Niestety Polonia przegrała 4 raz z rzędu. Dziś górą był lider ligi – Sokół Aleksandrów Łódzki. Przeciwnik nie zagrał wielkiego meczu, ale udało mu się szybko zdobyć bramkę po kuriozalnym błędzie Jana Balawejdera. Polonia starała się odrobić straty, ale zdecydowanie brakowało Krystiana Pieczary.
Spotkanie zaczęło się fatalnie dla Polonii. Sokół już od 4 minuty prowadził. Najpierw piłkę na połowie rywala w ręce złapał Cezary Sauczek, myśląc, że Polonia będzie wykonywać rzut z autu, w efekcie czego sędzia podyktował rzut wolny. Chwilę później rywal posłał dalekie podanie do nikogo, piłka skozłowała tuż przed Janem Balawejderem, który daleko wyszedł i go przelobowała. Polonia chciała szybko odpowiedzieć, indywidualną akcję przeprowadził Sauczek, ale jego strzał obronił golkiper i nasz zespół miał tylko rzut rożny. Ten nie przyniósł zagrożenia. Dwie minuty później na strzał z dystansu zdecydował się Bartosz Wiśniewski, z problemami obronił bramkarz. Sokół odpowiedział akcją w 10 minucie, ale tym razem dobrze zachował się Balawejder. Od 20 minuty Polonia zaczęła przeważać i w 22 minucie miejsca mogła wyrównać. Świetną piłkę do Sauczka posłał Krystian Przyborowski, ale skrzydłowy w sytuacji sam na sam podał do bramkarza. Dwie minuty później Sokół był bliski podwyższenia prowadzenie, na lewej stronie zawodnik gości miał dużo miejsca, nieźle uderzył i piłka minimalnie minęła słupek. Do końca połowy „Czarne Koszule” atakowały, ale wszystkie akcje kończyły się bardzo słabymi dośrodkowaniami. Czasami udało się wywalczyć rzut rożny, niestety stałe fragmenty Polonia wykonywała słabo.
Druga połowa od początku wyglądała podobnie. Polonia przeważała, potrafiła wymienić kilka podań z pierwszej piłki, ale liczne dośrodkowania nie docierały do naszych zawodników. Wraz z upływem czasu spotkanie oglądało się jednak coraz gorzej. Na boisku coraz mniej było gry w piłkę, zaczęły dominować proste środki – dalekie podania i wybicia na aut. Nawet, gdy „Czarnym Koszulom” udało się skonstruować niezłą akcję, to zawsze kończyła się ona fatalną wrzutką. Pod koniec spotkania doszły do tego jeszcze proste straty, spowodowane ustawianiem się na spalonym. W 83 minucie złamać schemat postanowił Przyborowski, który tak jak w 1 połowie, obsłużył świetnym podaniem Sauczka. Skrzydłowy z ostrego kąta uderzył niestety ponownie bardzo lekko. W 85 minucie mogło być po meczu, po rzucie wolnym głową uderzał obrońca gości, ale strzał był minimalnie niecelny. W doliczonym czasie jeszcze swoją okazję miał Wiśniewski. Dostał piłkę w okolicach 16 metra, ale ofiarna interwencja obrońcy uchroniła zespół z Aleksandrowa Łódzkiego przed stratą bramki. Chwilę później sędzie zakończył spotkanie.
20.04.2019, Warszawa
Polonia Warszawa – Sokół Aleksandrów Łódzki 0:1 (0:1)
Polonia: Jan Balawejder Ż – Arkadiusz Zajączkowski, Sebastian Olczak, Sebastian Kobiera, Piotr Maślanka – Eryk Rakowski (78. Wiktor Babiński), Marcin Kluska, Mateusz Małek Ż, Krystian Przyborowski Ż, Cezary Sauczek – Bartosz Wiśniewski
Sędzia: Kamil Żmijewski (Olsztyn)
O meczu nie ma co pisać. Dziwi mnie tylko „podbieranie” 5 zawodników, którzy sporo grali w rezerwach, skoro tylko jeden z nich zagrał.
też mnie to mocno dziwi. to już któreś spotkanie kiedy obserwujemy podobną sytuację. tym bardziej że przegrywaliśmy, ataki się nie kleiły, aż się prosiło wpuścić kogoś „świeżego”, młodego, nieprzewidywalnego. tym czasem jedyną zmianą jest defensywny Babiński. również Rakowski na skrzydle też się chyba dość męczył, do tego jest dość wolny i nie ma takiego startu do piłki by się urwać obrońcy i zrobić przewagę.
Na stojąco się nie wygra. Sokół był w zasięgu, bo niczego nie pokazał. Jeden groźny strzał obok słupka w I połowie, drugi blisko słupka w drugiej połowie, raz w ręce Janka i to wszystko. Muchomor chyba z dobrego serca sporo podkoloryzował, a trzeba uczciwie powiedzieć – to była chała z obu stron. Piłkarskie dziadostwo.
Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia dlaczego nikt z wyższych lig nie wziął Sauczka to dziś ma jasną odpowiedź.
Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia dlaczego na bramce gra Janek to odpowiedź jest prosta – dla punktów i kasy z PJS.
Trudno znaleźć jakieś pozytywne rzeczy po tym meczu. Złośliwie można by rzec, że Małek udowodnił trenerowi, że na środku ataku się ne nadaje. Że mamy serię … ale cóż, tylko porażek. Że trybuny „pozdrowiły” prezesa Kalubę i resztę tzw. działaczy. Że potrafią nasi piłkarze utrzymywać się przy piłce i mieć tzw. optyczną przewagę w polu, z której kompletnie nic nie wynika.
Wbrew docierającym do mnie ( a jak, słyszę, słyszę 🙂 ) sygnałom, że mój optymizm wygasł – chcę stanowczo zdementować. Wciąż optymistycznie patrzę w przyszłość i wierzę, że … nie spadniemy.
Jeżeli chodzi o pozytywy – wg mnie gra czwórki obrońców. Wyglądała nieźle, Sokół za wiele w ofensywie nie zdziałał. Nie wiem tylko, na ile to zasługa defensywy, a na ile tego, że Sokół nie musiał nic zdziałać od 4 minuty.
Ja mam dość i dalej w tej farsie nie zamierzam brać udziału. Kibic od lat 80 -tych.
Minelo 5 meczow a my mamy jeden kunkt gramy na 4 poziomie rozgrywkowym i gramy w wiekszosci z druzynami ktorzy niemaja lepszych warunkow ….pszypomne slowa Trenera Koconia po meczu z Wejchrowen w 2 lidz gramy tick taki a takich graczy trener Kocon goni….bo do nikat to nie prowadzi…..Dziwi mnie jedna zecz jak to jusz wspomnial Muchomor po co sami sobie szkodzimy zabieramy 5 z rezerw ktore graja wazne mecze …i niedajemy im szas na 4 poziomie rozgrywkowym……w innym kraju szkoleniowiec zaplacil by za to glowa bo to jest jawna dywersia……pierwszy to powiem .
Mam nadzieje ze kierownictwo z sztabem szkoleniwym jedynki pozwoli awansowac dwojce….
A prezes zacznie myslec co zrobic dla dobra Poloni bo za 4 mecze bedziemy w kotle ..tym bardziej ze dol tabeli typowi amatorowie zaczynaja zbierac punkty.
Nie jest wcale tak źle. Mimo, że leją nas takie potęgi jak Sokół Aleksandrów, Unia Skierniewice czy Ursus, to zajmujemy całkiem dobre, ósme miejsce w tabeli. Za te …. lat.
Koszmar. Największe miasto w Polsce ma zaledwie jeden klub w ekstraklasie, w dodatku ten niewłaściwy. O tempora, o mores!