W barwach wczorajszego rywala „Czarnych Koszul” wystąpił m.in. wychowanek Akademii MKS-u Polonii Warszawa Hubert Gostomski, który po zakończeniu spotkania zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań. Zapraszamy do lektury!
Po dość sensacyjnej wygranej na własnym terenie z zespołem Unii Skierniewice, tym razem w delegacji musicie uznać wyższość warszawskiej Polonii. Jak oceniasz przebieg dzisiejszej rywalizacji?
– Myślę, że w pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje. Szkoda, że z naszej strony nie było większych konkretów. W drugiej połowie również stworzyliśmy sobie sytuacje i mieliśmy jedną bardzo dogodną sytuację, gdzieś był słupek i dobitka, także szkoda. Trochę się działo, ale szkoda że nie było wspomnianego konkretu i nie wcisnęliśmy tej bramki. Natomiast na pewno trzeba oddać Polonii, że to na prawdę bardzo dobry zespół, który dużo utrzymywał się przy piłce, a zwłaszcza w środku pola stwarzali nam sporo zagrożenia, gdzie mieli trochę tych sytuacji. Do tego dobrze operowali piłką, utrzymywali się przy niej, byli cierpliwi i konsekwentni i na pewno sprawiało nam to trudności.
Niewątpliwie byłeś wyróżniającą się postacią swojego zespołu, broniąc pokaźną ilość strzałów naszych zawodników, jednak było to za mało, żeby w dzisiejszy wieczór postawić się Polonii.
– Tak. Jak już wspomniałem Polonia jest bardzo dobrym zespołem i jej zawodnicy bardzo dobrze operowali piłką i z tego wynikały nasze problemy. Oprócz wspomnianego utrzymywania się przy piłce i cierpliwości, szukali dziur między strefami i kiedy się znajdowały, to posyłali tam piłki i stąd wynikały nasze problemy, a ich sytuacje się mnożyły.
W trakcie letniego okienka transferowego przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, Twoje nazwisko pojawiało się w kontekście zawodników, którzy mogliby wzmocnić zespół „Czarnych Koszul”… Czy możesz zatem zdradzić ile było prawdy w tych spekulacjach i czy faktycznie latem był temat Twojego transferu do Polonii?
– Dużo, dużo wcześniej byłe prowadzone rozmowy, natomiast gdzieś to naturalnie wygasło, także to chyba tyle, co mogę na ten temat powiedzieć.
Rywalizowałeś dziś przeciwko swojemu macierzystemu klubowi, który dziś świętuje 110-lecie istnienia na piłkarskiej mapie Polski, a w którym było Ci dane stawiać pierwsze piłkarskie kroki, jako zawodnik drużyny rocznika 98, prowadzonej przez trenera Michała Maliszewskiego. Jak wspominasz tamten czas i zespół?
– Na wstępie chciałbym pozdrowić trenera Maliszewskiego. Był to mój pierwszy trener, który zaszczepił we mnie pewne wartości sportowe i któremu dużo zawdzięczam – także z tego miejsca gorąco go pozdrawiam. Na pewno fajny okres. Jestem wychowankiem Polonii, wychowałem się na Muranowie i jestem kibicem tego klubu. Natomiast życie piłkarza jest takie, że gra się w różnych klubach i nie zawsze jest tak, że jest mu dane występować w „swoim” klubie. Niektóre decyzje sportowe są też uwarunkowane moimi prywatnymi sprawami, stąd też chciałem zostać na Podlasiu – w Białymstoku, więc było to też dla mnie ważne ze względów prywatnych. Jak wspomniałem, w życiu tak czasem bywa, ale na pewno ten klub będzie gdzieś moim sercu gościł. A jeżeli chodzi o 110-lecie Polonii, to na pewno mogę życzyć wszystkim dużo cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do tych celów, które są założone.