– Największy kryzys miałem latem, po ŁKS-ie. Zacząłem kalkulować sobie zyski oraz straty i wyszło mi, że najmądrzej byłoby tak postąpić i zorganizować sobie inne zajęcie – przyznaje Krystian Pieczara, w wywiadzie dla portalu „2×45”.
– Piłkarz to piękny zawód i na nic innego bym go nie zamienił. Ale gdyby zastanowić się na chłodno, bez emocji… Czasami to, co robimy jest bez sensu. Zwłaszcza jeśli zdarzy się sytuacja, że klub spóźnia się z wypłatą. Albo jak jeździłem dzień w dzień do Łodzi. Poczułem wtedy, że życie ucieka mi między palcami, a w zamian nie dostaję tyle, ile bym chciał w sensie sportowym i finansowym. Byłem w Głogowie w pierwszej lidze i tego nie doceniałem. Przyszedłem do Polonii i zdałem sobie sprawę, że droga jest bardzo krótka. Przed chwilą byłem w ekstraklasie, teraz gram w trzeciej lidze. Do tego sprawy finansowe, zacząłem pracować, byłem w kiepskiej dyspozycji psychicznej. Na szczęście poukładałem sobie wiele spraw prywatnych i stwierdziłem, że jestem sobie jeszcze winien szansę. Chcę grać, dopóki będę miał zdrowie i pasję – przyznaje Pieczara.
W 2014 roku „Pieczi” z I-ligowego Chrobrego Głogów przeszedł do III-ligowej Polonii. Po latach przyznaje, że był to słuszny krok i powtórzył by go ponownie – Byłem wtedy przekonany, że Polonia będzie szła do góry. Wyobrażałem sobie, że dziś będę już od dwóch lat grał w pierwszoligowej Polonii. Z perspektywy czasu wiem, że jak już zejdzie się niżej, to bardzo ciężko z powrotem wskoczyć na ten wyższy poziom. Awansować z takiej niby słabej trzeciej ligi jest trudniej niż z drugiej, czy chyba nawet pierwszej. Ale w tamtych okolicznościach nie było innej możliwości, to był jedyny słuszny krok. Uważam, że między pierwszą a trzecią ligą nie ma ogromnych różnic. Widziałem sporo zawodników, którzy schodzili z ekstraklasy do drugiej ligi i nie robili roboty. A widziałem takich jak Adam Frączczak, który niby nie poradził sobie w pierwszej lidze, poszedł niżej do Kotwicy Kołobrzeg i nastrzelał goli, wzięli go do Pogoni i zbudował sobie pomnik. Rzeczywiście, znalazłoby się wielu takich zawodników. Nawet u nas w zespole są tacy, których poziom to spokojnie pierwsza liga.
Pieczara jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem III ligi. W 10 spotkaniach zdobył 11 bramek. 1 września, przed meczem z Unią Skierniewice kibice Polonii wręczyli Krystianowi armatę z okazji przekroczenia bariery 50 ligowych goli dla Polonii. – Jak się wchodzi do mieszkania, od razu ją widać. Śmiałem się ostatnio, że już dwie rzeczy łączą mnie z Robertem Lewandowskim. Mam armatę i grałem z Bartkiem Wiśniewskim. Chciałem postawić ją przy telewizorze ale tam stoją świeczki. Ja w domu niczego nie dotykam, nie przestawiam, bo potem są awantury z moją Madzią – komentuje Pieczara z uśmiechem na twarzy.
Najskuteczniejszy napastnik „Czarnych Koszul”przyznaje ze dobra forma to efekt ciężkiej pracy i dobrej współpracy z trenerem Krzysztofem Chrobakiem – Taktyka trenera jest bliższa temu, do czego jestem predysponowany. Mamy po prostu podobne spojrzenie na piłkę. Na to, co jest teraz ciężko pracowałem i pracuję. Gole nie spadają mi z nieba – ocenia Krystian i dodaje – Dwa czy trzy razy w tygodniu jestem też na siłowni. Czasami więcej, zależy jaki mamy mikro cykl, ile grałem, czy jestem poobijany. Lepiej trenować mądrze niż więcej. Czasami trzeba zachować umiar, bo to niestety może obrócić się przeciwko nam Jeśli chodzi o treningi na boisku, staram się robić każde powtórzenie z takim samym zaangażowaniem, ale niestety nie mamy możliwości organizacyjnych, żeby po zajęciach zostawać na boisku tyle, ile chcemy.
Cały wywiad Mateusza Sokołowskiego z napastnikiem „Czarnych Koszul” do przeczytania znajdziecie tutaj.
No to Panie Krystianie czas na gola numer dwanaście i trzynaście w Zambrowie 🙂