Wczoraj Polonia bezbramkowo zremisowała z Ursusem. Udało nam się rozszyfrować nazwiska trzech graczy, którzy od kilku dni przebywają na testach w „Czarnych Koszulach”, a w środę mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności w sparingu z „Traktorkami”.
Cała trójka reprezentuje zachodnią ścianę futbolowej Polski. Dwóch z nich pochodzi z Warszawy. Środkowy pomocnik Krystian Przyborowski jest wychowankiem GKP Targówek. Później grał w Marcovii i juniorach Polonii (wiosna 2012/13), Agape Białołęka, Olimpii Zambrów, Romnicie Gołdap i Hutniku Warszawa. Ostatnie półtora roku spędził w Gwardii Koszalin. O ile w pierwszym półroczu gry w Koszalinie był przeważnie rezerwowym, to później szło mu już lepiej. Zagrał w 24 meczach w II lidze, w których zdobył 5 goli. Jego klub spadł z najniższego poziomu centralnego.
Drugim warszawiakiem jest Przemysław Przysowa, który ostatnio grał dla Kotwicy Kołobrzeg. Boczny obrońca swoją karierę rozpoczynał w Legii. Później zwiedził trochę Mazowsza i okolic grając dla Targówka, Mazura Karczew, Mazovii Mińsk Mazowiecki, ŁKS-u Łomża i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Przysowa zagrał 90 minut w meczu Polonia – Świt. Ogólnie jesienią dla zespołu z Nowego Dworu Mazowieckiego uzbierał 15 meczów (w tym trzy pucharowe), natomiast wiosną dla Kotwicy jego licznik stanął na 6 występach.
Ostatnim z testowanych graczy jest Antoni Konderak. Wychowanek GKS-u Tychy jest prawym obrońcą, ale według strony transfermarkt może grać także i w pomocy i ataku. Konderak większość swojej kariery spędził w Holandii, gdzie grał w młodzieżowych zespołach vbv De Graafschap, tuż po przenosinach z juniorów Górnika Zabrze. Ostatnie pół roku 20-latek spędził w Legnicy. W rezerwach Miedzi zagrał 15 meczów. W spotkaniu z beniaminkiem II ligi Skrą Częstochowa raz wpisał się na listę strzelców.
Poznaliśmy następcę Piotra Wojdygi. Nowym trenerem bramkarzy warszawskiej Polonii został Maciej Krzyształowicz, syn naszego byłego bramkarza Andrzeja.
Trochę to dziwne. Nie ma kasy w kasie a testowani są nowi zawodnicy. Czyżby godzili się grać w Polonii za darmo ?
Naszym atutem jest osoba pana trenera.
Jak jesteś młodym zawodnikiem, który chce się rozwinąć, ustabilizować formę to nasza Polonia wydaje się być dobrym miejscem by zrealizować te cele.
Dlatego spodziewać się należy raczej zawodników po przejściach, takich, którzy mają potencjał i chcą zaistnieć.
Płacić coś tam będą, przynajmniej na początku. Jeśli będziemy walczyć o awans to może znajdzie się sponsor, może akcjonariusze doładują konto..
Ewentualne zaległości to też nie jest tak do końca granie za darmo, bo masz na to kwity i możesz dochodzić swoich należności..
Pytanie: czy za ewentualne transfery z klubu jest jakaś kasa? Za Horosia, za Bochenka i ewentualnie za innych?
Utnapisztim, bez obrazy, ale należałoby w tym miejscu zacytować słynne powiedzonko Jana Urbana…
Zawodnicy po przejściach, wypchnięci z innych klubów, bez jakichkolwiek propozycji, przyciągnięci „magią” trenera-udrowiciela piłkarskich (wątpliwych mocno) umiejętności, którym się będzie płacić na początku, jeśli się znajdzie jeleni do kupna karnetów (jeśli się nie znajdzie, to nawet „od początku” nikt płacił nie będzie), mają walczyć o awans (!!!!!!), a wówczas (BYĆ MOŻE!!!) znajdzie się sponsor, a może akcjonariusze (??? – to już chyba przesada) coś sypną – no i będzie zajebiście!
A w ogóle, to gracze komfort mają (!!!), bo przecie mają kwity na pieniądze (wow!) i nawet mogą w sądach zreformowanych przez naszego ukochanego pana kandydata na schedę po bufetowej dochodzić – bez najmniejszych problemów – zapisanych w owych kwitach na pieniądze należności!
Więc qrwach much – o co kaman??? Ruszymy z posad bryłę Świata, dziś niczem, jutro wszystkiem MY…
Polonia i jej kibice systematycznie zmierzają na wschód. Ratunek z zachodu byłby mile widziany.
Mountasie, trochę przeinterpretowałeś moją wypowiedź.
Nigdzie nie napisałem, że mi się podoba aktualna sytuacja.
Nie jest zajebiście, kwity to nie komfort itd.
To miała być taka amatorska, chałupnmicza analiza psychologiczna. Próba wyjaśnienia zjawiska „dlaczego do nas jeszcze ktokolwiek przychodzi”.
Natomiast zgodzę się, że rzeczywiście mogłem być bardziej delikatny.
Mogłeś 😉