Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z Olimpią zostałem w redakcji wytypowany do napisania felietonu, niestety po tym widowisku, jest mi ciężko coś oryginalnego napisać.
Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo na początku rundy ze „Stalówką” dawało nadzieję, że może być to dobra runda dla polonistów. Najwięksi optymiści widzieli nawet szansę na odrobienie 13 punktów do miejsca barażowego. Mecz w Stalowej Woli nie był co prawda oszałamiającym widowiskiem, ale pierwsze 45 minut w wykonaniu naszych zawodników mogło się podobać. Na mnie w tamtym spotkaniu największe wrażenie zrobił Fabian Pawela. Walczył, wygrywał większość górnych piłek, no i przebiegł praktycznie tyle ile przez całą rundę jesienną. Wydawało się, że okres przygotowawczy został dobrze spożytkowany przez całą drużynę.
Niestety szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, a pozytywny obraz z sobotniego spotkania, odszedł w zapomnienie wraz z nadziejami związanymi z awansem na miejsce barażowe. Oglądaliśmy dokładnie taką samą grę jaką widzieliśmy przez całą rundę jesienną. Byliśmy tłem dla bardzo przeciętnie grającej drużyny z Elbląga. Znów miało się wrażenie, że Ci zawodnicy grają ze sobą po raz pierwszy. Przez pierwsze 45 minut spotkania nie oddaliśmy nawet jednego strzału na bramkę gospodarzy, a szybko stracona bramka w ogóle nie zmobilizowała polonistów do lepszej gry. Jedyny celny strzał w tym meczu oddał Krystian Pieczara… w 81 minucie… z rzutu karnego. Podczas wywiadu z Igorem Gołaszewskim znów dowiedzieliśmy się, że byliśmy zespołem lepszym, dominującym, który przejął w tym meczu inicjatywę. Drużyna Olimpii praktycznie nie potrafiła nam zagrozić… Po prostu mieliśmy pecha, a wszystkiemu winny był… klubowy autokar (sic!).
Po takim meczu nie mam chęci oceniania poszczególnych zawodników. Nie bardzo jest o czym pisać, a naprawdę nie chce się już narzekać. Zastanawiam się tylko w jakim celu Piotr Ćwik przebywa na boisku i czym jest umotywowane to, że regularnie wychodzi w pierwszym składzie? Jedyne pochwały składam Mateuszowi Tobjaszowi. Znów bronił pewnie i uchronił Nas przed stratą kolejnych bramek. Niestety przy pierwszym golu został kompletnie zaskoczony przez Piotra Petasza…
Teraz już nawet najwięksi optymiści przestali wierzyć w miejsce barażowe. Szybko powróciliśmy do strefy spadkowej, z której nie będzie łatwo się wydostać. Pamiętać trzeba, że na spadek nie możemy sobie pozwolić! W III lidze czeka obecnie kilka, znacznie mocniejszych zespołów niż te, które w zeszłym sezonie walczyły z „Czarnymi Koszulami” o awans. Niestety czeka nas ciężka walka o utrzymanie!
Cholerny autokar……
Takie czasy, jak nie sędziowie to autobusy. Jeśli nam znienacka Warta wrzuci piłkę do siatki już w pierwszym kwadransie to będzie cienko tu nawet krzyk z trybun może nie pomóc. My za nich tego meczu nie wygramy, natomiast jak sytuacja utrzyma się jeszcze jakiś czas to dowiemy się co powiedziała lawina do lawiny 😛 …
W sobotę zobaczymy ten twór na żywo i wówczas będzie można ocenić ile „on” jest wart. Warta jest bezpośrednim rywalem do utrzymania i zwycięstwo jest właściwie bezwzględnie konieczne. Co my możemy zrobić ? Jak pomóc ? I ta sama śpiewka : wszystko było zaplanowane, dominowaliśmy, pech itd.
Pod wcześniejszymi newsami czytałem, że gramy brutalnie i zamiast grać w piłkę skupiamy się na taranowaniu rywala. Całkowicie nie zgadzam się z taką tezą. W naszej grze nie ma ani brutalności, ani nawet śladów walka poza nielicznymi wyjątkami (Choroś, Nakrosius, Oświęcimka). Tak duża liczba fauli nie wynika więc z brutalności tylko z nieumiejętności odebrania piłki w przepisowy sposób. W Elblągu takie przechwyty zdołałbym policzyć na palcach jednej ręki. Braki takich elementarnych umiejętności stawiają też pod dużym znakiem zapytania tezę, ze zbiór tych kopaczy potrafi grać w piłkę a problemem jest technika. Otóż nie, zdecydowana większość tego nie potrafi, a rywale przewyższają nas jakością. Fajnie, że w napadzie stoją potrafiący grać w piłkę Pawela i Gołębiewski, ale są bezużyteczni, bo po pierwsze nie ma im kto dograć piłki, po drugie ponieważ tylko oni stanowią zagrożenie są cały mecz podwajani i odcinani od piłek. Czyli zostajemy z resztą, która grać w piłkę powinna co najwyżej na orlikach.
„problemem jest technika” . oczywiście miało być tam psychika 😉
Q…rwa…a ten trening przed meczem z Wartą to chyba tak na złość moją ;)….http://www.kspolonia.pl/pl/aktualnosci/1314 Problemem jest technika, psychika, i brak operowania piłką na poziomie zwykłym zaawansowanym – jasne zapomniałem, że my startujemy w zawodach kulturystycznych. Oby Warciarze więcej czasu marnowali na siłowni to może wygramy bo będą ich mięśnie bardziej „szczepione do ziemi czyli nieruchliwe 😉