Polskie media nadal grzmią o sprawie konfliktu na linii Wojciech Szymanek – Piotr Stokowiec. Przypomnijmy, że doszło do niego w wyniku wypowiedzi udzielonej mediom przez piłkarza i wychowanka „Czarnych Koszul” na temat sytuacji finansowej klubu oraz… żartu za sponsora drużyny. Sprawę opisywaliśmy parę postów wcześniej. Przy okazji narastającego konfliktu medialnego, po stronie naszego zawodnika stanęło „Weszło”, które stara się na swoich łamach przypomnieć analogiczną historię trenera Polonii w roli nieopłacanego zawodnika: –Historia, która dowodzi, że Stokowiec mówi i robi to, co w danej chwili jest w jego interesie. To nie kwestia żadnych zasad, tylko zwykły interes. Teraz, kiedy buduje swoje trenerskie nazwisko, pan Piotr wymaga od piłkarzy, by grali dla niego za darmo. Kiedy jednak sam znalazł się po drugiej stronie barykady i miał pracować na nazwisko innego szkoleniowca – jakoś mu się nie chciało. I posunął się znacznie dalej, niż ten zły Szymanek…
Przypomnijmy, że odwrotna historia ze Stokowcem w roli piłkarza, miała miejsce 10 lat temu. Wówczas, reprezentując barwy drużyny KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, obecny trener „Czarnych Koszul”, idąc śladem większości piłkarzy lub stojąc wręcz na czele ich buntu, spowodowanego zaległościami finansowymi klubu względem nich, nie przystąpił do rozgrywek. Jak twierdzi portal „Weszło”: –Piłkarz, który w barwach KSZO debiutował w ekstraklasie i reprezentował ten klub (z przerwą) przez kilka lat, najpierw domknął wieko trumny, a potem wbił ostatni gwóźdź. W chwili, gdy trzeba było skupić się na walce o utrzymanie – które było bardzo realne – zrobił wiele, by doprowadzić do degradacji. Kibice uznali za winnego właśnie jego. Kiedy później KSZO grał sparing z Polonią Warszawa, w barwach której występował Stokowiec, obecny trener z zasadami był niemiłosiernie lżony przez publiczność. Wtedy Stokowiec w szatni nie mówił nic o „pasji” i „zaangażowaniu”. Jakoś nie. Mówił o kasie. Dopiero teraz mu się zmieniło. Nagle okazało się, że pieniądze w futbolu nie są tak ważne. W konkluzji przytaczanego felietonu otrzymujemy piękny, moralizatorski komentarz: –Nie bronimy działaczy KSZO. Powinni płacić. Nie atakujemy Stokowca za to, że domagał się zarobionych pieniędzy. Atakujemy, bo nie pamięta wół, jak cielęciem był. Najgorsi są tacy, którzy wycierają sobie gębę pięknymi hasłami, a w życiu postępują dokładnie odwrotnie. Nie jest on pozbawiony racji, aczkolwiek ujęcie go dość kolokwialnym słownictwem sprawia, że trudno go przyjąć za autorytatywny.
Z naszej strony życzymy obydwu stronom sporu, aby w jakiś sposób, choćby koncyliacyjny, doprowadziły do jego rozwiązania bez pogłębiania szkody na wizerunku drużyny.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, Rada Nadzorcza Polonii Warszawa zasugerowała prezesowi Ireneuszowi Królowi, aby nie wypowiadał się na łamach mediów o sytuacji klubu. Natomiast „Przegląd Sportowy” twierdzi, że sprawa ma charakter bardziej imperatywny, w związku z czym prezes wręcz otrzymał stanowczy zakaz kontaktowania się z mediami. Rada Nadzorcza, w której skład wchodzą m.in. przedstawiciele klubu kibica Polonii, swoją decyzję argumentują tym, że „wiele jego (Króla) gazetowych wypowiedzi po jakimś czasie obracało się przeciwko klubowi”. Dla Króla to bardzo trudna i niezbyt komfortowa sytuacja. Dotąd bardzo lubił się udzielać i polemizować na łamach mediów m.in. ze swoimi piłkarzami, którzy często opowiadali o zaległościach płacowych. „Przegląd Sportowy” przytacza też inne argumenty popierające podjętą decyzję: Medialne wyciszenie się Króla ma pomóc Polonii wyjść z trudnej sytuacji finansowej i pozwolić uniknąć złośliwych komentarzy oraz wytrącić atuty wierzycielom, którzy dotąd mogli się powoływać na prasowe publikacje. Moment jest szczególny, bo w tej chwili trwają negocjacje z firmą, która ma zostać sponsorem tytularnym. Te pieniądze mają postawić piłkarską spółkę na nogi.
Sędzia ostatniego spotkania ligowego z Widzewem – pan Tomasz Garbowski – nie będzie uwzględniony przy obsadzie arbitrów w najbliższych meczach Ekstraklasy. Powodem odsunięcia sędziego z Kluczborku było podyktowanie rzutu karnego w kontrowersyjnych okolicznościach, który dał zwycięskie 3 pkt. drużynie z Łodzi.
Swoją drużynę z rozgrywek I ligi wycofali działacze Łódzkiego Klubu Sportowego. Poniżej prezentujemy fragment oświadczenia wystosowanego do PZPNu przez zarząd spółki:
„Zarząd Łódzkiego Klubu Sportowego SA informuje, że w związku z decyzją Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN z dnia 03 kwietnia 2013 roku o oddaleniu w całości odwołania naszego Klubu od decyzji Komisji Dyscyplinarnej PZPN z dnia 28 lutego 2013 roku o wymierzeniu kary dyscyplinarnej w postaci zawieszenia licencji Łódzkiemu Klubowi Sportowemu S.A., uprawniającej do gry w rozgrywkach I ligi w sezonie 2012/2013, z dniem dzisiejszym wycofuje drużynę z rozgrywek ligowych”.
Ciekawą opinię w sprawie konfliktu S-S wydał Chrumek. Wkleiłem wypowiedź Dziewickiego do Shoutboxa (Oczywiście wkleiło się byle jak i trzeba skopiować do przeglądarki bo samo nie odsyła).
Pełne poparcie dla trenera!
Na pewno trener i pilkarze wytłumaczyli sobie pewne sprawy.
WOJTEK był przedstawicielem pilkarzy ,choc złamał zasady to dla dobra drużyny.trzeba sie komuś wypłakać -z tym ,że lepiej nie na łamach zeszmaconych gazet.
czasem w człowieku sie wszystko gotuje – trzeba to wytrzymać.
Intryga „nierzeczliwych” miejmy nadzieję nie powiedzie sie.
POLONIO TRZYMAJCIE SIE RAZEM -MY KIBICE WAM TO WYNAGRODZIMY.