Mistrzostwo Polski juniorów dla Polonii Warszawa! 3 lipca 1977 roku młodzi piłkarze „Czarnych Koszul” pokonali w finałowym meczu w Cieszynie Śląsk Wrocław 1:0 i ku zaskoczeniu wielu okazali się najlepsi w kraju. Mija 40. rocznica tego wydarzenia.
„Drużyna bez boiska – mistrzem Polski„. „Bezdomni mistrzowie„. Takie tytuły prasowe towarzyszyły juniorom Polonii po wygranej. Zespół trenowany przez Zbigniewa Szymczaka nazwano „jedenastką z przystanku tramwajowego”. Jak podawała prasa: chodzi o usytuowany w pobliżu stadionu Polonii przystanek linii 2, 6, 18 i 28, a raczej o otaczający go trawnik. Tu bowiem trenują „Czarne Koszule” od wielu miesięcy. Polonia nie miała wówczas własnego boiska, ponieważ w nieskończoność przedłużał się remont płyty stadionu przy Konwiktorskiej. Seniorzy i juniorzy mecze ligowe „u siebie” rozgrywali gościnnie na stadionie Warszawianki przy ulicy Puławskiej. Po zdobyciu mistrzostwa Polski trener Szymczak wyliczał zalety swoich podopiecznych, ale mówił też: – (…) głównym mankamentem tego zespołu jest słaba skuteczność. W polu gramy ładnie, nie mamy trudności z przedostaniem się pod bramkę rywali, ale tam zaczyna się prawdziwa tragedia: nie potrafimy strzelić gola nawet w najbardziej dogodnych sytuacjach. Dzieje się tak dlatego, że chłopcy trenując na trawniku, strzelając na sporządzone z dresów „bramki”, tracą przegląd pola, nie wyczuwają sytuacji strzeleckich.
Juniorzy Polonii w drodze po mistrzostwo Polski rozegrali 34 mecze. Najpierw okazali się najlepsi w 14-zespołowej lidze juniorów (zwanej „warszawską”, choć grały tam też zespoły z Otwocka, Błonia czy Ząbek), rywalizując do końca o pierwsze miejsce z piłkarzami Agrykoli. Poloniści zakończyli ligę bez porażki, z 20 zwycięstwami i 6 remisami. W rundzie jesiennej fantastyczną passę miał bramkarz „Czarnych Koszul”, Marek Łęcki, który zachował czyste konto przez 12 kolejnych meczów! Gola wpuścił w pierwszej połowie pierwszej ligowej potyczki, z OKS Otwock, a później już do końca rundy jesiennej nie pokonał go nikt (jeden z meczów Polonia wygrała walkowerem). Bramkę Łęckiego odczarowali dopiero wiosną ponownie juniorzy z Otwocka. Tym samym golkiper „Czarnych Koszul” strzegł skutecznie swoją świątynię przez co najmniej 1035 minut! Najskuteczniejszymi piłkarzami Polonii w sezonie zasadniczym byli Jarosław Pasterski – 16 goli oraz Krzysztof Węgier – 8 bramek (ten sam Krzysztof Węgier, którego widujemy codziennie na Polonii do dziś).
Po wygraniu ligi warszawskiej, na juniorów Polonii czekała w eliminacjach międzywojewódzkich ekipa Błękitnych Raciąż, mistrz okręgu ciechanowskiego. Na Warszawiance wygraliśmy 2:0. W rewanżu rywale odrobili straty i potrzebna była dogrywka. W niej gola na wagę awansu dla Polonii strzelił Jarosław Pasterski.
Następnym szczeblem był finał eliminacji strefowych (północno-wschodnia Polska), rozegrany w Mławie. Tam juniorzy Polonii ograli 6:1 Mazura Ełk oraz 1:0 Włókniarza Białystok, zdobywając awans do ogólnopolskiego turnieju półfinałowego.
Gospodarzem półfinału był Bałtyk Gdynia. Rywalami Polonii oprócz Bałtyku: Radomiak i Goplania Inowrocław. Warszawskiej drużynie powszechnie przypisywano przed turniejem rolę dostarczyciela punktów. Tymczasem już pierwsze spotkanie z gospodarzami turnieju pokazało, że podopieczni trenera Szymczaka wcale nie stoją na straconej pozycji. Po zaciętej walce padł remis 0:0. W następnych spotkaniach poloniści pokonali po 2:0 Radomiaka i Goplanię i dzięki lepszemu stosunkowi bramkowemu od gdynian zajęli pierwsze miejsce w grupie.
Tydzień po turnieju półfinałowym, zespół Polonii przeniósł się na drugi koniec Polski, do Cieszyna, by na neutralnym terenie zmierzyć się o złoty medal ze Śląskiem Wrocław. Mecz obfitował w sytuacje strzeleckie dla obu drużyn. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 43. minucie meczu (grano 2 x 40 minut). Obrońca Polonii, Andrzej Kozakiewicz, zdecydował się na akcję ofensywną, zakończoną strzałem z ostrego kąta. Potężnie uderzona piłka minęła wrocławskiego golkipera, a jeden z obrońców, próbując ratować sytuację, wbił ją do własnej bramki. Różne źródła zaliczały gola albo jako samobój, albo na konto Kozakiewicza. Tak strzelono gola, który zwieńczył tytuł mistrza Polski juniorów dla Polonii!
Świetna passa piłkarzy stołecznej Polonii trwa – pisała prasa. Po pięknym sukcesie, jakim był awans pierwszego zespołu do II ligi, o jeszcze większy postarali się juniorzy. W decydującym pojedynku pokonali nie byle kogo – wrocławski Śląsk, którego seniorzy są przecież najlepsi w naszym kraju!
Sukces to bez precedensu. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że tytuł przypadł bezdomnej drużynie wydeptującej stołeczne zieleńce, pozbawionej podstawowych obiektów sportowych.
Trener Szymczak dodawał: – (…) pracując z juniorami zawsze trzeba pamiętać o podstawowym celu wszelkiej działalności wśród młodzieży: wychowaniu wartościowego człowieka. Myślę, że ci chłopcy będą wartościowymi ludźmi.
Ze złotymi juniorami spotkał się także redaktor Stefan Szczepłek: na stadion przy ulicy Konwiktorskiej przyjechaliśmy nazajutrz po meczu w Cieszynie. Drużyna miała krótkie spotkanie z trenerem. Chłopcy wykupili po kilka egzemplarzy Przeglądu Sportowego, Życia Warszawy, Expressu Wieczornego i Piłki Nożnej. Szukali zdjęć z meczu, swoich nazwisk, oceny gry. Każdą wzmianką cieszyli się jak dzieci, bo też dziećmi jeszcze są. Wszyscy uczą się w szkołach średnich Żoliborza, Bródna, Pragi, Woli i Śródmieścia (…). Zdjęcia zrobiliśmy więc w pokoju kierownika obiektu – Gabriela Galińskiego, który jest jednocześnie opiekunem drużyny. Chłopcy bez słowa, bez żadnych gestów spełniali wszystkie nasze zachcianki. Przebierali się w koszulki, łapali piłki, czyścili buty. Byli weseli, roześmiani, jak wszyscy normalni młodzi ludzie. Chciałbym spotkać się z nimi za kilka lat, kiedy być może będą bronić barw kraju. Czy pozostaną takimi, jakimi są dziś, czy też będą tacy, jak wielu reprezentantów Polski o znanych nazwiskach, którzy noszą wysoko głowy i w sposób nie mający nic wspólnego z kulturą manifestują swoją często wątpliwą wielkość?
W mistrzowskiej Polonii z 1977 roku grało pięciu chłopaków, którzy rok wcześniej zdobyli z reprezentacją Warszawy prestiżowy ogólnopolski Puchar im. Jerzego Michałowicza: Wiesław Rutkowski, Marek Zowsik, Andrzej Kozakiewicz, Marcin Kobiela i Andrzej Sieradzki. Każdy z nich w momencie wywalczenia tytułu mistrza Polski juniorów, miał już za sobą debiut w pierwszej drużynie Polonii, przyczyniając się do awansu seniorów do II ligi w sezonie 1976/77.
Sportowe przewidywania Stefana Szczepłka nie sprawdziły się. Żadnemu z 22 bohaterów juniorskiego lata 1977 roku nigdy nie dane było zadebiutować w seniorskiej kadrze Polski.
KADRA JUNIORÓW POLONII WARSZAWA Z MISTRZOWSKIEGO SEZONU 1976/77
- Bramkarze: Marek Łęcki, Wiesław Rutkowski, Dariusz Góralczyk.
- Obrońcy: Grzegorz Miechowicz, Andrzej Szydłowski, Marek Zowsik, Andrzej Kozakiewicz, Ireneusz Gruca, Tomasz Redwan, Krzysztof Kuśmierz.
- Pomocnicy i napastnicy: Jan Pieciuk, Marcin Kobiela, Dariusz Blira, Krzysztof Węgier, Władysław Zwierzyński, Mirosław Kłos, Andrzej Wróblewski, Jarosław Pasterski, Wojciech Adaszewski, Leszek Peda, Ryszard Kok, Andrzej Sieradzki.
SUKCESY JUNIORÓW POLONII W MISTRZOSTWACH POLSKI
- 1959: 3-4. miejsce
- 1977: 1. miejsce
- 1991: 2. miejsce
- 2000: 2. miejsce
- 2001: 3. miejsce
- 2005: 2. miejsce
- 2008: 2. miejsce
- 2015: 3-4. miejsce
Pamiętam 🙂
Z jednym z drużyny (bramkarzem) nieźle przybalowaliśmy :-)))
Bronił u nas w reprezentacji liceum. Zero z tyłu mieliśmy
świetnie, że pamiętaliście o juniorach z 1977 roku..:) pozdrowienia dla Krzysia, Wróbelka i Górala. Darek mógłby zostać prezesem i byłoby wreszcie na Polonii zajefajnie. Andrzeja zrobiłbym dyrektorem technicznym, a Madziara… hmm… on zawsze tak strasznie dużo mówi… krótko i na temat, byłby dobrym rzecznikiem..:)
Starsi pewnie pamiętają, jak na Marymoncie gościliśmy Zawiszę z takim rudowłosym młodzianem, a naszej strzegł nie kto inny, jak Wiesław Rutkowski – też młody dryblas z juniorów. I chyba nie dał sobie nic wbić.
Pewnie że się pamięta takie mecze. W tamtych czasach graliśmy jeszcze na Warszawiance i na ówczesnym Stadionie Dziesięciolecia……..
Niewielu wie i pamięta, że graliśmy też w II lidze na Sarmacie. To była chyba wiosna 1975 roku. Oczywiście Warszawianka i X-lecia także. Marymont też. Tu chyba najdłużej poza Konwiktorską.
Coś mi świta, że również na Drukarzu i chyba Olimpii. Ale może alzheimer źle mi podpowiada 🙂