Wielu kibiców obawiało się meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki, która po ostatniej kolejce została liderem. Rywal okazał się jednak niegroźny i zasłużenie przegrał z Polonią Warszawa, tracąc pierwsze miejsce w lidze na rzecz Widzewa.
Pierwsza połowa nie była za bardzo widowiskowa. Obie drużyny notowały sporo strat, do tego dochodziła spora liczba faulów i nieudane próby grania długą piłką. Bramkarze obydwu drużyn byli właściwie bezrobotni, nawet stałe fragmenty gry nie przynosiły większych korzyści. Gdyby do przerwy było 0:0, wynik ten można by uznać za sprawiedliwy. Na szczęście Polonia zdołała rozegrać jedną bardzo dobrą akcję, zakończoną bramką. Prostopadłym podaniem Bartosz Wiśniewski uruchomił Cezarego Sauczka, a ten wystawił piłkę Krystianowi Pieczarze, który z bliska trafił do niemal pustej bramki.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków lechistów, ale to Polonia zdołała strzelić bramkę. W 49 minucie fantastycznym prostopadłym podaniem popisał się Maciej Wilanowski. Piłkę otrzymał Mateusz Małek, który bardzo długo zwlekał ze strzałem. Wydawało się, że może z tej akcji nic nie wyjść, ale skrzydłowy zdołał zwodem na zamach zmylić obrońcę i zaskoczyć bramkarza płaskim strzałem przy krótkim słupku. Druga bramka nie wpłynęła za bardzo na obraz gry. W dzisiejszym meczu Lechia nie miała żadnego pomysłu na sforsowanie szyków obronnych Polonii, Mateusz Tobjasz nie miał w ogóle okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Jedyny celny strzał poleciał prosto w niego. Bliżej gola była zdecydowanie Polonia. W 72 minucie świetne podanie otrzymał Patryk Zych, który biegnąc do podania zderzył się jeszcze z Tomaszem Chałasem. Mimo to, dopadł do piłki. Mając masę miejsca, mógł podawać albo strzelać, zwlekał jednak tak długo, że strzał, na który w końcu się zdecydował, został zablokowany. 4 minuty później dwie okazje miał Chałas. Najpierw minimalnie pomylił się, strzelając z dystansu. Potem zabrakło mu milimetrów, żeby wpakować do pustej bramki płasko zagraną piłkę od Zycha. Ostatecznie Polonia wygrała całkowicie zasłużenie 2:0.
02.05.2018, Warszawa
Polonia Warszawa – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:0 (1:0)
bramki: Krystian Pieczara 20, Mateusz Małek 49
Polonia: Mateusz Tobjasz Ż – Marcin Bochenek, Rafał Zembrowski Ż, Daniel Choroś, Grzegorz Wojdyga – Mateusz Małek (64. Patryk Zych), Sebastian Olczak, Maciej Wilanowski (62. Tomasz Chałas), Bartosz Wiśniewski, Cezary Sauczek Ż(78. Michał Oświęcimka)- Krystian Pieczara.
A nie mówiłem że wygrają……. Brawo panowie, i oby tak dalej
Tak popuszczając wodze fantazji… Gdyby jakimś cudem udało nam się utrzymać wszystkich zawodników, to mamy kadrę kompletną do walki o najwyższe cele, przy założeniu, że ominą nas kontuzje. Rozszerzyłbym ją tylko o juniorów – Zajączkowski, Dudek, Boruń i ewentualnie Midzio, a pozbył się Szabata i Gromka. Ale pomarzyć dobra rzecz 🙂
Gdybyśmy tak grali w każdym meczu jak dzisiaj – to bylibyśmy liderem. Szacunek dla Pana Trenera za taktykę iustawienie. I to przy tak wąskiej ławce. Uznania dla naszych młodzieżowców Sauczek, Malek i Zych. Oby częściej tak dojrzałe występy. Tylko bramkarz trochę słabiej .
Naprawdę nie wierzyłem w to, że możemy zagrać na zero z tyłu. Wreszcie nie trzeba było jednak eksperymentować w obronie i od razu ta formacja odżyła. Szkoda, że na Sokół wypada Zembrowski. Pewnie zastąpi go Szabat, bo dzisiaj był na ławce.
Kurcze ale fajnie się dziś oglądało grę naszą – brawo chłopaki – formacja obronna na duży plus dziś – młodzieżowcy ekstra oby zdrowie było bo to dobre talenty są – brawo wszyscy !!! brawo trener !!! nawet gdyby było 0:0 to widać że coś w tej grze się dzieje jest pomysł.
Porównując to co widziałem na ekranie z Łomży i dziś na stadionie to nie mogę uwierzyć, że mamy nadal tą samą drużynę. Tam koszmarnie i nieporadnie z jedną z najsłabszych ekip w tej grupie III ligi i dziś zdecydowanie na wielki plus z kandydatem do awansu. Lechia przecież wygrała na wiosnę już chyba siedem razy, a jej nazwiska: Mirecki, Rozwandowicz, Żytek, czy Płonka to uznane marki na tym poziomie.
A jednak ani razu nam nie zagrozili przez cały mecz ! Zasługa w tym całego zespołu. Nie wiem czy większa defensywy, czy też ofensywy.
Blok obronny był dziś nie do przejścia. Bochenek rozegrał chyba dziś swój najlepszy mecz w naszych barwach. Z drugiej strony Grzegorz Wojdyga niemal po profesorsku pokazał jak się gra w obronie – twardo, bez błędu i groźnie w rozwinięciu przy przejmowaniu piłki. Równie skuteczną zaporą był Rafał Zembrowski, któremu nie wiadomo za co wnuk Alojzego Jarguza pokazał żółtą kartkę i wyeliminował z gry z Ostródzie. Choroś dostosował się do kolegów, żadnego babola i wespół z nimi umożliwił równie bezbłędnemu Tobjaszowi zachować czyste konto.
Skoro tak można było grać dziś, to czemu tak żałośnie w Łomży ? Ale to już było.
Królem środka pola był dziś Bartek Wiśniewski. Czy jest jakaś pozycja, na której by się słabo spisywał ? To on chyba puścił w bój Sauczka przy pierwszej bramce. Był wszędzie, praktycznie wszystkie piłki w ofensywie przechodziły przez niego, to on napędzał Pieczarę i młodych na skrzydłach. Skutecznie się przepychał, zastawiał, wygrywał górne piłki z wyższymi od siebie przeciwnikami. Tak samo zresztą i Pieczara.
Dobra gra na skrzydle Sauczka to duża zasługa Wiśni, bo to on uruchamiał młodego dobrymi zagraniami.
Pozytywnie zaskoczył mnie Sebastian Olczak. Wielokrotnie wygarniał piłki spod nóg przeciwnika, chyba tylko raz odpuścił krycie kiedy lechista ok. 20-tej minuty groźnie uderzył nad bramką sprzed linii pola karnego.
Słabiej Małek w I połowie, ale golem na 2-0 nadrobił w drugiej połowie swoją nijakość przed przerwą.
Jeszcze gorzej w I połowie Wilanowski. Tylko biegał obok piłki i wysokich zawodników przeciwnika. Rzadko był przy piłce, a jak już był to nic z tego nie wynikało. Nadrobił złe wrażenie dwoma akcjami w II połowie, kiedy to asystował Małkowi i sam szarpnął z lewej strony i trafił piłką w boczną siatkę.
Słusznie Małek i Wilanowski zostali zmienieni.
Pozytywnie mnie zaskoczył Chałas, który miał kilka okazji do strzelenia, był bardzo ruchliwy, a także pokazał, że może grać z przodu z Pieczarą.
Odwrotnie Oświęcimka – niby zadziorny i waleczny, ale w ofensywie nic z tego nie wynikało. On chyba jednak potrzebuje gry i rytmu meczowego, aby stać się ponownie podporą zespołu.
Zych to dla mnie jeszcze melodia przyszłości – dobrej przyszłości. Piłka go szuka, a on jej nie unika. Dziś mógł zdobyć efektownego gola, ale jak w juniorach za długo sobie ustawiał piłkę na strzał i został wyblokowany.
W polu zagrali wszyscy, którzy byli zdolni do gry. Na niedzielę wypada Zembrowski, ale wraca Gawron. Jeśli nie wróci do gry Szabat, to chyba Olczak będzie musiał zagrać na stoperze. Za półtora tygodnia z Sulejówkiem trener Chrobak dopiero będzie miał pełną kadrę do wyboru.
Ale wcześniej trzeba zdobyć Ostródę.
Wracając do Lechii – śmiałem się po meczu, gdy widziałem ich zawodników odbierających kartony pizzy od kuriera przed bramą. Ze zdrowym żywieniem i profesjonalnym podejściem do zawodu piłkarza to nie na miejscu.
Szósty mecz wygrany na wiosnę i … prosimy o więcej.
Doping kibiców dzisiaj pod psem – smętny, cichy, bez wyrazu i długimi okresami nieobecny.
Ale ważne były dziś trzy punkty i za to podziękowania trenerom i piłkarzom.
Zmniejszyliśmy dziś stratę do lidera z 10 do 7 punktów. Tak blisko nich na wiosnę jeszcze nie byliśmy.
W Łomży zagraliśmy eksperymentalnie w obronie. Pierwszy raz Zembrowski grał na prawej obronie, a Wojdyga na środku grał tylko w sparingach. Jednak zanim ten eksperyment się zaczął, trzeba było zacząć kolejny, bo wypadł Maślanka i musieliśmy grać ustawieniem Zembrowski – Choroś – Olczak – Wojdyga. Ci piłkarze zagrali ze sobą pierwszy raz w tej formacji.
Drugim elementem kluczowym jest wg mnie środek pola. Mnie w tej rundzie nie przekonywał środek Kluska – Gawron, z przodu fajnie, ale w defensywie za mało agresywnie. Jesienią może tego nie było widać, bo mieli za sobą Zembrowskiego. Dzisiaj Olczak i Wiśniewski rządzili w środku pola, a jak przejmie się środek pola, to gra się dużo łatwiej.
Pizza po meczu to standard, i w Ekstraklasie, i ligach zagranicznych.