Na oficjalnej stronie Legionovii Legionowo, która lideruje w tabeli III ligi (grupa I) pojawił się wywiad z trenerem Michałem Pirosem. Szkoleniowiec wyjaśnia m.in. fenomen zwycięstw Legionovii w końcówkach meczów.
Z czego wynikała taka skuteczność zespołu z Legionowa? – Ze specyfiki ligi i trudności wynikających z każdego spotkania. Do każdego rywala trzeba podchodzić z dużym respektem. Przed każdym spotkaniem trzeba dobrze się przygotować i przewidzieć wszystkie czynniki, które mogą mieć wpływ na wynik końcowy. To on jest najważniejszy, a nie to, kiedy te bramki zostały zdobyte. Natomiast jest druga strona tej całej sytuacji, bo spotykam się z opiniami, że Legionovia znów wygrała na farcie. Zespół, który w końcówce spotkania przechyla szalę na swoją korzyść, w Anglii nazwany byłby charakternym. W Niemczech wszyscy zachwycaliby się przygotowaniem fizycznym, we Włoszech niesamowitą determinacją. Gdyby ktoś odwrócił losy meczu jak my w Białymstoku czy z rezerwami ŁKS-u, to w Hiszpanii nazwaliby to remontadą. W Polsce nazywamy to fartem, a przecież na przestrzeni roku strzeliliśmy 25 bramek w ostatnim kwadransie. To 29% wszystkich goli zdobytych przez nas w 2021 roku, a więc ten fart jest powtarzalny. Jeszcze raz przytoczę historię z poprzedniego sezonu. W pewnym momencie w jednym ze spotkań przegrywaliśmy już 5-1. Zespół był jednak zdeterminowany, by osiągnąć jak najlepszy wynik pomimo nikłych szans na zdobycz punktową. Ostatecznie skończyło się 5-3, a były jeszcze sytuacje, żeby ten wynik poprawić. Bez względu na okoliczności Legionovia zawsze gra do końca.
Całą rozmowę znajdziecie tutaj.
Głodne kawałki ględzi Piros z Legionovii.
Wygrane w końcówkach mają swoją historię w Legionowie. Przypomnę po raz enty jak to Legionovia wygrała niedawno naszą ligę i awansowała do drugiej – w przedostatnim meczu w Ursusie do 70 minuty przegrywali 0-3 i nagle strzelili w kwadrans 4 bramki. „Musieli”, bo Sokół w równoległym meczu prowadził i to on by wygrał ligę. Tamtej wiosny Legionovia „wygrała” 15 razy z rzędu. Po awansie już w II lidze zanotowała 16 meczów z rzędu przegranych i zasłużony spadek.
O tym meczu może by opowiedział nasz były Zych. Przy 3-0 popędził na bramkę Legionovii i do pustej bramki strzelił ze 20 metrów obok.
Przypominam po to, abyśmy pamiętali, że trzeba nie tylko wygrywać swoje mecze, ale też uważać na tzw. uwarunkowania.