Prezes Jerzy Engel na swoim blogu zapowiada, że wkrótce poznamy decyzję władz miejskich w sprawie przyznania dzierżawy gruntów pod budowę nowego obiektu Polonii.
– Polonia Warszawa awansowała w czerwcu do II ligi i stara się okrzepnąć na centralnym poziomie rozgrywek, powoli odbudowując klub, który został zdegradowany przed kilku laty do poziomu amatorskiego. Klub oczekuje na pozytywne decyzje Ratusza odnośnie budowy obiektów, bo bez tego o budowie klubu nie ma co marzyć i z wiarą, że pozytywne decyzje zapadną jeszcze w grudniu, oczekiwać będziemy na najpozytywniejsze dla ludzi z Konwiktorskiej zakończenie futbolowego roku 2016 – czytamy we wpisie prezesa klubu.
Od dwóch i pół roku wysłuchujemy o tym, jak to Engel chce budować stadion, ale czeka na zielne światło z miasta. Dwa i pół roku. Przez ten czas słyszymy, że jest inwestor, ale klub go nie ujawni; że mają projekt, ale nie pokażą nawet koncepcji architektonicznej. Nic nie wiadomo o wydanych warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu (wtedy wiadomo byłoby, co można zbudować), o uzgodnieniach komunikacyjnych, zaleceniach konserwatorskich, badaniach geologicznych gruntu (to teren w koronie skarpy, na którym ponadto mogą się zdarzyć liczne niespodzianki archeologiczne czy niewybuchy). Po dwóch i pół roku nie ma nic, co wskazywałoby, że za słowami o chęci budowy stadionu stoi jakiekolwiek działanie.
I teraz pytanie: czy Engel naprawdę uważa, że w mieście pracują sami debile, którzy dadzą mu wieloletnią dzierżawę na piękne oczy? Bo nazywa się Engel Jerzy Władysław (czy też Władysław Jerzy), napisał książkę, powołał na MŚ Sibika i ma gładką bajerę? No litości. Żeby dostać taką dzierżawę trzeba cokolwiek zrobić. Cokolwiek.
Taki przykład. Szlag nas trafia, że cwelom miasto zbudowało stadion nad kanałkiem, a my nic nie mamy. A czy ktokolwiek wziął pod uwagę, że dziewczyny zrobiły uzgodnienia, następnie koncepcję, dostały warunki zabudowy, a na końcu kluczowe: z własne pieniądze zrobiły projekt i pełną doumentację. Jak się opowiada o tym, jak to się zainwestuje kilkaset milionów, wypadałoby wyłożyć kilkaset tysięcy na niezbędną dokumentację. Tak to wygląda wśród normalnych inwestorów. W przeciwnym razie wychodzi się na… Nie każdy sobie sam dopowie, na kogo wychodzi Engel WJ.
Nawiasem mówiąc, nie ma dla Polonii gorszego scenariusza niż podpisanie przez miasto z Władysławem Jerzym tej umowy. To tylko przedłużyłoby agonię, spowodowało ryzyko wydymania klubu i naraziło go na potencjalne straty finansowe (już dziś potrafię sobie wyobrazić, że z wielkiej inwestycji nic nie wychodzi, a klub zostaje z długami za dzierżawę i bez prezesa, który już „nie ma siły” dalej to ciągnąć).
Tak samo sądzę. Więcej – uważam, że zabudowa terenu sportowego naszego klubu może powodować powolną jego agonię. Klub bez terenów – ale jeszcze z kibicami to jak król bez ziemi, który z teatru historii powoli odchodzi. Sto lat w tym miejscu była Polonia, jak my możemy spojrzeć w oczy naszym poprzednikom. Co my przekażemy naszym następnym pokoleniom ? Jaką Polonię ?
Dla mnie scenariuszem prawdopodobnym jest sytuacja, w której Inwestor buduje swoje zabudowy, a gdy dochodzi do stadionu rozkłada ręce bo: a/ zabrakło mu środków, b/ zabrakło już chęci, c/ zabrakło jednego i drugiego.
Zostaniemy, jak Himilsbach – jak ten chuj z angielskim.
Obym nie miał racji, obym …..
„Zostaniemy, jak Himilsbach – jak ten chuj z angielskim.”
Olo, post roku.
Masz oczywiście stuprocentową rację Olo. Koncepcja, w której najpierw inwestor buduje biurowce/apartamentowce/inną powierzchnię komercyjną, na dodatek na zwrot mając zaledwie 30 lat (w praktyce znacznie mniej, bo trzeba odjąć czas potrzebny na uzyskanie niezbędnej dokumentacji i samą budowę), a dopiero z części zysku z tej powierzchni buduje stadion (który to zysk jest iluzoryczny i mocno wątpliwy, a już na pewno niepoliczony w żaden racjonalny sposób) to pomysł na wydymanie klubu. Jest milion możliwych przeszkód, które mogą się pojawić po drodze, o których dziś nie wiemy albo udajemy, że nie wiemy: wydłużanie się procedur, palowanie osuwającej się korony skarpy (bardzo głęboko, zwłaszcza, jeśli chce się budować trzy kondygnacje w dół, jak zapowiada Engel), konieczność prowadzenia badań geologicznych i architektonicznych, uzgodnienia z konserwatorem, uzgodnienia komunikacyjne, pieniądze (a właściwie ich potencjalny brak) czy cały szereg potencjalnych problemów występujących na każdej budowie, a wreszcie zysk mniejszy od spodziewanego. Każdy z nich może stanowić w przyszłości uzasadnienie niebudowania stadionu.
Trzeba to sobie powiedzieć jasno i prosto: inwestycje w tej skali to nie budowa garażu przy domku jednorodzinnym. Takie inwestycje planuje się bardzo precyzyjnie – od etapu uzgodnień, pozwoleń i innej dokumentacji poprzez finansowanie po sam proces budowy. U nas nie jest zaplanowane nic, a jeśli coś jest, to skrzętnie się to ukrywa. Wniosek jest więc prosty. Albo inwestycję planują robić idioci, albo oszuści. Nie ma trzeciej drogi.
Jest sporo wariantów na to by K6 miała fajny obiekt. Można zbudować stadion piłkarski, można też zbudować też taki pod lekkoatletykę (bo chyba nie ma w Warszawie takiego). Do tego jak zauważył @Sneer trzeba zrobić pewne rzeczy. U nas na razie chyba żyją w nieświadomości :/
Kwiku, trzeba zrobić normalne rzeczy, które robi każdy, kto chce coś naprawdę wybudować, a nie mile łaskotać swoją własna próżność, jak to robi Władysław Jerzy Engel.
Naprawdę, czas powiedzieć „sprawdzam”. Ja rozumiem, że są ludzie podatni na „gadkę-szmatkę”, jak to się w moich młodych latach mawiało, albo „nawijkę makaronu na uszy”. Ja wszystko rozumiem, z jednym wszakże wyjątkiem: jeśli Władysław Jerzy nie jest już przezornym właścicielem (wraz z najbliższą rodziną i gronem przyjaciół) 51% akcji klubu, to co robią pozostali akcjonariusze? Na co czekają?
Każdy normalny człowiek, który chce, by postrzegano go, jako profesjonalistę – nie ważne: hydraulik, architekt, glazurnik, czy naukowiec – przed przystąpieniem do jakiejkolwiek pracy, czy to uszczelnienie okna w mieszkaniu, czy opracowanie materiału analitycznego na posiedzenie Rady Ministrów – najpierw przygotowuje materiały, narzędzia, jak trzeba poczytać na ten temat, to poczyta, tworzy w głowie lub na papierze plan działania, a następnie konsekwentnie go realizuje. I wówczas, nawet, gdy coś nie wyjdzie, coś się po drodze spier…li, to może następnego dnia spojrzeć w lustro podczas golenia i stwierdzić: zrobiłem wszystko, co możliwe.
Działania pana Władysława Jerzego, można porównać jedynie do próby operacji na otwartym sercu profesora ekonomii, albo próby naprawy finansów państwa przez profesora medycyny. JWE to niby profesor, ale mniemanologii stosowanej. Zero w zarządzaniu zasobami ludzkimi, zero w zarządzaniu firmą, zero w dziedzinie prawa administracyjnego, prawa o zagospodarowaniu przestrzennym, prawa budowlanego, prawa ochrony zabytków i opieki nad zabytkami i innych dziedzin prawa.
Nie wszystko można wygrać urokiem łosbistym, krasomówstwem, półprawdami i kłamstwami. Sneer_LM pisze powyżej, ze w kwestii budowy stadionu nie zrobiono w zasadzie nic, co zrobiłby każdy profesjonalista (nawet młody i niedoświadczony). Pogadać – dobra rzecz, jak mawiali w reklamie pewnej sieci komórkowej. Nie dodali, że gadanie kosztuje, ale nie musi czegokolwiek wnosić, do jakiejkolwiek sprawy. Smutne to.
O wariantach to można pisać i pisać, tego u nas nigdy nie brakowało jednak nic z nich nie wynikało.
szkoda tych kilku lat odkąd Hanka wygłaszała hasła na murawie spokojnie etapami miasto mogło tu już postawić kompletne zaplecze sportowe. niestety jest jak jest.
W tym momencie plus przedłużających się rozmów jest przynajmniej taki że miasto najwidoczniej nie chce przyklepać na odp**l biurowej wizji spółki oraz mitycznego inwestora( może faktycznie coś chcieli coś przekręcić i stąd kolejne terminy) i jednak ten stadion to w całej tej budowie musi widnieć jako pierwszy punkt. Złotoustego i spółki ciężko bronic, chwalić czy wspierać, kiedy nic nie wiadomo, a kibiców traktują tak zło konieczne na które można zwalić o coś winę.
W mojej czarnej wizji (i broń Boże nie chodzi mi o piękną Czarną Wizję, gdzie Czarne Serce się raduje) miasto da pozwolenie, Engele zbudują brzydki, pokraczny stadionik i otoczą go brzydkimi biurowcami, po czym będą utrzymywać drużynę na poziomi II-III ligi, bo tak taniej, a utrzymywanie jej pewnie będzie w umowie dzierżawy…
A na rozwagę i dobrą wolę urzędników, że nie chcą pozwolić na byle co, nie liczę. Znając życie albo w ogóle nie chcą pozwolić na cokolwiek, albo mają to w dupie, co będzie, aby miasto za dużo nie dołożyło.
Srały muchy będzie WIOSNA będzie lepiej trawa rosła jak to się mówi. Engel i ten śmieszny PAN Majdan w tle. Ludzie litości. Czy oni widzą że się ośmieszamy!!! A może im na tym zależy bo ja nie chciałbym żeby POLONIA była kojarzona z MAJDANEM.
Jak to leciało kiedyś…ja mam sen – dream ? ;)…..https://www.youtube.com/watch?v=NcgPtrly17k
Jeśli dobrze zrozumiałem, z Koreą nie mieliśmy szczęścia w ataku i zawinili sędziowie 😉
Zgadza się 😉 dokładnie tak 🙂 retoryka nawijania makaronu na uszy jak widać jest u Pana Prezesa ćwiczona od dawna 😉