Po dwóch porażkach Polonia wróciła do wygrywania. Nasz zespół pokonał przy K6 2:1 GKS Tychy. Nasz zespół wyszedł szybko na prowadzenie, ale do przerwy był remis 1:1. W drugiej części udało się jednak strzelić zwycięskiego gola. Bohaterem został Łukasz Zjawiński, który strzelił obie bramki.
Polonia już w 2 minucie stworzyła pierwszą okazję. Po dośrodkowaniu Nikodema Zawistowskiego główkował Łukasz Zjawiński, ale na tyle lekko, że bez problemu złapał bramkarz. Rywale odpowiedzieli podobną akcją w 4 minucie, ale także bez problemu złapał nasz golkiper. W 12 minucie nasz zespół wywalczył rzut wolny. Rywale początkowo wybili piłkę, ta jednak szybko wróciła w pole karne rywali, gdzie ostatecznie sfaulowany został Zjawińśki i sędzia odgwizdał rzut karny. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał jedenastkę. Polonia po golu nie zamierzała się cofnąć i dalej atakowała. Brakowało jednak dokładności pod bramką rywali. Po szybkiej kontrze w 16 minucie bardzo dobrą okazję na drugiego gola miał Zjawiński, głową uderzył jednak niecelnie. W 18 minucie GKS wywalczył rzut wolny blisko naszej bramki, po przypadkowym faulu Zjawistowskiego. Rywal chciał zaskoczyć naszego bramkarza sprytnym płaskim uderzeniem, ale na czujnie piłkę zablokował jeden z naszych piłkarzy, stojący w polu karnym. GKS utrzymał się przy piłce i w końcu zdołał oddać strzał. Piłka uderzona z narożnika pola karnego nieznacznie minęła naszą bramkę. W następnych minutach goście osiągnęli sporą przewagę. Polonia miała problem, aby dłużej utrzymać się piłce, a GKS dość swobodnie rozgrywał futbolówkę przed naszym polem karnym. Przewaga rywali przyniosła im w końcu gola. W 28 minucie Jakub Lemanowicz nie złapał dośrodkowania i jeden z rywali wbił piłkę do właściwe pustej bramki. W 33 minucie wreszcie przebudził się nasz zespół. Po wrzutce z lewej strony nieźle głową uderzył Oliwier Wojciechowski, ale niestety minimalnie niecelnie. W 40 minucie GKS wywalczył rzut rożny. Ten nie przyniósł zagrożenia, a Polonia ruszyła z kontrą. Zakończyła się ostrym faulu na Danim Vedze. Rzut wolny został dość słabo wykonany, ale nasz zespół miał jeszcze rzut rożny. Jeden z piłkarzy Polonii zdołał oddać strzał, ale ten został zablokowany. Do przerwy był remis 1:1.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnej akcji tyszan. Na szczęście Michał Kołodziejski, już leżąc na ziemi, zdołał zablokować strzał rywal. W 49 minucie GKS wywalczył rzut rożny. Ten zakończył się faulem na jednym z naszych obrońców. W 52 minucie przeciwnik spróbował się z dystansu, ale lekki strzał pewnie złapał Lemanowicz. W drugą część meczu lepiej weszli goście. Polonia przez pierwszych 10 minut nie stworzyła żadnej okazji. W końcu polonistom udało się jednak wyprowadzić zabójczą kontrą. „Czarne Koszule” wykorzystały nieporadność rywali w obronie i wyprowadziły akcję 2 vs 1. Vega nie zachował się egoistycznie i wystawił piłkę Zjawińskiego, który z bliska nie miał problemu, aby pokonać bramkarza. Rywal mógł szybko odpowiedzieć. W 64 minucie goście groźnie zaatakowali, ale w ostatniej chwili piłkę wybił rywalowi Erjon Hoxhallari. GKS jednak dalej napierał. Polonia jednak broniła i starała się co jakiś czas odgryzać. W 71 minucie bardzo dobrze dośrodkowywał İlkay Durmuş, ale Ernest Terpiłowski zdołał oddać tylko niecelny strzał. W 72 minucie po kontrze „Czarne Koszle” wywalczyły rzut wolny na połowie rywali. Po dośrodkowaniu głową strzał oddał Michał Kołodziejski, ale było ono bardzo niecelne. Chwilę później nasz zespół miał kolejna kontrę. Strzał Durmuşa z ostrego kąta bez problemu złapał bramkarz. W 79 minucie GKS był bliski bramki wyrównującej. Hoxhallari nie zauważył nie dogadał się z Lemanowiczem i w sytuacji sam na sam znalazł się jeden z rywali. Górą z tego pojedynku wyszedł Lemanowicz. Po chwili goście znów zaatakowali i sędzia po ostrym wejściu Bartłomieja Poczobuta wskazał na 11 metr. Na szczęście po analizie VAR sędzia zmienił decyzję i odwołał karny dla rywala, bowiem jeden z rywali był na pozycji spalonej. Następne minuty był dość chaotyczne. Żaden z zespołów nie potrafił uspokoić sytuacji na boisku. W 90 minucie Polonia wywalczyła rzut wolny na połowie rywala. Nasz zespół rozegrał go krótko, aby ukraść czas, ale dość szybko poloniści stracili piłkę. Na szczęście akcja GKS-u po przejęciu piłki nie była groźna, a Polonia miała potem kolejny wolny na połowie rywala. Ten jednak został rozegrany bardzo źle. Goście znów zbliżyli się do naszej bramki. Obrona Polonii zachowała się bardzo niepewnie, ale ostatecznie udało się oddalić zagrożenie. GKS nadal dążył jednak do wyrównania. Rywal zdecydował się na strzał z dystansu, ale ten był bardzo nieudany. Chwilę potem sędzia zakończył mecz. Polonia wygrała 2:1.
20.10.2024 r., Warszawa
Polonia Warszawa – GKS Tychy 2:1 (1:1)
bramki: Łukasz Zjawiński 12 i 58
Polonia: Jakub Lemanowicz – Nikodem Zawistowski Ż, Michał Grudniewski Ż, Michał Kołodziejski, Erjon Hoxhallari – Bartłomiej Poczobut Ż – Ernest Terpiłowski Ż (75. Marcel Predenkiewicz), Oliwier Wojciechowski Ż (75. Krzysztof Koton), Xabi Auzmendi (61. Michał Bajdur), Dani Vega Ż (61. İlkay Durmuş)- Łukasz Zjawiński (90. Szymon Kobusiński)
Powiem tak, uważam że to nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy gigantyczne problemy z wychodzeniem z własnej połowy (zwłaszcza w 1 połowie), przechodzenie skrzydłami nam nie szło i nasi zawodnicy tracili głupio piłkę. Dlatego super że wygraliśmy
Fajnie że są trzy punkty ale styl był wyjątkowo słaby. Oddaliśmy inicjatywe gościom i co chwile było gorąco pod naszą bramką. Cud że Tychy nie potrafiły tego wykorzystać. Idąc na mecz myślałem że będzie to dobre widowisko pełne emocji i bramek. Trochę się zawiodłem. Słaby mecz naszej obrony i bramkarza. Grudniewski trzymał poziom ale brak Szura był widoczny, z prawej strony też słabo. Dwa czy trzy błędy Lemana. W konstrukcji mizernie, szybka piłka na Zjawe to wszystko co pamiętam , Vega coś próbował ale drużyna wyglądała jakby się im nie chciało grać. Nie rozumiem tego. Graliśmy bez większego pressingu i zapraszaliśmy przeciwnika pod swoje pole karne. Liczę na to że ta taktyka była pod Tychy i więcej tego nie zobaczymy. Reasumując zamiast łatwego 2:0 po pięknym meczu, skromne 2:1 na lekkim farcie. Naprawdę ciężko napisać coś pozytywnego o naszej grze, jedynie wynik i 3pkt cieszą bo reszta przypomniała starą Polonie tą z czasów R. S.
W szkolnej skali –
Za wynik.- piątka
Za zaangażowanie – też piątka
Za poziom gry – trzy z minusem
Piłkarz meczu to oczywiście nasz Zjawiński .
Vega zaczął mecz od niczego, z każdą minutą się rozkręcał. Tyle, że on musi mieć z kim grać. Środek pola w ofensywie nie potrafi grać z nim na jego poziomie.
Szkoda, że Durmus tak wolno po chorobie dochodzi do swej wysokiej dyspozycji. Dziś dał dobrą zmianę na skrzydle.
Nie wiem czy to pomysł trenera Pawlaka czy jakość gry Tyszan, ale nie możemy cofać się tak głęboko i tylko czychać na szybkie kontry. Dziś to się sprawdziło, ale wynik na dobrą sprawę mógł być odwrotny.
I jeszcze jedno słowo o Vedze. Nie sądziłem; że z niego taki boiskowy zakapior. Nie powinien sam wymierzać sprawiedliwości bo mogło zamiast żółtka skończyć się czerwienią.
A o Lemanie ani słowa? Dalej bardziej przekonujący od Kuchty?
Ufff…
Mecz w naszym wykonaniu słaby. Tyszanie byli szybsi i bardziej zdecydowani. Dodatkowo Leman zaczął cos grać dopiero w samej końcówce, bo wcześniej to szkoda gadać. Wygrana zawdzięczamy świetnemu Zjawińskiemu i dobrze dogrywającemu Vedze. Nieźle Grudziński i Zawistowski. Reszta raczej mizernie. Ale trzy punkty , to trzy punkty! Może było zbyt dużo pracy w przerwie nad kondycja i drużyna trochę straciła świeżość. Oby za tydzień było lepiej bo ze Stalą wygrana wydaje się obowiązkowa.
To prawda, aczkolwiek Stali nie należy lekceważyć, dwa tygodnie temu strzelili gola po akcji, której nie powstydziła by się Barcelona z najlepszych czasów, stadiony świata.
Zdecydowanie nie patrzyłbym na Stal przez pryzmat miejsca w tabeli. Od początku grali niezłą piłkę, ale wszystko psuły proste błędy w obronie. Ostatnio jednak coś zaskoczyło – w pierwszych 9. meczach 1 pkt. i 20 straconych bramek, a w ostatnich 4. meczach 6 pkt. i 2 bramki stracone. Ostatnie wyniki naprawdę robią wrażenie. O ile może jeszcze remis z GKS-em Tychy to nie jest wielki osiągnięcie, tak remisy z ŁKS-em na wyjeździe i Stalą Rzeszów oraz wygrana z Ruchem pokazują, że trzeba nastawiać się na trudny mecz.
W trakcie sezonu zawsze są górki i dołki. Po kilku dobrych meczach przyszedł gorszy. Brawo dla drużyny, że mimo słabszej dyspozycji podjął walkę i to z sukcesem. Podejrzewam, że w poprzednim sezonie taki mecz przeciwko energicznej zmotywowanej drużynie gości skończyłby się wysoką porażką. Teraz może trochę szczęśliwie, ale wygrywamy i to jest ogromna różnica.
Po trudnym dla nas meczu wygraliśmy. Świetne dośrodkowanie Vegi uhonorował bramką Łukasz Zjawiński. Poczobut dzisiaj słabszy. Jednak liczy się wynik końcowy. Gratulacje dla całej drużyny za to wymęczone zwycięstwo.
Nie spodziewałem się, że brak Przemka Szura będzie aż tak widoczny. Nasza obrona, w ogóle nasze zespół, wyglądał dziś jak za najgorszej smalcowizny. Po Kołodziejskim było dziś widać brak pewności siebie wynikający z tego, że chłopak długo siedział na ławce. Vega dziś to pół Vegi, jego kontra i wyłożenie piłki na tacy Zjawce, mogą być mylące dla obrazu całego spotkania, którego ten na pewno nie może zaliczyć do udanych. Po części dlatego, że przeciwnik był nie w ciemię bity i co i rusz go podwajał, a bywa że i potrajał. Szkoda, że widząc to więcej piłek nie graliśmy przez lewe skrzydło.
Kobus wszedł chyba tylko po to by pokazać wszystkim dlaczego gra Zjawka.
Bardzo słaby dziś Wojciechowski. Cała linia pomocy dziś zawiodła, długie momenty naszą jedyną taktyką była laga na Zjawkę. A przecież potrafimy grać inaczej.
A GKS? Jak mieli piłkę, to rozgrywali naprawdę ładnie, klepali pomiędzy naszymi aż miło było popatrzeć (gdyby nie to, ze to rywal a nie my) choć nie przekładało się to na jakieś szczególne zagrożenie pod bramką. Natomiast jak piłki nie mieli, to grali jak bandyci. Sędzia zamiast to utemperować, wolał dawać karki dla naszych chłopaków za dyskusje, zamiast im za ostre wejścia (przynajmniej trzy były bezdyskusyjnie na żółtą, której ta franca nie pokazała), co tylko ich rozzuchwaliło.
Bardzo dobry mecz Zjawki (i nie chodzi o gole, bo karny to obowiązek, a przy drugiej bramce to łatwiej było strzelić nie nie strzelić) ale o to, że on te bezsensowne lagi do niego umiał spożytkować, wygrać pozycję, zgrać, przytrzymać, z czym przez cały poprzedni sezon miał problem Kobus. A ciężko się gra kiedy za każdym prawie razem, jak nie był przytrzymywany, łapany wpół to kopany.
Cieszy, że taką grając taką padakę punktujemy, ale musimy jeszcze dołożyć do tego styl. Bardzo tego potrzebujemy, by ściągnąć nowych kibiców, bo dużo tych, których już mamy postanowiło dziś olać mecz i się nie pojawić.
Doping najgorszy chyba od trzech lat. Inna sprawa, że raczej adekwatny do postawy na boisku, nie mówić już o postawie sędziego (którego naprawdę nie chcę po raz kolejny oglądać na K6).
Najgorsze jest to, że nie wiem czy myśmy się tak nisko ustawili w obronie, bo takie było założenie trenera, czy po prostu tak nas Tychy zdominowały, ale tak czy owak, było to fatalne proszenie się o kłopoty.
A no i Durmus. Ja wiem, że wielu kibiców zauroczył, ale mnie on wciąż nie przekonuje. Dużo wiatru robi na skrzydle, ale rzadko kiedy są efekty, gra jedną nogą i przede wszystkim gra na siebie. Co wniósł dziś? Moim zdaniem niewiele. To samo Xabi. Kolejny bezbrawny występ. Myślę, że zimą powinniśmy go pożegnać jednak.
3 punkty cieszą, ale styl nie napawa optymizmem. Dziś po kilku akcjach aż chciało się zakrzyknąć Smalec Out. Nie rozumiem, też dlaczego nie zrobiliśmy zmian już w przerwie.
Fajnie byłoby, gdybyśmy wrócili do gry jak w pierwszych meczach pod wodzą Pawlaka. Tego sobie i nam wszystkim życzę.
Wygrać po dobrym meczu to normalność, wygrać po słabym meczu … to potrafi Polonia !
Chciałbym żeby tak było zawsze. Mecz kosztował wiele nerwów i emocji. Skąd taka obniżka poziomu gry ? Nie wiem . Przypuszczam, że piłkarze poprawiają fizyczność i efekt przyjdzie za tydzień.
Bardzo wolna gra, laga na Zjwińskiego i tak była niezła. Bramkarz – no nie jesgo dzień, obrona – przeciętnie. Pomoc – w ogóle nie istniała. Hiszpanie – przeszli obok meczu.
Ale wygraliśmy ! Wygrać będąc słabszym to jest sztuka ! Chociaż drugi raz taki fart się nie trafi.
Za tydzień – no cóż jesteśmy wykartkowani – cofnać kartkę dla Poczobuta !
Dziekuję za walkę piłkarzom !
Nie zgadzam się z twierdzeniem jakoby zagraliśmy słaby mecz i szczęśliwie wygraliśmy.
Po prostu Tychy zagrały dużo lepiej, są drużyną o potencjale na pierwszą szóstkę o czym my tylko kibicowsko marzymy.
Za Smalca w tej rundzie przegraliśmy wszystkie mecze z drużynami z miejsc w tabeli nad nami i tak samo jest teraz za Pawlaka.
Nie wiem co Tychy robią pod nami w strefie spadkowej.
Nie wiesz co Tychy robią tak nisko w tabeli, no cóż po tylu kolejkach można powiedzieć że są słabą drużyną. Tabela najczęściej nie kłamie. Myślę że to źle dobrana taktyka Pawlaka na mecz bez pressingu i szaleństw na boisku by tylko dowieść korzystny wynik. Po ostatnim meczu w Płocku pewnie trener próbował coś zmienić. Obie drużyny wyszły na boisko jak gladiatorzy posypały się kartki i tak się mecz ułożył. Tychy jedynie były lepsze w środku pola i swobodnie operowały wokół naszego pola karnego. Ale to nasza wina. Obrona ja i pomoc trochę zawiodły. My zaś byliśmy lepsi w jakości piłkarskiej i mimo że Tychy grały to my strzelaliśmy bramki. Ten jeden gol dla przeciwnika to praktycznie prezent od Lemana.