80W meczu 16. kolejki Polonia zremisowała na własnym boisku z drużyną RKS Radomsko.
Mecz rozpoczął się dość ciekawie. Już w pierwszej minucie jeden z graczy gości uderzył z dystansu, ale piłka przeszła obok naszej bramki. Minutę później przypadkową okazję mieli poloniści. Rywale źle wymienili piłkę w obronie i przed szansą stanięcia sam na sam z golkiperem RKS-u stanął Tomasz Andrzejewski, niestety za daleko wypuścił sobie piłkę i padła ona łupem bramkarza. W 12 minucie zabrakło dosłownie kilku centymetrów by Polonia wyszła na prowadzenie. Z lewego skrzydła dobrze wrzucił Andrzejewski, a piłkę w kierunku długiego słupka szczupakiem uderzył Bartosz Wiśniewski. Niestety futbolówka minimalnie przeszła obok bramki. W 20 minucie dobrą akcję z klepki ponownie rozegrali poloniści, niestety przy kluczowym podaniu Eryk Rakowski był na pozycji spalonej. W 23 minucie fatalny błąd w obronie popełnił jeden z polonistów i ekipa przyjezdnych ruszyła z kontrą trzech na jednego. Na szczęście spokojem wykazał się Grzegorz Wojdyga i zażegnał niebezpieczeństwo wybiciem na rzut rożny. W 41 minucie kolejną okazję zmarnował Patryk Zych. Dobrym podaniem obsłużył go Krystian Pieczara, niestety strzał skrzydłowego Polonii poszybował nad bramką. W 44 minucie Polonia wypracowała sobie rzut karny. Marcin Szymczak idealnie podał do wbiegającego w pole karne Wiśniewskiego, którego faulował bramkarz RKS-u. Do piłki podszedł Pieczara i nie dał szans golkiperowi rywali. Jak się za chwilę okazało, Krystian musiał powtarzać rzut karny ponieważ jeden z polonistów podczas pierwszej próby za szybko wbiegł w pole karne. Druga próba okazała się równie skuteczna i tym razem Polonia już oficjalnie wyszła na prowadzenie.
Drugą połowę obie ekipy zaczęły w dość szybkim tempie. Najpierw goście próbowali sforsować obronę Polonii, ale na posterunku był Bartosz Kowalczyk. W 52 minucie z dystansu uderzył Wiśniewski, ale za lekko i wprost w bramkarza gości. Pięć minut później groźnie atakowali zawodnicy z Radomska, ale przytomnym wślizgiem akcje przerwał Jan Goliński. W 61 minucie groźnie z prawego skrzydła dośrodkował Arkadiusz Zajączkowski, ale do piłki nie doskoczył Pieczara. W 66 minucie goście doprowadzili do remisu. Napastnik Radomska dostał dobrą piłkę w polu karnym, obrócił się w stronę bramki z defensorem na plecach i nie dał szans mocnym strzałem pod poprzeczkę Kowalczykowi. Dwie minuty później dobrym strzałem z dystansu popisał się Szymczak, ale bramkarz Radomska był na posterunku i wybił piłkę na rzut rożny. W 74 minucie kolejną szansę mieli goście z Radomska. Tym razem mocny strzał na krótki słupek sparował Kowalczyk. W 90 minucie Pieczara główkował po rzucie rożnym, ale wprost w ręce bramkarza. W doliczonym czasie gry Zych próbował jeszcze poszukać Pieczary w polu karnym gości, niestety nasz snajper został skutecznie powstrzymany.
8.11.2019 r., Warszawa
Polonia Warszawa – RKS Radomsko 1:1 (1:0)
bramki: Krystian Pieczara 45 (k)
Polonia: Bartosz Kowalczyk – Arkadiusz Zajączkowski (89. Wiktor Babiński), Jan Goliński, Grzegorz Wojdyga, Eryk Rakowski – Marcin Szymczak, Sebastian Kobiera (90. Maciej Wilanowski), Bartosz Wiśniewski, Tomasz Andrzejewski, Patryk Zych – Krystian Pieczara
Stadion dziś wyglądał jakoś bardziej do ludzi. Pomyślałem, że to efekt kobiecej ręki nowej pani prezes od spółki, ale to tylko dzięki świątecznemu turniejowi młodzieży.
Druga konstatacja była smutniejsza – zamknięta trybuna C, jak powiedział mój sąsiad, teraz zamkną A, potem wyrzucą nas na Saharę, a na koniec …
I o meczu jeszcze ze dwa zdania – ze zdziwieniem patrzyłem na pierwszą połowę. Piłkarze pokazali, że jednak grają w piłkę. Była walka, podania prostopadłe w pole karne, groźniejsze dośrodkowania, nawet strzały z dystansu. Szkoda, że tylko na pierwszą połowę starczyło sił, zapału, chęci ( * niepotrzebne skreślić ) , bo w drugiej połowie wróciła ta Polonia a la do kitu.
Graczem meczu oczywiście pan Bartosz, bo przez cały mecz tyrał i to z sensem. Cwanie wywalczył karnego, a tak wyjść trzeba umieć. Zagrał wreszcie na 10-tce – czemu trener Chrobak tak długo musiał do tego dojrzewać ? Może nas posłuchał 🙂 Wreszcie środek pola istniał, nawet Niemyjski strzelał z daleka, szkoda tylko, że bez większego zagrożenia, bo sytuacje miał. Gorzej niestety na skrzydłach, Zych i Andrzejewski winni być szybko zmienieni w drugiej połowie, bo tylko asystowali w grze, ale widać trener nie miał kogo wpuścić za nich a powinien.
Dużo gadaczy – fanów ma Polonia, ale na mecze przychodzą tylko ci do cna zaprzedani. Kibicowsko goście naszych kibiców dziś pobili na głowę – w tym blamaż i wstyd.
Rundę na Polonii można odfajkować – następny mecz dopiero pod koniec marca, oczywiście pod warunkiem, że spółka nie wyzionie ducha. Nie wiem co lepsze ? Żeby wyzionęła, czy żeby jeszcze w konwulsjach podrygiwała ? Skłaniam się już po woli ku temu pierwszemu.
Póki co historycznego wstydu i żenady nie będzie – spółka i piłkarze nie przegrali ósmego z rzędu meczu. I to jest chyba największy plus i zysk tego meczu.
Gdy przed meczem zobaczyłem, że Wiśnia gra na 10 pomyślałem, że nie będzie historycznej serii. O ile zawsze bronię trenera Chrobaka i nadal będę to robił, o tyle Wiśniewskiego na skrzydle nigdy nie zrozumiem.
Olo – Niemyjskiego dziś nie było, okazje do bramek miał Kobiera ale fatalnie pudłował. Niemyjski ostatnio grał w rrzerwach i był najsłabszym zawodnikiem na boisku. Może właśnie dlatego, że grało dziś 11 zawodnikóww Poloni mecz był do wygrania.
Numer 17 należy do Niemyjskiego. I taki widziałem na boisku – chyba 🙂 Ale te strzały były w stylu Kobiery i pewnie masz rację, że to on.
Spiker jest tak cichy i mało gadatliwy podczas meczu, że nie ma tego jak zweryfikować. A oczy już nie te…. 🙂
Olo – z 17-tką od początku tej rundy gra Kobiera, Niemyjski gra z 14-tką. Sorry za te uwagi z mojej strony.
Tu się zgadzamy. Jednak, gdy pana Bartosza nie ma na skrzydle, to i tych skrzydeł nie ma. On grać wszędzie nie może. Jednak jeśli już to tylko w środku.
Ostatni mecz w tym roku na K6 przyniósł nam przerwanie dramatycznej serii porażek. Moim zdaniem bardziej na remis my zasluzylismy bo Radomsko po prostu było lepsze piłkarsko, tylko do przerwy symulowali grę. Szkoda że było tyle spalonych z naszej strony. Nasi młodzi wciąż nie czują gry, uczą się poziomu 3 ligowego. Niestety muszą to robić na żywca a za to punktów nie dają. Sezon tragiczny, wina trenera niewielka, niektórzy piłkarze zawiedli. My kibice nie mamy sobie wiele do zarzucenia.