Jak wczorajsze spotkanie wyglądało z perspektywy obozu gości, spytaliśmy byłego zawodnika „Czarnych Koszul” i zarazem kapitana Garbarni Kraków Donatasa Nakrošiusa. Zapraszamy do lektury!
Po wtorkowej porażce z liderującą Kotwicą Kołobrzeg, tym razem w piątkowy wieczór odbieracie 2 punkty zasiadającej na fotelu wicelidera warszawskiej Polonii. Jak na gorąco skomentujesz przebieg tego spotkania?
– Po kiepskim meczu w Kołobrzegu chcieliśmy się podnieść psychicznie i piłkarsko, bo w Kołobrzegu nie wyglądało to dobrze. Tutaj pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo ciekawa, a w drugiej części było widać, że gramy trzeci mecz w ciągu 7 dni i też przez brak sił zaliczyliśmy wówczas dużo strat, gdzie napędzaliśmy trochę Polonię, ale nie ukrywam, że cieszymy się z tego jednego punktu, bo jest to dla nas bardzo ważne patrząc na tabelę i można powiedzieć, że to taki nowy start dla lepszego jutra.
Szczególnie z perspektywy pierwszej połowy można się było spodziewać ze strony Polonii zmasowanych ataków, gdzie ostatnio dobrze prezentowaliśmy się z zespołami czołówki tabeli. Tym razem było zupełnie odwrotnie, bo od początku dość odważnie ruszyliście na Polonię. Taka była wasza taktyka na to spotkanie?
– Tak, ale przede wszystkim było inne nastawienie, gdzie przyjechaliśmy pokazać, że nie oddamy łatwo 3 punktów i nie ukrywam, że chcieliśmy nawet ten mecz wygrać. Nie udało się, chociaż strzeliliśmy pierwsi bramkę, a później straciliśmy. Chciałbym zobaczyć tę bramkę strzeloną przez Polonię, bo wydawało mi się z boiska, że gdzieś tam mógł być spalony, ale bardziej to można ocenić z perspektywy kamery. Nasze nastawienie i taktyka polegała na tym, że mamy dominować na boisku i przez pierwszą połowę to się nam udało, a w drugiej może zabrakło trochę sił i gdzieś oddaliśmy pole do popisu Polonii.
W jednym z wywiadów przed tym spotkaniem wspomniałeś, że interesujesz się tym co się dzieje na Polonii, jednak na boisku sentymentów nie będzie. Z czasów Twojej gry w naszym zespole w drużynie ostali się już tylko Krystian Pieczara i Marcin Kluska. Jak zatem grało Ci się dziś na tym stadionie z perspektywy zawodnika gości i przeciwko wspomnianym byłym kolegom z drużyny?
– Już z kolegami i niektórymi innymi kibicami rozmawiałem, że na ten powrót czekałem 5lat. Z „Pieczim” i „Kluchą” mam bliski kontakt. Obserwuję Polonię odkąd stąd odszedłem i utrzymuję też kontakt z dyrektorem Piotrkiem Kosiorowskim. Co mogę powiedzieć… Bardzo fajnie było wrócić. Na boisku nie ma sentymentów tak jak mówiłem i chyba było to widać, a po meczu znowu wracają dobre relacje, więc bardzo fajnie.
Zatem bardzo dziękujemy Ci za rozmowę i zapraszamy na K6 przy najbliższej okazji!
– Oczywiście. Jak jestem w Warszawie i przyjeżdżam tu do rodziny, to staram się sprawdzać, czy Polonia gra u siebie i ją odwiedzać.
P.S. – z powodów technicznych, niezbyt dobrej jakości dźwięku z uwagi na szumy, krzyki i tzw. mistrzów drugiego planu wtrącających w trakcie wywiadu swoje przysłowiowe „3 grosze” – materiały po wczorajszym meczu publikujemy w formie pisanej.
osobiście jestem koneserem mistrzów drugiego planu 😉