Dość ciekawy komentarz do spotkania Polonii z rezerwami Legii znaleźliśmy na stronie Legia.Net. Szczególne uznanie zyskał kapitan „Czarnych Koszul” Grzegorz Wojdyga, który skutecznie „umilał” życie Hildeberto.
(…) Przez 30 minut gry nie pokazał nic – głównie tracił piłkę, wdawał się w bezsensowne dryblingi i wymachiwał rękami z niezadowolenia. Niestety potwierdzenie tej postawy oglądaliśmy w spotkaniu z Polonią w III lidze. Zawodnik zagrał w ataku, a więc nie na swojej pozycji, ale nie powinno mieć to wpływu na fakt, że przegrał niemal wszystkie pojedynki z obrońcami. Jego walki z Grzegorzem Wojdygą wyglądały jak starcia boksera wagi papierowej z zawodnikiem wagi ciężkiej. Portugalczyk odbijał się od niego jak od ściany, nie potrafił go nabrać na żaden zwód czy drybling, był bezradny jak dziecko.
Doszło do tego, że z Hildeberto zaczęli się śmiać gracze rezerwowi „Czarnych Koszul”, którzy rozgrzewając się w przerwie, po każdym nieudanym zagraniu pokrzykiwali „Berto”. Gdy w drugiej połowie kolejny raz został zatrzymany przez defensywę ekipy trenera Krzysztofa Chrobaka, szydzić zaczęli z Portugalczyka też kibice Polonii. W pewnym momencie to wszystko stało się żałosne i wstydliwe.
Zarówno Dominik Nagy jak i Hildeberto unikali gry kontaktowej, jakby chcąc uniknąć urazu. Niestety nie tędy droga. Sztab szkoleniowy stoi przed trudnym zadaniem – trafienia do głów obu piłkarzy, musi spowodować zmianę ich mentalności i nastawienia do zawodu. W przeciwnym razie talenty obu piłkarzy nigdy się nie rozwiną. Czas pokaże jaką drogą podążą Węgier i Portugalczyk.