Po zwycięskim wyjeździe do Łowicza, spytaliśmy strzelca jednej z dwóch bramek dla Polonii, Piotra Marcińca o przebieg meczu w Łowiczu. Oto co powiedział nam środkowy pomocnik „Czarnych Koszul”.
Wygrywamy dzisiaj w dobrym stylu i zmniejszamy stratę do liderującej Legionovii do jednego punktu. Udało Wam się zrealizować wszystkie założenia na ten mecz, czy jednak Pelikan czymś Was zaskoczył?
– Wiedzieliśmy doskonale, że chcą grać od tyłu piłką, i że wychodzą wysokim pressingiem, na co się nastawiliśmy. Troszkę ich podpuściliśmy, daliśmy im rozgrywać, a potem założyliśmy wysoki pressing. Szczerze powiem, w pierwszej połowie nie stworzyli sobie żadnej sytuacji, bo my odbieraliśmy im piłkę na wysokości ich połowy i mieliśmy krótki dystans do ich bramki, więc udało się strzelić dwie bramki no i fajnie, cieszy nas wynik.
Drugi raz w tej rundzie piłka znalazła się w siatce po Twoim uderzeniu z dystansu. Wygląda na to, że jesteś w tym elemencie jednym z najlepszych w klubie. Przykładasz większą wagę do treningu strzałów sprzed pola karnego?
– Tak, udało się, dopisało trochę szczęścia, bo celowałem w drugi słupek bramki, a poszła tam jakaś odbitka i wpadło, ale najważniejsze że wpada. Nieważne jak, ważne że wygrywamy, nieważne kto strzela, ważne że zdobywamy trzy punkty i idziemy dalej.
Co do treningów – wiadomo, że na każdy element staramy się zwracać uwagę. Mam to splunięcie, chociaż rzadko jest wykorzystywane, ale cieszy to że wpadła druga bramka i oby ich było jak najwięcej.
Za 3 dni czeka Was kolejne spotkanie – tym razem z ŁKS-em. W ostatnich tygodniach mieliście okazję do odpoczynku od grania co trzy dni. Z drugiej strony, jest końcówka sezonu i zmęczenie może dawać się we znaki. Jesteście fizycznie przygotowani do końcówki sezonu, tak aby każdy mecz zagrać na 110%?
– Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, pokazał to ten okres, gdy graliśmy co trzy dni. Dobra regeneracja i dobra praca, którą włożyliśmy w okresie przygotowawczym teraz skutkuje i wydaje mi się, że widać to na meczach, że mamy siłę do ostatniej minuty biegać, pressować i robić to co mamy w założeniach.
I na koniec pytanie o kibiców, którzy dzisiaj przyjechali Was dopingować do Łowicza. Z ich dopingiem grało Wam się łatwiej? W końcu pierwszą bramkę strzeliliście chwilę po ich dotarciu na stadion
– Bardzo to cieszy, doping fanów jako 12 zawodnik jest dla nas bardzo motywujący, czujemy że jest dla kogo grać i mam nadzieję, że w środę kibice licznie stawią się na Konwiktorskiej.
1 thought on “Marciniec: Nieważne kto strzela, ważne, że idziemy dalej”