W drugim meczu Polonii nie obejrzeliśmy bramek. Nasz zespół zremisował 0:0 z Ursusem Warszawa. Wynik wydaje się być sprawiedliwy.
Pierwsza połowa zaczęła się od dwóch akcji Polonii. Pierwsza zakończyła się niecelnym uderzeniem głową jednego z naszych piłkarzy, a w drugiej za mocno podawał Arkadiusz Zajączkowski. Chwilę później po stracie tego zawodnika Ursus ruszył z groźną kontrę, ale w pobliżu naszego pola karnego jeden z gości na szczęście stracił piłkę. W 8 minucie po nieprzyjemnym podaniu od obrońcy skiksował Leon Jankowski, który poślizgnął się, a piłka przeszła pod jego nogą. Na szczęście podanie nie szło w światło bramki, więc skończyło się rożnym, który został fatalnie wykonany. W 9 minucie zobaczyliśmy pierwszą składną akcję. Po kilku podaniach posłane zostało dośrodkowanie do Krystiana Pieczary, ale obrońca zdołał wybić piłkę. Dopadł do niej jeszcze Adam Niemyjski. Jego strzał był jednak lekki i prosto w środek bramki. W następnych minutach oglądaliśmy wyrównane spotkanie. Gra toczyła się głównie w środku pola. Obie drużyny nie potrafiły przedrzeć się przez szyki obronne przeciwnika. Polonia i Ursus chciały strzelić bramki, ale w pobliżu pola karnego zawsze brakowało dokładności. Oglądaliśmy sporo niecelnych podań i strzałów. Największe zagrożenie pod bramką „Czarnych Koszul” stwarzali poloniści. W 19 minucie po rożnym minął się z piłką Jankowski, ale rywal na szczęście główkował niecelnie. W 20 minucie prosta strata w środku pola poskutkowała kontrą 3vs2 „Traktorków”. Rywale rozegrali ją jednak bardzo źle i nasi obrońcy zdołali wybić piłkę. 36 minuta przyniosła kolejny prezent dla gości. W okolicach naszego pola karnego rzut wolny wykonywał Sebastian Kobiera, który chciał podać krótko do Marcina Szymczaka. Podanie niestety było za lekkie, a dodatkowo Szymczak był nim zaskoczony, dzięki czemu piłkę przejęli przeciwnicy i ruszyli właściwie w trzech na jednego. Jednak tak, jak i kilkanaście minut wcześniej, goście bardzo nieudolnie rozegrali kontrę. Do przerwy mieliśmy remis. Z przebiegu gry wynik wydawał się być sprawiedliwym.
Ci, którzy liczyli, że tak jak tydzień temu gra rozkręci się w drugiej połowie, mogli być rozczarowani. Druga część nie za wiele różniła się od pierwszej. Polonia może bardziej przeważała, ale osaczony przez obrońców był Pieczara. Nawet jeśli naszym zawodnikom udało się odnaleźć niepilnowanego gracza na skrzydle, to i tak wszystkie wrzutki padały łupem obrońców. Ursus bardziej nastawił się na grę z kontry. W 54 minucie po stracie polonistów goście przeprowadzili bardzo groźną akcję, ale strzał z 16 metrów na szczęście złapał Jankowski. W 56 minucie Ursus rozegrał dobrze atak pozycyjny. Rywal był właściwie sam na sam z bramkarzem, ale w ostatniej chwili piłkę wygarnął Kobiera. Minutę później odpowiedziała Polonia. Piłka wreszcie dotarła do Pieczary, ale ten otoczny obrońcami oddał bardzo niecelny strzał. Nadzieja na zwycięstwo kibiców Polonii została obudzona w 87 minucie. Jeden z przeciwników, wcześniej ukarany żółtą kartkę zatrzymał naszą kontrę, za co wyleciał z boiska. Niestety „Czarne Koszule” nie wykorzystały przewagi. Co więcej, to Ursus w końcówce przeważał. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Wynik nie krzywdzi żadnej ze stron.
10.08.2019 r., Warszawa
Polonia Warszawa – Ursus Warszawa 0:0
Polonia: Leon Jankowski – Arkadiusz Zajączkowski, Sebastian Kobiera, Sebstian Olczak, Eryk Rakowski – Patryk Zych Ż (83. Szymon Kamiński), Marcin Szymczak, Kacper Wasilewski (77. Wiktor Babiński), Adam Niemyjski, Bartosz Wiśniewski – Krystian Pieczara
Sędzia: Bartosz Banasiak (Łódź)
Tego meczu nie dawało się oglądać !
Defensywa wzięła sobie do serca jazdę po niej za mecz z Unią i dziś prezentowała się solidnie. Szczególnie Seba Olczak, był dziś wszędzie gdzie trzeba było – dla mnie gracz meczu.
Jeśli stoper jest graczem meczu to co z resztą ? A no słabo.
Defensywni pomocnicy w defensywie się przykładali, za to na ofensywę nie mieli pomysłu lub wręcz umiejętności. Do tego Wasyl gasł z każdym upływającym kwadransem, to samo muszę powiedzieć o Zychu. Dochodziło do sytuacji, w których Pieczara wciąż się cofał i brał się za rozgrywanie i brakowało go wtedy z przodu, czyli tam gdzie być powinien. Wiśnia starał się też rozgrywać, ale powinien to robić w środku pola, a nie na lewym boku.
Irytowała ilość spalonych – trudno z dużej odległości ocenić, czy nasi boczni się za szybko urywali, Ursus wysuwał się do przodu, czy też semafor machał chorągiewką bez ładu i składu. A może wszystkiego po trochu. Pieczara miał tylko jedną sytuację strzelecką, ale naciskany niedobrze się obrócił z piłką i przestrzelił. Tyle tego w ataku. Ktoś pamięta strzały z dystansu ? A może groźne dośrodkowania ? Ja pamiętam baloniki wysyłane przez dośrodkowujących padające w ręce ich bramkarza.
Czy Ursus coś pokazał ? Może więcej biegał i chyba bardziej chciał. Strzelał z dystansu, co naszym trener zabronił ?
I jeszcze nasz nowy bramkarz – czy Leon jest lepszy od Bartka Kowalczyka ? Cholera wie. Nic nie wpuścił dziś i troszkę jakby więcej pofruwał w bramce. Ale nic wielce groźnego nie leciało w jego bramkę.
Szanujmy jeden punkt, choć trzy były na wyciągnięcie ręki.
W pełni zgodzę się z oceną Olczaka, Dla mnie też gracz meczu. Był nie do przejścia.