Polonia niestety wróci bez punktów z Aleksandrowa Łódzkiego. „Czarne Koszule” fatalnie weszły w mecz i po 15 minutach przegrywały 0:1 oraz grały w 10. Nasz zespół był dziś za słaby, żeby w takich warunkach odwrócić losy meczu i ostatecznie rywal wygrał 2:0.
Polonia bardzo słabo rozpoczęła dzisiejsze spotkanie. Rywal od razu zyskał dużą przewagę, a nasi piłkarze mieli ogromny problem z utrzymaniem się przy piłce. Już w pierwszej minucie było niebezpiecznie, gdy posłane zostało długie podanie do Dawida Cecmpy. Na szczęście w porę z bramki wyszedł Jan Balawejder i wybił piłkę na aut. Dwie minuty później ponownie zrobiło się nerwowo w szeregach Polonii, tym razem po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Na szczęście piłka została ostatecznie wyekspediowana, a uderzenie z dystansu było bardzo niecelne. W 5 minucie gospodarze wykonywali kolejny stały fragment gry, tym razem rzut rożny, ale piłka trafiła prosto na głowę polonisty. W 8 minucie pierwszy raz w akcji ofensywnej pokazały się „Czarne Koszule”, ale dobrze zapowiadająca się kontra została zepsuta przez Mateusza Małka, który ze lekko podawał do Cezarego Sauczka. Dwie minuty później Sokół wysłał pierwsze poważne ostrzeżenie. Niecelnie piłkę wycofał Marcin Kluska, przejął ją Michał Miller, na szczęście z dystansu uderzył w poprzeczkę. W 12 minucie było jednak już 1:0. Poloniści zostali z łatwością ograni na lewej stronie, świetnym dośrodkowaniem popisał się Paweł Kaczmarek, a z bliska piłkę do bramki głową wbił Jakub Rogalski. Piłkarze z Warszawy jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć po stracie gola, a było już właściwie po meczu. W 16 minucie, po naszym rzucie wolnym, Sokół wyprowadził świetną kontrę, która zakończyła się czerwoną kartką Arkadiusza Zajączkowskiego. Od tego momentu gospodarze zaczęli grać spokojniej, mając mecz całkowicie pod kontrolą. Rywale wyczekiwali na kontry, a okazji na nie było sporo, bo większość stałych fragmentów gry Polonii lądowało na głowach piłkarzy Sokoła. W 26 minucie poloniści mogli jednak wyrównać. Prawą stroną przedarł się Krystian Pieczara, posłał płaskie podanie do Bartosza Wiśniewskiego, jego strzał po ziemi minął bramkarza, ale na posterunku stał obrońca. W 37 minucie Polonia przegrywała już 0:2. Sokół znów ładnie rozegrał piłkę na lewej stronie. Miller dograł do Cempy, jego strzał zablokował Rafał Zembrowski, ale dobitka znalazła już miejsce w siatce. Do końca pierwszej połowy obie drużyny miały jeszcze po jednej szansie po stałym fragmencie gry, ale strzał Sauczka został zablokowany, a rywal z kolei niecelnie zgrywał głową do kolegi.
W drugiej połowie nasz zespół wyglądał już lepiej, ale osłabiony nie był w stanie zdziałać za wiele. Na pierwszą ciekawszą akcję w tej części meczu czekaliśmy do 54 minuty. Po kontrze piłkę na lewej stronie dostał Pieczara, ale jego strzał z ostrego kąta został obroniony. W 57 minucie zobaczyliśmy kolejną niezłą próbę naszej drużyny, jednak Wiśniewski z dystansu uderzał zdecydowanie za lekko. W 65 minucie, po okresie przestoju, zaatakował Sokół. Po dośrodkowaniu Kaczmarka bliski bramki był Dominik Pecyna, ale minimalnie chybił. Dwie minuty znów dobrze dorzucał Kaczmarek, po zamieszaniu obrońcom Polonii udało wybić się piłkę, a uderzenie z dystansu rywala było niecelne. W 70 minucie zrobiło się niebezpiecznie pod bramką gospodarzy. Rzut wolny z ok. 20 metrów wykonywał Pieczara, ale trafił prosto w mur. Na kolejną wartą odnotowania akcję czekaliśmy 15 minut. W sytuacji „sam na sam” znalazł się Maciej Wilanowski, ale zamiast strzelać podwał. Zrobił to jednak niecelnie. W ostatnich minutach Sokół przeprowadził jeszcze dwie bardzo groźne kontry, ale dobrymi interwencjami popisał się Balawejder
05.09.2018, Aleksandrów Łódzki
Sokół Aleksandrów Łódzki – Polonia Warszawa 2:0 (2:0)
Polonia: Jan Balawejder – Arkadiusz Zajączkowski CZ’15, Przemysław Szabat, Rafał Zembrowski, Piotr Maślanka – Mateusz Małek Ż (78. Maciej Wilanowski), Sebastian Kobiera (25. Grzegorz Wojdyga Ż), Bartosz Wiśniewski Ż (82. Jakub Cesarek), Marcin Kluska (51. Sebastian Olczak), Cezary Sauczek – Krystian Pieczara.
Sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn)
Trudno, szkoda poczatku meczu, bo II polowa wygladala ciekawie – dobrze, ze reszta druzyn z czolowki zagrala dziadostwo (Legionovia jedynie wygrala) wiec zostaniemy na 3 pozycji 🙂
Nie ma sensu załamywać rak ani tez obrażać się na piłkarzy. Młody Zajaczkowski zagotował się . Przy równorzędnym rywalu brak 1 zawodnika jest trudno zniwelować. Druga bramka załatwiła sprawę. Bardziej mnie martwią kartki. A grać dalej jest o co. I tutaj rola trenera. Analiza błędów i poszukiwanie lepszych rozwiązań . Niestety mamy takich piłkarzy jakich mamy.
Ja do Zajączkowskiego nie mam pretensji, rywal wbiegł mu w linię biegu i nie miał za bardzo, jak uniknąć zderzenia.
Większe mam do Wojdygi i Wiśniewskiego, tak doświadczeni piłkarze powinni uspokajać sytuację, a nie zaogniać. Tym bardziej, że obydwaj chwilę przed kartkami dostali upomnienie od sędziego za ostre faule.
Niech idzie do szkoły gastronomicznej.
Kmicic – chodzi o Zajaczkowskiego ? Dajmy mu spokój.
Muchomor napisał prawdę – doświadczeni zawodnicy powinni wprowadzić spokój a nie dalszą nerwówkę. Było 0: 1 , gramy w 10ciu ale się nie podpalamy. Przy 0;2 nie było co już zbierać.
Wychodzi się grać z 1pkt na koncie i trzeba umieć przynajmniej to zabrać do domu zwłaszcza z wyjazdu.
No cóż i takie coś musi sie przytrafić w końcu to #TrzecLialigaMistrzów. Szkoda straty pozycji w tabeli ale widać, że rywale łatwo nie dadzą się punktować co tydzień.