – powiedział „Przeglądowi”.
A którego trenera zapamiętał? – Osobą, która mi się postawiła, albo raczej mnie obraziła, był Bogusław Kaczmarek. Wyrzuciłem go za drzwi. Wszyscy sądzili, że zwolniłem go za wyniki, ale przecież to byłoby bez sensu po remisie. On po prostu nie zachował się w stosunku do mnie wystarczająco grzecznie, potraktował mnie jak piłkarza. Najwięcej merytorycznych rozmów o piłce odbyłem z José Bakero, ale kończyło się tak, że wypijał trzy drinki i tracił rozum. Jak wtedy, gdy zaczął mówić, że powinienem zatrudnić na stanowisko asystenta jego brata. Dlatego go zwolniłem – wspomina JW.
Budowlaniec wyznał, że w czasach gdy rządził Polonią stres mocno działał na jego zdrowie. – Pieniędzy na pewno dużo, ale największa stratą, jaką poniosłem, była utrata zdrowia. W 2008 roku nabawiłem się uszkodzenia nerwu twarzowego. To ogromnie bolesne. Mogę z tym żyć, jednak nigdy nie wyleczę zupełnie – powiedział „PS”.
Wojciechowski podczas opowieści o „Czarnych Koszulach” wziął w obronę Ireneusza Króla: – Proszę pamiętać, że wtedy na rynku był kryzys. Król też miał firmy, wpadł w problemy. Nie wziąłby Polonii, by zbankrutować.
Były prezes „Czarnych Koszul” trochę niesmacznie skomentował obecną sytuację przy K6. – (…) Dochodzą mnie tylko słuchy, co się tam dzieje. Wiem, że bez przerwy się kłócą. Może ich wykupię…
Całą rozmowę znajdziecie na stronie „Przeglądu Sportowego” [link].
Wiem, że bez przerwy się kłócą. Może ich wykupię…no nie odezwał się mądrala
Narcystyczny jak zawsze.
Kocham tego człowieka. Jest wspaniały. Mimo, że mój styl to raczej Piotrek Misztal, to i JW jest w piatce najlepszych numerantów w PL. No i obaj mamy laski młodsze od córek.
Bo widzą może łatwą kasę?
„Może ich wykupię …” 🙂 🙂 🙂
Polonia Warszawa!!! Jestem na meczu nie interesują mnie poglądy. Jeśli to jest powazny inwestor i zacznie z nami od reza, to jestem na tak.
A ja Wojciechowskiemu wspolczuje niedosc ze doili go jak chcieli z ratusza to niepozwoli mu na zadna inicjatywe ze stadionem ….moim zdaniem chcial dobrze tylko tak jak w tym artykule podkresla na zachodzie wladza sie liczy z ludzmi z kasa a w Polsce nie w Polsce licza sie uklady a na zachodzie jakie kozysci z tego beda …..mam nadzieje ze to sie powoli w Polsce zmieni bo inaczej to zadnej pilki na Europejskim poziomie zaden klub w Polsce niestworzy niestety ale kasa zadzi….malo tego mimo ze duzo ludzi sie bedzie smialo uwazam ze on by byl lepszym szefem Pzpn jak Boniek.
Mi Go nie szkoda. Wydał sporo kasy. Zrobił sobie reklamę na całą Polskę w TV i w necie. Policz sobie ile by kosztowały reklamy podczas czasu gdy się o Nim mówiło we wszystkich mediach. Ja Go raczej oceniam po tym jak Polonia wyglądała przed Jego przyjęciem i po tym jak ją zostawił. Krol to był tylko pionek do poddania.,.
Mi też go nie szkoda.
Straszny szkodnik, buc, wieśniak i narcyz, który uważa, że jak ma hajs to na wszystkim zna się najlepiej.
Wielokrotnie ośmieszał nasz klub, a te nieliczne sukcesy, które były za jego kadencji to namiastka tego co mogło by być gdyby klubem zarządzał ktoś normalny, kto nie jest chwiejny emocjonalnie.
Dalej gryzę się w język i więcej o nim nie piszę bo też nie warto wracać do tego co było i publicznie prać brudów.
Polonia za czasów JW to jeden z najlepszych okresów w historii klubu. Stabilizacja finansowa, fajne nazwiska i jakość gry. Niezależnie od tego, co w kibicowskim środowisku się mówi, fakty są takie, że taki sponsor nie trafia się często. Sprawdza się porzekadło: szanuj szefa (akcjonariusza) swego bo możesz mieć gorszego …