Rozgrywki tego sezonu powoli zbliżają się do końca. Walka o awans trwa, ale wygląda dla nas całkiem zachęcająco. Jednym z powodów takiego twierdzenia jest wczorajszy mecz z Bronią Radom.
Broń nie plasuje się w czołówce ligi, raczej może się obawiać o swoje utrzymanie, a z takimi drużynami zwykle nie ma komfortu gry. Tymczasem Polonia przeszła tę próbę co najmniej zadowalająco. Praktycznie przez cały mecz kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, a potwierdzone to zostało strzelonymi trzema golami oraz praktycznie zerowym zagrożeniem naszej bramki. W „tradycyjnym” wyjściowym garniturze nastąpiły trzy zmiany – Filip Arak zamiast Eryka Mikołajewskiego, Damian Mosiejko za Łukasza Piątka oraz Szymon Lewicki za mało skutecznego w tej rundzie Krystiana Pieczarę. Tych zastąpionych zobaczyliśmy w dalszej części meczu. O samym meczu nie ma się co szerzej rozpisywać. Przewaga, mimo prób pressingu ze strony gości, była bardzo wyraźna. Dwie bramki z pierwszej połowy gwarantowały spokój w drugiej części gry. A wynik, tradycyjnie, mógł być wyższy gdyby w kilku sytuacjach nie zawodziła skuteczność. Jasne, nie da się ustrzelić z wszystkich możliwości, ale niektórym niewykorzystane sytuacje zdarzają się zwyczajnie znacznie częściej niż innym. Od razu zaznaczę, mecz oglądałem w transmisji telewizyjnej i w takim przekazie zawsze coś umyka, wczoraj sytuacja, po której podyktowany został rzut karny, bo strona akurat w tym momencie postanowiła mi się „odświeżyć”. Toteż widziałem tylko nieskuteczne zachowanie Marcina Pieńkowskiego i zupełnie nie wiem za co był ten karny. Ważne, że był, a patrząc na sposób sędziowania tego meczu przez łódzkiego arbitra mogę wierzyć, że nie został podyktowany z kapelusza. Gdyż zaznaczę, że moim zdaniem nie sprzyjał on specjalnie naszej drużynie, a nawet kilka decyzji, w tym pierwsza kartka dla nas, nie do końca były dla mnie zrozumiałe. Marcin Kluska zmarnował ten rzut, ale na szczęście na boisku był Szymon Lewicki, który sprawę dokończył. Skończyło się na 3:0 i wydaje się być to sprawiedliwym wynikiem oddającym obraz gry w tym meczu.
Jak grali?
Na bramce etatowy zawodnik, czyli Michał Brudnicki. Jego dominująca pozycja nie wymaga uzasadnienia. Jest pewniakiem… choć pod koniec spotkania miał też jakąś dziwną interwencję, ale bez konsekwencji. Obrona to Tomek Wełna, Szymon Jarosz oraz Filip Arak, zastąpiony od początku drugiej połowy przez Eryka Mikołajewskiego. Tomek i Szymek to dwie skały w naszej formacji obronnej, Eryk też zrobił na mnie lepsze wrażenie od dosyć elektrycznego Filipa. Może w jego przypadku w grę wchodzi małe ogranie i chęć zaprezentowania się za wszelką cenę, co czasem daje efekty w postaci jakichś niedokładności.
Wahadła to Adam Pazio i Wojtek Fadecki, zmieniony w końcówce przez Marcina Pieńkowskiego. Z tej trójki mnie podobał się wczoraj najbardziej chyba Adam. Nie ustrzegł się błędów, ale wniósł sporo do gry. Wojtek tradycyjnie z dużą chęcią do walki, jednak w kilku sytuacjach mógł zrobić więcej i lepiej, a chyba dwa razy piłka go wyraźnie nie chciała słuchać. Marcin jak zwykle, zrobił wiatr. Sytuacji z karnym nie widziałem, ale widziałem, że wcześniej tradycyjnie nie próbował strzelać mając tzw. „setkę”. Pod koniec sytuacja znowu się powtórzyła i piłkę zwyczajnie oddał obronie. On się czegoś boi? Że strzeli bramkę? Nie do końca rozumiem sytuację, w której ma przed sobą tylko bramkarza, a za wszelką cenę usiłuje odegrać w tłum obrońców. Pomoc to wczoraj Piotr Marciniec, Damian Mosiejko I Krzysio Koton. I wszyscy zagrali mecz na dobrym poziomie, także wprowadzony pod koniec meczu Łukasz Piątek. Mieliśmy opanowany środek pola, dobrą destrukcję i przyzwoitą organizację gry do przodu. Krzysio staje się moim wielkim ulubieńcem, jego gra to przyjemność dla oka! Strzał mu nie wyszedł, ale kilka razy zrobił z rywali wiatraki.
Z przodu Marcin Kluska i Szymon Lewicki na szpicy. Uważam, że mimo strzelonej bramki to nie był mecz Marcina. Gubił się, nie wykorzystywał sytuacji, był chaotyczny. Gdzieś umknęła jego znakomita dyspozycja z początku rundy. Wczoraj wystarczyło, ale mam nadzieję w meczach z ŁKS oraz Legionowem na lepszą grę. O słupek przy karnym nie mam wielkiej pretensji, bo to się zdarza, dobrze że był na boisku jeszcze przytomny Szymon. Szymon sprawia wrażenie, że z meczu na mecz coraz lepiej się aklimatyzuje. No i strzela, a to u napastnika jest najważniejsze. Czasem wydaje się, że mógłby być zwinniejszy, ale to w sumie kawał chłopa i nie mogę od niego oczekiwać gibkości na miarę Krzyśka. Wczorajszy występ bardzo udany. W końcówce pojawił się Krystian Pieczara i miał jedną sytuację. Niestety nie wykorzystał. Krystian zagubił gdzieś swój niesamowity instynkt strzelecki z jesieni. Na dziś Szymon wydaje się być pierwszym wyborem.
Ogólnie mecz na plus, choć wielkich fajerwerków nie było. Pojawił się także Rafał Parobczyk. Występ krótki i bardzo dyskretny, ale było już w sumie po meczu. Odnotować należy obecność dużej grupy kibiców przyjezdnych. To chyba pierwszy raz w tym sezonie.
Legionovia znowu wygrana jedną bramką dowieziona do końca meczu. My musimy grać swoje i wszystko wygrać, a ostatnie wyniki wskazują, że wiara w sukces jest mocna.
Karny był za zatrzymanie piłki ręką. Było dobrze widać z A-3, po meczu trener Broni też mówił o zagraniu ręką przez obrońcę. Nikt na boisku nie protestował, zresztą większość gapiła się chyba na sektor gości 🙂
Fajny mecz. Od początku do końca była kontrola sytuacji. Za karny pretensji mieć nie można, tak samo, jak za każdą akcję, która skończyła się golem. Napastnikowi nie wyszło, ale od tego jest drużyna, żeby akcję poprawić. Piłka nożna to taki sport
Trudno cokolwiek zarzucić naszym, 3ci niestrzelony karny (to do poprawy). Broń nie grała źle, obrona ich była dobrze zorganizowana, atak słaby . W sobotę bardzo trudny mecz z Pelikanem Łowicz , będzie bardzo trudno o zwycięstwo.
Jakże potrzeba kibiców gości na trybunach …..
Zupełnie inaczej to się oglądało.