Zachęcamy do lektury wywiadu, jakiego tuż po zakończeniu spotkania z Wissą Szczuczyn udzielił nam kapitan „Czarnych Koszul” Łukasz Piątek.
Przy wsparciu licznie zgromadzonej publiczności przy K6, uświetniacie uroczyste obchody 110-lecia Polonii w najlepszy możliwy sposób – pewnie pokonując zespół Wissy Szczuczyn, w ramach ostatniej kolejki rundy jesiennej. Jak oceniasz przebieg dzisiejszej rywalizacji?
– Wiedzieliśmy co chcemy grać i wiedzieliśmy co chce grać przeciwnik. Od początku staraliśmy się dominować w tym spotkaniu. Wiedzieliśmy, że Wissa ma groźne kontry i staraliśmy się je od razu udusić w zarodku, także myślę, że się to nam udało.
Wygrywamy po bramkach autorstwa Twojego i Jakuba Wyszkowskiego, czyli dwóch polonijnych wychowanków. Umawialiście się z Kubą, aby specjalnie na zacną okoliczność dzisiejszych obchodów, sprawić kibicom tego typu prezent? (śmiech)
– Nie, nie umawialiśmy się. Przed meczem na odprawie mówiliśmy sobie, że obojętnie kto i obojętnie jak, ale bylebyśmy strzelili i wygrali, co ostatecznie się nam udało.
Dzisiejsze spotkanie zbiegło się ze wspomnianymi obchodami 110-lecia Polonii. Należysz do stosunkowo niewielkiej grupy zawodników w historii klubu, którym udało się przejść wszystkie szczeble kariery juniorskiej, aby finalnie z powodzeniem zadebiutować w seniorach, a później zostać ich kapitanem. Pamiętasz może dzień w którym po raz pierwszy pojawiłeś się na K6 i towarzyszące temu okoliczności?
– Może sam dzień gdzieś już z pamięci umyka, ale pamiętam, że miałem wtedy 6 lat, także dosyć dawno i na pewno trochę czasu minęło, ale myślę, że jeśli zdrowie będzie dopisywało, to jeszcze trochę czasu upłynie, zanim zawieszę buty na kołku.
Pozostając w klimacie jubileuszowo-wspomnieniowym, czy na zakończenie możesz wskazać po jednym spotkaniu, które przez te lata najbardziej utkwiły Ci w pamięci – będąc na Konwiktorskiej w roli kibica oraz zawodnika?
– Myślę, ze na pewno wszystkie wygrane mecze z Legią Warszawa. Na pewno wspominam je bardzo dobrze i mam nadzieję, że będzie jeszcze dużo spotkań z tym rywalem, z których będziemy się cieszyć.
Tak – niezapomniana bramka Łukasza na 1:1 i gorące powitanie piłkarzy wieczorem na K6. I w innym meczu dwie asysty – do Smolarka i wyłuskanie piłki Wawrzyniakowi i podanie do Mierzeja. Kapitalne bramki. To był mecz!
2010 – Ebi i bramka https://www.youtube.com/watch?v=bCRjLv-8H9c
Mierzejewski i 3:0 https://www.youtube.com/watch?v=WhNfg4-bI8Q