Zaległy mecz ze Świtem Nowy Dwór, łatwe do zdobycia punkty bo oni są słabi. Nawet, mimo fatalnej pogody, sporo publiczności. Gra się nie klei, ale strzelamy bramkę. Wszystko się układa. A na koniec… jak zwykle, remisik. Dziś to nie był sukces.
Wyszliśmy chyba wszystkim, czym aktualnie dysponujemy. Bez Piotra Maślanki i Marcina Kluski, za to z Bazylim Kokotem i Grzegorzem Wojdygą. Przez pierwsze dwadzieścia minut praktycznie nic się nie dzieje, no może goście są nieco żwawsi. Wobec takiego obrotu sprawy komentarze trybun dotyczą głównie zmiany numeru z jakim gra Mateusz Tobjasz na tajemniczą dwójkę.
Pierwsza poważniejsza akcja zaczepna ma miejsce w 25 minucie – dobre krosowe podanie Mateusza Małka na skrzydło, stamtąd wrzutka w pole karne od Bartka Wiśniewskiego i piłkę rozpaczliwą interwencja wybija spod nóg Mariusza Marczaka któryś z obrońców Świtu.
W 36 minucie nasi, a konkretnie Marczak, oddali strzał na bramkę Świtu. Spory dystans, ale strzał mocny i po rykoszecie piłka wpadła do sieci. Mamy 1:0! Ataki trwały do końca tej części gry, a najbardziej widoczny był w nich niezwykle dziś aktywny Tomasz Chałas. Niestety przeważnie wyskakiwał na pozycję spaloną.
Po przerwie niewiele się zmieniło w stosunku do początku meczu. Znowu brakowało składnych akcji, a najwięcej groziło przyjezdnym ze strony Chałasa. I znowu łapał się na spalonych. W 63 minucie przyszło poważne ostrzeżenie. Sytuacja była pozornie niezbyt groźna, w stronę naszej bramki pofrunął odbity przez kogoś balonik, zmierzał lekko pod poprzeczkę, Tobjasz go ledwo odbił ale w obrębie pola karnego i doszło do starcia z napastnikiem Świtu. Sędzia gwizdnął faul na bramkarzu – lekka ulga. Kilka minut później już obeszło się bez znieczulenia. Tradycyjnie stały fragment gry, tym razem wolny spoza narożnika pola karnego, u nas zamieszanie, wszyscy, w tym Tobjasz się ślizgają. No nie wszyscy, bo gracz gości wpycha lekki strzał do bramki poza zasięgiem Tobjego. I już nie wygrywamy… Po dziesięciu minutach euforia. Obrońca Świtu kiksuje, w pole karne wbiega z piłka Wiśniewski, lekko zwalnia, spokojnie mierzy i strzela nie do obrony – mamy 2:1! Mecz zmierza do końca, sędzia dolicza jeszcze 4 minuty, piszący relację live Luk ma już tytuł: „Wygrana ze Świtem”, drugi raz nie możemy się już tak zbłaźnić jak przy utracie pierwszej bramki. A jednak możemy… Goście dostają w ostatniej minucie doliczonego czasu rzut rożny w prezencie i zamieniają go na gola. Przy biernej postawie, jak zwykle w takich sytuacjach w ostatnich meczach, naszej obrony, goście strzelają wyrównującą bramkę poza zasięgiem Tobjasza. Oni szaleją ze szczęścia, my nie wierzymy w to co się dzieje na boisku, sędzia gwiżdże koniec meczu bez wznawiania. To jakieś fatum!
A może nie fatum tylko zwyczajnie słaba jakość naszej drużyny? Sorry, ale obrona nie może mylić się mecz po meczu w identyczny sposób! Grając tak możemy doprowadzić do sytuacji, że niebawem zaczniemy walczyć o utrzymanie! Wikielec i Bielsk udało się ograć gdyż są zdecydowanie słabsi, ale pozostałym outsiderom naszej ligi daliśmy kilka prezentów. Na kim mamy jeszcze te punkty zdobywać – na Widzewie czy Legii? Bo Zambrów oraz Ełk mogą zbyt szczodre nie być… Osobiście jestem dzisiejszym meczem lekko zdołowany, bo Świt powinien zostać bezwzględnie ograny, tymczasem się wybronił.
Kilka zdań o poszczególnych formacjach.
Bramka. Tobjasz nie ustrzegł się błędów, ale nie one zaważyły na wyniku, natomiast kilka sytuacji wybronił. Dlatego nie przegraliśmy.
Obrona dziś fatalnie. Gracze z Nowego Dworu kręcili nimi dosyć zdecydowanie. Ta formacja jest zupełnie bezradna przy dowolnych stałych fragmentach – róg lub wolny to panika, popłoch i bezradność. Coś z tym trzeba zrobić.
Z przodu bywa różnie. Poszczególni gracze raz graja lepiej, raz słabiej. Dziś aktywny i pełen werwy był Tomek Chałas. Gdyby jeszcze to co zagrał wykańczał… Przyzwoicie Marcin Gawron, jednak naszą drużynę trzymają tak naprawdę Mariusz Marczak i Bartek Wiśniewski. Strach pomyśleć co by się stało jakby ich zabrakło. Obaj dziś zanotowali po trafieniu. Nie wystarczyło, ale bez nich mielibyśmy w plecy.
Zmiennicy niczym mi dziś nie zaimponowali. Nie odmienili obrazu rysującego się na boisku. Mamy niestety krótką i dosyć mizerną w sumie ławkę. Brakuje Michała Oświęcimki, brakuje Maślanki.
Oby nasi wznieśli się na szczyty swoich możliwości w prestiżowym starciu z Widzewem. Oby!
blamaż drużyny a dla mnie jeszcze blamaż grupy mającej prowadzić doping,70 minut grobowej ciszy przerywanej bluzgami na naszą drużyę za muru kibiców z ndm. Wstyd polonijne leniuszki
Wyniki przekładają się na frekwencję. Znawcy futbolowej pewnie będą rozkładać to na części. Mi się to nie podoba i tyle.
Gawron, Wiśniewski, Wojdyga, Marczak który był wszędzie i wybiegał więcej km niż cała defensywa razem wzięta, jeszcze Mateusz Małek, który starał się kombinował czasem za bardzo ale dopóki był na boisku pracował za dwóch, Tobjasz który parę strzałów wyciągnął ale finalnie żółtko za przeciąganie i brak ogarnięcia kolegów przy stałym fragmencie dały cały jeden heroiczny punkt, tyle z tego wszystkiego mamy.
Na prawdę powinni się wstydzić tych końcówek bo natracili od pyty punktów. Jeśli to głównie brak koncentracji to na pewno jest ogromnym problemem bo każdy widzi ten słaby element w naszym wykonaniu. Albo wiedzą że tego problemu nie naprawią zaczną grac ofensywnie jak nalezy i jak już wychodzą z piłką na przeciwnika to jak trzeba żeby akcja nie zwalniała i w polu karnym był ktoś kto dostanie piłkę albo dwóch. Sporo akcji też zmarnowanych przetrzymaniem piłki. Jak pokazał Marczak wystarczy soczyście uderzyć tutaj niema wirtuozów przy którejś próbie wpadnie.
No cóż…, nie ma gry i wyników, więc i nie ma frekwencji, to i szybko też nie będzie sponsora.
Ktoś zawala, trener czy zawodnicy ? a kasę – przy pustej kasie – trzeba im wypłacać – czy tak dalej powinno być ?
Może powinny być zakontraktowane stawki – za ilość wywalczonych punktów w meczu? Gdy ZERO to ZERO za mecz ?
Dlaczego mam nieodparte wrażenie iż Mariusz Marczak biega najwięcej, stara się coś zagrać, ma nieco większe umiejętności a reszta ….. czeka co Mariusz wymyśli. Jednak coś jest na rzeczy, iż piłkarze mają z tyłu głowy coś innego niż umieranie za Polonię. Nie ma sianka nie ma granka – czyżby to ?