Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego tuż po zakończeniu spotkania z Legią II Warszawa, udzielił nam napastnik „Czarnych Koszul” Krystian Pieczara.
Mimo wsparcia licznie zgromadzonych fanów, którzy tego wieczora zawitali na K6, nie udało się wywalczyć punktów w starciu z rezerwami aktualnego mistrza Polski. Jak oceniasz przebieg dzisiejszej rywalizacji?
– Na pewno większość osób będących na stadionie spodziewała się więcej. Myślę, że z przebiegu spotkania, przynajmniej ten punkt był do ugrania. W momencie, gdy prowadziliśmy 2:1 wydawało się, że wszystko idzie po naszej myśli i nie chcę powiedzieć, że dowieziemy to zwycięstwo do końca, ale sam byłem przekonany, że jeszcze podwyższymy ten rezultat. Niestety, to tylko piłka nożna. Nasz błąd w końcówce spotkania spowodował rzut karny i ostatecznie zostajemy dzisiaj z niczym. Na pewno w ten wieczór przez większą ilość czasu panowała bardzo fajna atmosfera i prawie, że czuło się Ekstraklasę, a po ostatnim gwizdku niestety jesteśmy w minorowych nastrojach.
Przegrywamy po problematycznym rzucie karnym w końcówce spotkania, więc ciężko o głębsze analizy tego spotkania. Myślisz, że Legia była dziś tak do bólu skuteczna, nie udało się do końca zrealizować wszystkich zadań taktycznych, czy zwyczajnie zabrakło szczęścia, aby dziś zapunktować?
– Tak jak już przed chwilą powiedziałem, wydaje mi się, że z przebiegu całego spotkania, zasłużyliśmy co najmniej na punkt. Legia miała swoje sytuacje, ale właśnie szczególnie gdy prowadziliśmy 2:1, mieliśmy okazje, aby postawić kropkę nad i – nie zrobiliśmy tego i ostatecznie ten mecz przegrywamy. Wydaje się, że może ze zbyt dużym szacunkiem wszyscy podeszliśmy do rywala i być może to mogło mieć wpływ na ostateczny wynik. Natomiast boli to tym bardziej, że są to derby Warszawy, mecz z odwiecznym rywalem i jestem w tym momencie bardzo zirytowany, bo powtarzając się powiem, że ten punkt był do ugrania. Gdybyśmy teraz rozmawiali po wygranym meczu, to myślę, że też zawodnicy Legii nie mieliby pretensji.
Za nami półmetek rundy jesiennej, który kończymy na trzecim miejscu w tabeli, a Ty indywidualnie z dorobkiem sześciu bramek i podobną liczną asyst – pozostajesz najlepszym strzelcem i najlepszym asystentem drużyny. Jak ze swojej perspektywy podsumowałbyś te pierwsze 2 miesiące, które minęły od Twojego powrotu na Konwiktorską?
– To trudne pytanie. W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Już w naszej niedawnej rozmowie wspomniałem, że te rekordy są fajne, ale najczęściej rozmawia się o nich po sezonie. Na pewno cieszę się, że jestem skuteczny oraz przede wszystkim z tego, że moje bramki, zagrania, gra, postawa i podejście do zawodu – powodują to, że jako zespół jesteśmy tam, gdzie jesteśmy, bo to jest w tym momencie najistotniejsze. Te rekordy są na prawdę fajne, ale ostatecznie mamy jeden najważniejszy cel na ten sezon i jeśli te moje bramki, asysty, zagrania etc., mogą pomóc go osiągnąć, to na pewno będę bardzo zadowolony, ale jeśli one nic nie dadzą w ostatecznym rozrachunku, to na pewno nie będą tak istotne. Cieszę się, że gramy dobrze, może się to podobać. Początek sezonu mieliśmy niewyraźny, a teraz wygląda to coraz lepiej. Nawet ten dzisiejszy mecz gdzie mimo, że wynik jest jaki jest, to szukałbym wielu pozytywów. Przede wszystkim znowu mieliśmy pełny prawie cały stadion, świetna atmosfera – szacunek dla kibiców. Myślę, że zawodnicy chcą grać w Polonii właśnie dlatego, że pomimo tego, że na środku boiska mamy baner z napisem „3 LIGA”, to w takich warunkach nie można mówić, że jest to trzecia liga. To jest Polonia i przyjemnie się gra w takich okolicznościach. Nie chciałbym się za długo rozwodzić nad tym meczem. Przed nami kolejne spotkanie, niemniej istotne niż to dzisiejsze i mam nadzieję, że zagramy je z zaangażowaniem, zagramy dobrze zdobywając 3 punkty i powoli będziemy się piąć w górę tabeli.
Do ugrania były 3pkt.
wpakowali nam dwie takie bramki, których nie powinni strzelić o.0
ta ich pierwsza to chyba babol rundy w wydaniu naszego defensywnego gracza.
można się zastanawiać co by było gdybyśmy byli ciut skuteczniejsi, czy rywal miałby i te sytuacje.
wiem że z wysokości trybun wygląda to inaczej ale spalone + strzały „Panu Bogu w okno” to powinny być sytuacje kończące się co najmniej interwencją bramkarza.
każda porażka z typkami z cska i jej pachołami wk***a bardziej.
mecz zaległy to miało być zbliżenie się na punkt do miejsce które obecnie zajmuje Legionovia.