Na portalu Weszło! ukazał się obszerny wywiad z trenerem Legionovii Legionowo Michałem Pirosem, w którym m.in. nawiązał do poprzedniego sezonu, opowiadając o czynnikach, jakie według niego zdecydowały o przegranej przez jego podopiecznych pamiętnej konfrontacji z Polonią na K6 w czerwcu ubiegłego roku, która w ostatecznym rozrachunku oznaczała także przegraną batalię o awans do eWinner II Ligi…
– Jak to wszystko przekłada się na wyniki? W poprzednim sezonie szło wam dobrze, ale na koniec w miesiąc przegraliście wszystko, co było do przegrania. – Zgadza się i ta niemoc miała przełożenie na obecny sezon. Jesienią ciężko było znaleźć w drużynie energię i moc z poprzednich rozgrywek. Na te nieszczęścia z końcówki sezonu złożyło się wiele czynników. Z trzech napastników w kadrze w końcówce sezonu nie grał żaden, wszyscy byli kontuzjowani. Presja też rosła, zwłaszcza gdy któryś tydzień z rzędu byliśmy liderem. Jako trener nigdy nie grałem o takie cele i bogatszy o takie doświadczenia wiem, że dziś zareagowałbym inaczej, podjął lepsze decyzje — czy to jeśli chodzi o ochronę zespołu przed czynnikami zewnętrznymi, czy decyzje bezpośrednio dotyczące boiska.
– Na przykład? Jeżeli chodzi o ochronę zespołu, to w tygodniu poprzedzającym mecz z Polonią Warszawa praktycznie nie było dnia, żebyśmy nie dostali jakiegoś ciosu. Pojawiały się artykuły, że zalegamy komuś pieniądze za transfer, że grożą nam walkowery. Były transparenty, telefony do zawodników z groźbami, różne osoby pojawiały się na naszych treningach i musieliśmy je wypraszać. Takie rzeczy wcześniej nie miały miejsca. Nawet transport i eskorta policji na najważniejszy mecz sezonu pozostawiała wiele do życzenia – 40 minut spędziliśmy stojąc w jednym miejscu, czekając na zgodę, żeby ruszyć dalej. Zburzyło to nasz sposób funkcjonowania przed meczem, musieliśmy działać pod presją czasu. Przez pryzmat tych doświadczeń inaczej byśmy to zorganizowali – stwierdził szkoleniowiec Legionovii.
Szkoda, że tylko jedna drużyna mogła awansować. Należało im się również za dużo włożonej pracy i dobre wyniki. Legionovia na koniec nie grała w pełni sił i my to wykorzystaliśmy. Takie życie