W dzisiejszym przeglądzie prasy nie pojawiło się zbyt dużo informacji na temat Polonii. Natomiast, to co warte jest odnotowania, to słowa zachwytu ze strony niektórych mediów nad efektowną wygraną polonistów w meczu z Górnikiem Zabrze.
W sobotę w Zabrzu poloniści rozgromili Górnika 4:0. To było drugie tak efektowne zwycięstwo drużyny z Konwiktorskiej w tym sezonie, drugie odniesione na wyjeździe. Poprzednio, w październiku ubiegłego roku upokorzyli GKS Bełchatów 5:0. Dzięki wygranej na Śląsku Polonia z 43 golami w 27 meczach zajmuje drugie miejsce – ex aequo z wiceliderem Lechem Poznań – w klasyfikacji najbardziej skutecznych drużyn ekstraklasy. Na jej czele jest Legia – 53 gole.
Wygląda na to, że z takim bilansem bramkowym poloniści osiągnęli liczbę trafień porównywalną z sezonem 1999/2000. Co ciekawsze, paradoksalnie, obecna drużyna z Konwiktorskiej jest bardziej bramkostrzelna niż jakakolwiek z czasów Wojciechowskiego, kiedy grali w niej opłacani jak gwiazdy: Adrian Mierzejewski, Artur Sobiech, Euzebiusz Smolarek, Bruno Coutinho, Filip Ivanovski. Co więcej, ostatni raz strzelała więcej goli (57) w mistrzowskim sezonie, czyli w erze Arkadiusza Bąka, Igora Gołaszewskiego i przede wszystkim Emmanuela Olisadebe.
Na łamach „Gazety Wyborczej” drużyna „Czarnych Koszul” jawi się jako zespół pełen paradoksów: Klub, z którego obecny właściciel Ireneusz Król oddał rywalom najlepszych piłkarzy z formacji ofensywnej, mimo to wciąż jawi się jako najodważniej grająca drużyna w Polsce. Polonię w ostatnim czasie opuścili przecież: Tomasz Brzyski (trzy gole w rundzie jesiennej i pięć asyst), Władimir Dwaliszwili (siedem goli, dwie asysty), Łukasz Teodorczyk (pięć goli, pięć asyst), nie wspominając o Edgarze Çanim (11 bramek w poprzednim sezonie). „Ze starej gwardii” został tylko Paweł Wszołek (siedem goli, sześć asyst), choć on w tej rundzie już tak nie imponuje, a w najlepszym wiosennym meczu w Zabrzu nie zagrał z powodu kontuzji.
O wiosennej metamorfozie „Czarnych Koszul” opowiedział trener Piotr Stokowiec: – Wypominano nam ostatnio, że nie potrafimy wygrać od siedmiu czy ośmiu spotkań. Tyle że w tych meczach graliśmy tak samo jak w Zabrzu – odważnie, z chęcią zwycięstwa. Brakowało nam wtedy odrobiny szczęścia, czasami byliśmy strasznie nieskuteczni albo przegrywaliśmy po indywidualnych błędach. Ta drużyna potrzebowała też czasu. Musieliśmy się dotrzeć. Straciliśmy większość piłkarzy tuż przed rozpoczęciem sezonu, nikt tego nie zauważył, nie zrozumiał. Część zawodników, która do nas dołączyła, nie przygotowywała się z drużyną – tłumaczy Stokowiec.
Doceniono także dorobek Miłosza Przybeckiego, a dzięki jego występom wiosennym, portal „Sport.pl” kwalifikuje go do miana objawienia rundy. Strzelił już trzy bramki, ma aż pięć asyst. W Zabrzu był najlepszym piłkarzem, znów nie do zatrzymania dla obrońców rywali, bezwzględnie wykorzystującym ich błędy.
O Przybeckim wypowiedzieli się doktor współpracujący z Polonią – Piotr Wiśnik oraz sam trener: – Gra teraz prawie na maksimum obecnych swoich możliwości, włożył w to mnóstwo pracy, a my staraliśmy się mu dopomóc w dojściu do formy. To chłopak, który przeszedł dwie ciężkie piłkarskie kontuzje – zerwanie więzadeł krzyżowych – wyjaśnił Wiśnik. Dużo mu pomagał także nasz fizjoterapeuta Jarosław Stec.
– Miłosz ma sylwetkę sprintera, musieliśmy więc zrobić wszystko, żeby motorycznie nie stanowił zagrożenia dla siebie. Od zimy obudowaliśmy go w mięśnie. Dzisiaj on może się zatrzymać, zwolnić w odpowiednim momencie bez narażania się na jakiś uraz. Coraz więcej rozumie z naszej taktyki, to przynosi efekty – tłumaczy trener Polonii.
O wprowadzeniu Daniela Gołębiewskiego, który zaliczył w ostatnim spotkaniu dwa trafienia, dopiero w końcówce spotkania, wypowiedział się Stokowiec: – Każdy piłkarz u nas musi zrozumieć, że mamy plan na niego. Taki też był plan dla Daniela, a on wszedł na boisko, nie obrażał się, tylko grał i strzelił piękne i ważne dla siebie i klubu gole – podsumował trener Polonii.
Sobotni występ polonistów podsumowało „Weszło!”: O meczu Górnik – Polonia nie będziemy dużo pisać, bo nic z niego nie rozumiemy. Jeśli Gołębiewski włazi na dziesięć minut i wali dwa takie gole, to znaczy, że – jak w reklamie – impossible is nothing. Jeśli Tosik zalicza takie asysty, a Przybecki tak kończy akcje… Bajka.
Niegorsi okazali się być podopieczni trenera Michała Maliszewskiego. W rozegranym w Nadarzynie meczu 27. kolejki Młodej Ekstraklasy Polonia Warszawa wygrała z Górnikiem Zabrze 2:1 (1:1). Poloniści stracili bramkę jako pierwsi, ale za sprawą Igora Jaszczaka oraz Mateusza Muszyńskiego odwrócili losy spotkania i zainkasowali trzy punkty.
Może ME zdoła się wykaraskać z tego ostatniego miejsca tak na finiszu
Daniel po prostu nasz najlepszy joker od lat po raz kolejny wchodzi dobija przeciwnika, brawo za dwie bramki należały się (choć sam pewnie zamieniał by te dwa gole na pojedyncze trafienia dające 3pkt w innych meczach).
Oglądanie walczącej Polonii po prostu bezcenne, w meczu z Górnikiem zatrybiło wszystko to czego brakowało do zwycięstw przez te parę ostatnich meczy :klask:
Widać stokowiec ma niezłe pomysły jak załatać dziury i w końcu znalazł może optymalne ustawienie na tą chwilę. Chyba mało który trener miał taki hardcorowy pierwszy sezon pracy i takie wyniki mimo problemów.
Niestety to poczucie że za chwilę cala ta drużyna się rozleci z winy grubas,a wszyscy ci piłkarze rozpierzchną się po kraju wylądują w Lechach, Wisłach, Zagłębiach (byle nikt nie trafił nad kanał), a klub stanie przed kolejnym ekstremalnym zadaniem.