Za dwie godziny rozpocznie się ostatnia kolejka T-Mobile Ekstraklasy, w której Polonia zagra swój ostatni mecz w tej klasie rozgrywkowej na długie lata. Przeciwnikiem będzie zespół szczecińskiej Pogoni.
„Czarne Koszule” zajmują piąte miejsce w tabeli, ale w przypadku porażki w Szczecinie i wygranej Górnika Zabrze (gra na wyjeździe z Lechią Gdańsk) mogą spaść pozycję niżej, choć w przypadku drużyny Piotra Stokowca walka o lokaty ma już tylko wymiar prestiżowy. Klub nie otrzymał licencji i został zdegradowany. Pogoń jest 13. i nie musi martwić się o utrzymanie.
Gra zespołu Polonii opierać się będzie głównie na zawodnikach występujących w Młodej Ekstraklasie, a wspomagać ich będą tylko nieliczni zawodnicy w pierwszego zespołu. W podróż do Szczecina wybrało się tylko 14 piłkarzy. Wśród nich Maciej Joczys, Andrzej Krajewski, Michał Olczak i Borys Rusak, którzy będą mieli okazję po raz pierwszy zagrać w meczu ekstraklasy. Wszyscy są wychowankami młodzieżowej sekcji Polonii (MKS Polonia). Co ciekawe Joczys i Krajewski zostali zgłoszeni do rozgrywek dopiero w piątek po południu, choć drugi z wymienionych, 18-letni prawy obrońca, przebywał z pierwszą drużyną na zgrupowaniu w Cetniewie. 20-letni Joczys ostatnio występował w Młodej Ekstraklasie, a całą juniorską karierę spędził na Konwiktorskiej. Z kolei Rusak incydentalnie ćwiczył z zespołem Piotra Stokowca. 21-letni pomocnik grał głównie w ME.
W bramce pewne miejsce będzie mieć Olczak. Mariusz Pawełek odszedł z zespołu, a Sebastian Przyrowski nie będzie mógł zagrać przez czerwoną kartkę, którą otrzymał w meczu z Piastem Gliwice. Do tej pory młody, 17-letni bramkarz Polonii regularnie bronił w rozgrywkach ME, ale nie wystąpił jeszcze w żadnym ze spotkań zespołu seniorów (w meczu derbowym z Legią siedział na ławce rezerwowych). Na niekorzyść wychowanka Polonii przemawia brak doświadczenia, dlatego w skrajnie trudnych warunkach jego postawa będzie kluczowa. Z drugiej strony, w podobnej sytuacji znalazł się niegdyś Bartłomiej Fogler, który na zakończenie marnego sezonu 2005/2006 rozegrał bardzo dobry i jedyny mecz w barwach Polonii w Ekstraklasie. Po ostatnim meczu z Arką Gdynia zebrał bardzo dobre recenzje i trafił do jedenastki kolejki. Miejmy nadzieję, że taka sztuka uda się również Olczakowi.
W XXI wieku Polonia i Pogoń grały ze sobą tylko 11 razy. „Czarne Koszule” wygrały pięć meczów, trzy zremisowały, z kolei Pogoń zwyciężała trzykrotnie. W rundzie jesiennej Polonia pokonała Portowców 2:0. Wówczas samobójczego gola strzelił Maciej Dąbrowski. Wynik ustalił Wladimer Dwaliszwili.
Dla serwisu „2×45 min” wywiadu udzielił wychowanek Polonii Antoni Łukasiewicz.
– Jako wychowankowi, jest panu przykro, że Polonia Warszawa nie otrzymała licencji?
– Tak. To bardzo zasłużony klub. Nie jeśli chodzi o trofea, a o historię. Powstanie Warszawskie i wiele ważnych dla II Wojny Światowej spraw rozgrywało się właśnie tam. Istotne miejsce dla Polski. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego losy Polonii potoczyły się właśnie w taki sposób. Latem mieliśmy przesłanki, by myśleć, że będzie lepiej. Przyjście Ireneusza Króla dodało optymizmu w sercach kibiców. Wystarczyło go na niespełna rok.
– Pan też wtedy wierzył, że Król uratuje Ekstraklasę przy Konwiktorskiej?
– Nie do końca. Od razu, kiedy przejął klub, miałem sygnały od ludzi z Górnego Śląska. Opowiadali, co robił w GKS Katowice. Była jednak nadzieja, że nie będzie próbował podobnych manewrów ligę wyżej. Okazuje się, że wszystko jest możliwe.
– Co dokładnie panu o opowiadali?
– Tak ogólnie bardziej. Chodziło o problemy natury organizacyjno-finansowej. Konkluzja była następująca: niebawem z podobnymi perturbacjami będzie borykała się Polonia Warszawa. Uspokoili mnie koledzy, którzy występowali w Polonii. Kiedy graliśmy przy Konwiktorskiej, powiedzieli, że raz na jakiś czas dostają pieniądze.
Na pytanie o kontrowersje, jakie powstają wokół tego pomysłu odpowiedział: – Uważam, że jest to kwestia rozwiązań systemowych. Skoro są one dopuszczalne, to ciężko mi z tym polemizować. Doświadczenie pokazuje, że tego typu transakcje nie do końca się sprawdzają. Z drugiej strony – ważniejsze, by weryfikować tych, którzy te licencje odkupują. Czy ich w ogóle stać na finansowanie klubu piłkarskiego na danym szczeblu. Trzeba sprawdzać plany biznesowe skrupulatnie, by unikać sytuacji, w których dochodzi od niewypłacalności. Mówi się, że cel uświęca środki. Jeżeli ktoś chce ratować Polonię i ma taki pomysł, można powiedzieć, że to szlachetny uczynek. Ale jest drugie dno. Właśnie, czy kogoś stać. Trudno odpowiedzieć, czy takie rozwiązanie jest w porządku – tłumaczy Łukasiewicz, który liczy na to, że Stowarzyszeniu Polonia Warszawa uda się odbudować klub.
– To mógłby być okres przejściowy. Stworzyliby go ludzie, którzy z Polonią utożsamiają się od wielu, wielu lat. Nie pozwolą jej zrobić krzywdy. Pytanie, czy podołają przeciwnościom losu? Wiemy, że posiadanie klubu w Polsce nie jest opłacalne. – kończy Łukasiewicz.
Jak donosi dziennik „Fakt”, Zagłębie Lubin poważnie zainteresowane jest pozyskaniem Miłosza Przybeckiego po zakończeniu obecnego sezonu. Miałby zastąpić najprawdopodobniej Szymona Pawłowskiego. Rozmowy z graczem „Czarnych Koszul”, który miał także oferty z Lecha Poznań i Legii Warszawa, są podobno bardzo zaawansowane. Pozyskaniem obydwu zawodników wyraźnie interesuje się Lech. Trenerowi Mariuszowi Rumakowi potrzebny jest ofensywny pomocnik, a w gronie kandydatów wymienia się m.in. młodego skrzydłowego Polonii.
Żadnego odkupywania licencji!!!Trzeba to wszystko 1 na zawsze wyczyścić i piąć się do góry.A nie stawać się pośmiewiskiem dla całej Polski i kupować sobie np 1 ligę.I mimo że w Polonii znajdą się tacy którzy wczoraj firmowali Króla jutro będą firmować zakup licencji to trzeba im to wybić z głowy.