Pole manewru się zmniejsza, każdy kolejny mecz zawęża szanse na uchronienie się przed spadkiem. Potrzeba nam tylko zwycięstw, remisy już nas nie zadowalają. Dziś o wygranej nie było łatwo marzyć, bo pojechaliśmy na trudny teren do dobrze się spisującej i mającej aspiracje na awans do I ligi, Siarki Tarnobrzeg.
Jak było? Napiszę od razu – lepiej żebyśmy się o tym nie dowiedzieli. Niestety Telewizja Lokalna zafundowała nam transmisję na żywo ogólnie dostępną na YouTubie. Kto oglądał, tego nie trzeba przekonywać co do nędznej jakości tego spotkania, kto nie miał okazji, za chwile się ode mnie o meczu kilku słów dowie.
Wyjściówka to: Mateusz Tobjasz – Marcin Bochenek, Rafał Zembrowski, Daniel Choroś, Grzegorz Wojdyga – Piotr Kosiorowski, Piotr Ćwik – Bartosz Wiśniewski, Mariusz Marczak, Marcin Kluska – Krystian Pieczara. Na zmianach pojawili się Marcin Marcinkowski, Cezary Sauczek i Daniel Gołębiewski. Widzimy zmianę na bramce. Niestety to efekt urazu „Tobiego”, który do tego momentu spisywał się zdecydowanie powyżej przeciętnej całej drużyny.
Nie bardzo chce mi się opisywać kolejne wydarzenia na niezbyt równej murawie tarnobrzeskiego stadionu, bo oprócz niewiarygodnie dużej ilości fauli zbyt dużo się nie działo. Sędzia wyciągał żółty kartonik chyba więcej niż 10 razy – chyba nieco więcej dając gospodarzom niż nam, ale raczej zasłużenie. Dla miejscowych podyktował nawet w pierwszej połowie rzut karny, który na powtórkach wyglądał raczej wątpliwie, dobrze i pewnie obroniony przez „Tobiego”. Można powiedzieć, że oliwa sprawiedliwa… W drugiej części niestety nie zrewanżował się rzutem karnym dla Polonii, choć reklamowana przez naszych (za co żółta kartka dla Chorosia) wydawała się prawdopodobniejsza niż wcześniejszy faul. Nie chcę przez to powiedzieć, że sędzia nas jakoś szczególnie skrzywdził lub próbował sztuki drukarskiej, po prostu tak mu się gwizdnęło, gdyż na ogół gwizdał to co się faktycznie działo. Patrząc na powtórki z pojedynczej kamery trudno przy tym wyrokować, co się w tych polach karnych naprawdę działo.
W przekroju całego meczu przewagę mieli raczej młodzi gracze Siarki. Nasz bramkarz musiał kilka razy ostro interweniować, a uległ tylko raz – będąc bez szans po strzale Radosława Sylwestrzaka z bardzo małego dystansu. Nasi zagrozili bramce Siarki w sumie trzy razy – tylu strzałów w światło bramki się właśnie doliczyłem. Dodajmy jeszcze kilka zupełnie chybionych prób, głównie z bardzo licznych rzutów wolnych – i to wszystko. Jeśli chodzi o naszą grę w ofensywie, to bądźmy szczerzy – ona nie istnieje! Tarnobrzeżanie widząc, że z wolnych nic nie wynika, nie wahali się przerywać nam prawie wszystkiego faulami, a jeśli już tego nie zrobili, to nasi piłkę podawali w aut, albo do najbliższego rywala. Także bezpośrednio z rzutów wolnych, co przy zagraniach do najbliższego kolegi jest absolutnie karygodne!
A więc reasumując – dostaliśmy bęcki i „umocniliśmy” się w strefie spadkowej. Nie chcę robić za biblijnego Jonasza, ale trudno jest mi sobie wyobrazić te baty jakie sprawimy za tydzień Radomiakowi, czy też kolejno Błękitnym, Rakowowi i Puszczy. Nawet jeśli ogramy Kotwicę i Rozwój, to już może być zbyt mało…
Może się więc okazać, że śladem lat poprzednich znowu zmienimy poziom rozgrywek, tylko, że tym razem będzie to spadek, a nie awans. Obym się mylił! Nie jestem bowiem specjalnie ciekawy zwiedzania, pięknych skądinąd, Mazur.
Słów kilka o naszych graczach w świetle ich dzisiejszych dokonań:
Mateusz Tobjasz – o nim już pisałem wyżej – do momentu kontuzji występ udany. Wybronił karnego i kilka potężnych uderzeń. O Marcinie Marcinkowskim zbyt dużo nie powiem, bo mimo że grał ponad 40 minut, to nie musiał się wykazywać, gdyż Siarka zbyt mocarnie już nie atakowała, zadowalając się destrukcją naszych poczynań.
Obrona. Trudno wyczuć, bo niby rozbijali akcje gospodarzy i na zbyt wiele im nie pozwalali, a jednak mecz przegrany. Bramka padła po stałym fragmencie gry, kiedy prawie na linii bramkowej za plecami Rafała Zembrowskiego pojawił się obrońca Siarki. Nawet nie umiem powiedzieć, czy Rafał miał okazję go wyłączyć z tej akcji. Obronie mogę zarzucić, że mało dali w grze do przodu, a czasem im się to zdarza, jak choćby tydzień temu. Ani Rafał, ani Daniel nie byli groźni przy stałych fragmentach, a „Bochen” i Grzesio nie stworzyli sytuacji swoimi rajdami. Dosyć pasywna postawa. Najwięcej biegał tradycyjnie Grzesio, tylko jego centry były dosyć dramatyczne niestety.
Środkowi pomocnicy. Tu lekkie zaskoczenie, bo chciałbym wreszcie napisać kilka cieplejszych słów o Piotrku Ćwiku, który nagle objawił mi się dzisiaj jako nasz najlepszy, a już najbardziej zaangażowany zawodnik. Piotrek kapitan raczej średnio. Takoż Mariusz.
Na skrzydłach ani Bartek, ani niestety Marcin również nic nie pokazali. Nie błysnął na szpicy Krystian. Nic ciekawego nie napiszę też o Czarku, a „Gołąbek” wykazał się tylko twardym faulem i kartką. Poza tym nic.
Reasumując – nasza drużyna NIE ISTNIEJE W GRZE OFENSYWNEJ! A jeśli tak, to nie mamy prawa meczów wygrywać! Remisy nam już nie wystarczą…
Co dalej? Zobaczymy. Dopóki piłka w grze szanse istnieją, więc musimy wierzyć do momentu, którym będziemy mieć choćby matematyczne szanse. Toteż wzywam Was – idziemy na mecz z Radomiakiem i wyjemy przez całe 90 minut, aby natchnąć naszych chłopaków do walki i wygranej. Inaczej być nie może! Prezentowany ostatnio futbol na niby do niczego oprócz degradacji nas nie doprowadzi…
Oglądałem te „popisy” i musze powiedieć, że z taką grą nie mam czego szukać w 2 lidze. Ofensywa nie istnieje, a jedyne zagrożenie pod bramką rywali możemy stworzyć po stałym fragmencie gry – jakieś dośrodkowanie, a nóż ktoś głowę czy nogę dostawi. Nie zawsze jednak ta koncepcja się sprawdza. Tu już nie ma nawet co trenować. Panie Engel masz pan telefon, znajomiści, dzwoń…
serioooo stałe fragmenty uważasz za zagrożenie?? ja w tym meczu wolnych i rożnych widziałem sporo, szkoda tylko że nasz etatowy wykonawca Marczak wszystkie zje… tzn spartolił, 80% bitych zbyt krótko wybijanych przez pierwszego obrońce, pozostałe przeciągnięte 🙁
Na serio oni dążą chyba do tego żeby na mecze przychodzili jedynie fanatycy.
Średnia minuta strzelenia gola — 56′
Średnia minuta straty gola ——– 49′
Wygranych——————-4—–14.81%
Remisów———————12—-44.44%
Przegranych—————-11—–40.74%
Jeśli jakimś cudem (choć się na to wizualnie nie zanosi) utrzymają Polonie w lidze to nie będzie żaden sukces a jedynie fart jak te cztery wygrane jak dotąd mecze. A geniusze którzy doprowadzili do tego wszystkiego powinni się zawijać nastopnego dnia po zakończeniu sezonu bo niema wytłumaczenia dla takiej totalnej mizerii jaką kazali nam oglądać.
Ile okazji było by sprawdzić różne warianty, a tu taktyka sezonowa, która sprawdziła się marne 4 razy na 27kolejek i dala mniej niż punkt na mecz. Ktokolwiek pamięta bardziej dziadowski sezon? Nie strzelamy bramek (może patriotycznie przed sezonem kazali im Redute Ordona we fragmentach czytać i wiadomo na który pało) nawet stałe fragmenty to zagrożenie bardziej dla nas niż dla przeciwnika, na prawdę niema innego kopacza w drużynie oprócz Marczaka który dokopał by futbolówkę w pole karne z narożnika czy z 30 metra.(Pewnie nawet i Petasz by po kilku próbach się w końcu wstrzelił i dał więcej pożytku przez te kolejki z takich piłek)
Kto powinien dostać burę kto za to wszystko odpowiada.
Błędem było trzymanie tak długo trenera Gołaszewskiego (ciekawe, czy gdyby sam nie zrezygnował, to czy by go odwołali…). Kolejnym błędem było postawienie na trenera Szymanka, (z deszczu pod rynnę), zamiast zaangażować trenera, który chociaż spróbowałby coś zmienić. Niestety, zarządzający tym klubem popełnili masę błędów.
A kibic Polonii w dalszym ciągu jest ruchany przez mazowieckich pi(Ł)karzyków. Moi drodzy kiedy do Was wreszcie dotrze, że 3/4 albo i więcej tej drużyny to banda cwe(7)a? To wyznawcy legiuni, którzy robią wszystko by sprytnie (nie obciążając personalnie siebie) unicestwić Polonię. Bez wymiany tej bandy cwela na ludzi związanych sercem z Polonią, tutaj NIGDY NIC się nie zmieni. Tutaj nie potrzeba Kloppa czy Muhrinho, tutaj trzeba trenera z duszą Polonisty, np. Chrobaka, ale może być i inny prawdziwy Polonista.
Miałem coś skomentować rozpisać się – ale nie, brak sił nawet na klikanie w klawisze mnie opuściła.
A jakby na najbliższy mecz wypożyczyć jakiś super grajków piłkarzy a do protokołu wpisać nazwiska normalnie naszych grajków ? może nikt z sędziów i drużyny przeciwnej by się nie kapnął ?? 😉 no bramkarza Tobiego bym ewentualnie zostawił
No to coś trzeba gruntownie poprzestawiać w tych kwadratach, bo jak widać z foto na GrupaWisła – mecz cieszył się uznaniem publiczności, a te czarne okulary to po to aby świecące słoneczko nie oślepiało.
Na najbliższy mecz grać takim składem:
Marcinkowski
Szabat-Zembrowski-Kokot
Małek-Oświęcimka-Wierzbowski-Kluska
Pieczara-Pawela-Sauczek
(wszystko od prawej do lewej)
A na ławkę (sprawny rezerwowy bramkarz – jeśli jest)
Worach, Ćwik (jak uszkodzą obrońcę)
Kosiorowski (jak padnie Oświęcimka)
Zapaśnik (jako joker napadu)
Możliwa szeroka rozpiętość wyniku – od 0:3 do 3:0
Oświęcimka, Pawela i Szabat się pewnie nie wyleczą do meczu z Radomiakiem.
A skąd wiadomo, że to nie są choroby taktyczne? Że niby nie pasują do kuńcepcji taktycznej?
Na filmach i fotkach z treningów ich widać.
Zresztą, jeśli nie są w pełni sprawni, to w obronie
Zembrowski-Ćwik-Kokot
W pomocy Kosiorowski zamiast Oświęcimki od pierwszej minuty.
W ataku zamiast Paweli – joker Zapaśnik.
Średnia wieku drużyny przed zmianą: 23,5 roku
a po zmianach 24 lata! 🙂
Jesteście…………??.jesteśmy jak te świnie którym pluje się w twarz a one twierdzą że deszcz pada!
Narzekacie, biadolicie, piszecie teorie spiskowe o „cwelach”………i co z tego? NIC!
Nawet Enigmie mięknie rura…….a powinno być odwrotnie. Te zakiapiory z zadymy w Legionowie powinni zablokować wejście na stadion na mecz z Radomiakiem a na Kamiennej Enigma niech wyłoży sektorówke ” MY TEŻ MAMY WAS W DUPIE ! ”
Proponuje bojkot meczu, bezwzględnie pusty stadion!
Pusty stadion nic nie da, dlatego Enigma robi mobilizację na Radomiaka.
Świnia to bardzo eleganckie zwierzę – nie zje byle czego. Jak się zdarzy, to pożre nawet człowieka, który zaplącze się do chlewa – w celach rozrywkowych na przykład.
Kiedyś świetny film o tym widziałem „Porcille” czy jakoś tak (Pier Paolo Pasolini?).
I to było kino moralnego niepokoju…
A poważnie – nie zamierzam marnować karnetu kupionego latem za 350 złotych.
Taka okazja już się pewnie nie powtórzy – na następny sezon nikt nie kupi karnetu za taką kasę…
I tak usiłują nam zepsuć oglądanie wpuszczając na nasze miejsca rodziców i dzieci z Akademii (wszelakich) za darmowe nienumerowane „bilety”.
Może chociaż w systemie numerujcie te wejściówki i omijajcie zajęte krzesełka?