Wyjazdowy mecz Polonii z Legionovią zakończył się wynikiem 0:0. Rezultat ten jest sprawiedliwy. Obie drużyny nie zagrały najlepiej, przez cały mecz bramkarze byli właściwie bezrobotni. Trochę groźniej w ofensywie wyglądali gospodarze, ale dzisiaj obrońcy „Czarnych Koszul” grali bardzo pewnie i nie popełniali głupich błędów. Spotkanie stało na dosyć niskim poziomie, dominowała walka w środku pola, bardzo często brakowało na boisku dokładności.
Pierwsza połowa rozpoczęła się od strzały z dystansu Mariusza Marczaka. Piłka przeleciała jednak obok bramki rywala. Kilka minut później przed świetną okazją stanęli gospodarze. Jeden z zawodników Legionovii wyszedł sam na sam z Mateuszem Tobjaszem, na szczęście nasz bramkarz szybko wyszedł z bramki i przeciwnik nie zdołał go przelobować. W 10 minucie gospodarze po raz drugi poważnie zagrozili polonijnej bramce. W polu karnym piłę dostał rywal, uderzył on jednak na szczęście prosto w Tobjasza. W 18 minucie „Czarne Koszule” oddały drugie strzał. Tym razem spróbował swoich sił z dystansu Michał Zapaśnik, ale piłka ominęła bramkę. Rywale szybko odgryźli się uderzeniem z dystansu, Tobjasz jednak nie miał problemu z interwencją. Wraz z upływem czasu, Legionovia zaczęła zyskiwać przewagę, co raz częściej znajdując się w okolicach polonijnego pola karnego; Polonia ogranicza się do wybijania piłek jak najdalej od własnej bramki. W 25 minucie nie dużo zabrakło, aby Krystian Pieczara wyprowadził Polonię na prowadzenie. Jego kąśliwe dośrodkowanie zaskoczyło bramkarza, futbolówka przeleciała tuż obok słupka. Najgroźniej pod bramką gospodarzy było w 37 minucie. Wówczas dobrze dośrodkował Marczak, małe problemy miał bramkarz, ale ostatecznie obrońcy Legionovii wybili piłkę. W drugiej części pierwszej połowy to Polonia wyglądała lepiej. Efektem tego był kolejny korner w 39 minucie. Niestety strzał głową Grzegorza Wojdygi był niecelny. W 42 minucie dobrą akcję skonstruowali gospodarze, Daniel Choroś zdołał ją jednak przerwać, wybijając piłkę na rzut rożny. Stały fragment nie przyniósł większego zagrożenia. Pierwsze połowa zakończyła się bezbrakowym remisem. Z przebiegu meczu wynik ten można ocenić jako sprawiedliwy. Legionovia stworzyłą co prawda minimalnie lepsze sytuacje, ale żadna nie przyniosła poważnego zagrożenia. W pierwszej połowie obie drużyny grały bardzo niedokładnie, często tracąc piłkę.
Druga połowa mogła rozpocząć się wyśmienicie dla naszych graczy. Jeden z naszych zawodników otrzymał świetne podanie, niestety strzelił niecelnie. W 52 minucie Legionovia wymieniła kilka podań, na szczęście ostatnie z nich zdołał przeciąć jeden z obrońców Polonii. W 66 minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką „Czarnych Koszul”. Rozpędzonego rywala faulował Piotr Kosiorowski, na szczęście nasz kapitan nie obejrzał drugiej żółtej bramki. Sam rzut wolny został wykonany słabo, piłka zatrzymała się na murze. Chwilę później ręką zagrał Piotr Ćwik, w prawie tym samym miejscu, w którym faulował Kosiorowski. Tym razem uderzenie z rzutu wolnego było dobrze, ale świetną interwencją popisał się Tobjasz i w meczu nadal utrzymywał się remis. W 71 minucie z rzutu wolnego wreszcie dobrze dośrodkował Marczak, Wojdydze niestety zabrakło centymetrów by uderzyć głową piłkę. W 75 minucie Pieczarze znów zabrakło szczęścia. Uderzył głową nasz napastnik po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. W 82 minucie swoją szansę miał Mateusz Małek. Niestety jego strzał w ostatniej chwili zablokował obrońca. Więcej groźnych sytuacji w tym meczu nie oglądaliśmy. Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem, który chyba zadowolił gospodarzy. Polonistom jedno oczko nie wiele daje, nasza drużyna nadal pozostanie w strefie spadkowej. Po raz pierwszy wiosną może u kibiców Polonii pojawić się iskierka nadziei. Wreszcie nasi zawodnicy zagrali bardzo dobrze w defensywie. Wydaje się, że duży udział mogła mieć w tym decyzja o przesunięciu do obrony Donatasa, który dzisiaj grał prawie bezbłędnie. Kibiców może zadowolić też korekta ustawienia Marczaka, który dzisiaj częściej znajdował się w środku pola.
8 kwietnia 2017, Legionowo
Legionovia Legionowo – Polonia Warszawa 0:0 (0:0)
Polonia: Mateusz Tobjasz – Marcin Bochenek, Daniel Choroś, Donatas Nakrošius, Grzegorz Wojdyga – Mariusz Marczak, Piotr Ćwik, Piotr Kosiorowski Ż, Cezary Sauczek (60. Mateusz Małek)- Michał Zapaśnik Ż (70. Bartosz Wiśniewski), Krystian Pieczara (81. Daniel Gołębiewski)
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)
Zembrowski, Petasz i Gołębiewski nie załapali się do jedenastki. Wiać racjonalnie oceniono ich ostatnią postawę na boisku.
A co z Fabianem ???
Szczerze mówiąc nie wiem, chyba jakaś kontuzja, skoro nie ma go nawet na ławce.
Znakiem tego oddał miejsce w 18-tce Gołębiewskiemu
Chyba doszło do jakiegoś przewrotu przedmajowego bo skład co najmniej eksperymentaly.
Gdyby nie Ćwik to skład z III ligi.
Tyle, że Ćwik to też poziom III ligi… ale z drugiej strony na wiosnę podstawowy zawodnik w każdym meczu.
Na ławce oprócz Mariusza nie ma piłkarza który swoim wejściem mógłby wpłynąć na grę….
Na szczęście Polonia Bytom i Kotwica pregrały swoje mecze. Niżej więc, póki co, nie spadniemy 🙂 a to wygrał Rozwój, który wystartował z dobrą formą na wiosnę. W słabej formie jest za to Zambrów i ROW i to pewnie z tymi zespołami będziemy walczyć o utrzymanie….
Oj, trochę się pospieszyłem, Rozwój prowadzi z Olimpią, ale jeszcze druga połowa….
Tak, mamy szczęście, że w lidze jest więcej beznadziejnych drużyn niż miejsc spadkowych.
Tym głupiej było by się z tej ligi frajersko spierdzielić.
Zawsze to jakieś pocieszenie. Co innego nam zostało?
Nie ma co, dzwonię do Ziąbala….
Chyba liczą na to, że Legionowva sama sobie bramke strzeli
Koniec…0:0 za tydzień mega ważny meczem z ROW-em.
Cieszę się z tego punkciku. Legionowia nie chciała nas pognębić.Za tydzień mecz o 10 punktów z ROW. Przynajmniej z tylu to jakoś wyglądało.
Legionowia chciała nam oddać 3 punkty ale nasi partacze jak zawsze wykazali się miernością. Zastanawia brak Paweli, Kluski, Petasza, Oświęcimki i przyspawanie do ławki Wierzbowskiego. Trudno żeby Legionowo za nas jeszcze bramki strzelało. Kiedyś był taki mecz gdzie gospodarze postanowili pomóc zaprzyjaźnionym gościom. Przed meczem wszystko ustalone , sędziowie mieli się nie wpieprzać i nie psuć układu… ale co z tego jeśli goście nie potrafili dojść do pola karnego gospodarzy… puszczone 6 metrowe spalone, wolne z powietrza itp itd,.. a tu nic… W końcu jakiś gamoń od gospodarzy chciał wywalić piłkę ot tak przed siebie i trafił w bramkę gości. Totalny przypadek. Po meczu dramat. Gospodarze załamani mimo wygranej…”jak my teraz im w oczy spojrzymy, mieliśmy im pomóc”. Zawodnik który strzelił bramkę o mało co nie został za to zlinczowany przez kolegów.
Taka jest nasza piłka. Z prezentu nie skorzystaliśmy wczoraj.
„Rozpędzonego rywala faulował Piotr Kosiorowski, na szczęście nasz kapitan nie obejrzał drugiej żółtej bramki”.
Skoro nasi widzieli żółte bramki, to nic dziwnego że nic nie strzelili. W końcu zwykle są pomalowane na biało 🙂
Przy tym faulu przypomniał mi się rzut wolny Legionovii w meczu jesiennym , po którym strzeliła nam bramkę i bałem się, że będzie powtórka z rozrywki.