Fani lubią piłkarzy charakternych i takich, którzy swoją przebojowością potrafią zmienić obraz gry swojego zespołu. Do takich piłkarzy można zaliczyć wychowanka „Czarnych Koszul” Jakuba Wyszkowskiego, na którego powrót po kontuzji czekamy od kwietnia.
Sezon trwa. Polonia radzi sobie dość przyzwoicie. Kiedy powinniśmy spodziewać się powrotu „Wyszka”?
– Tu Cię zaskoczę. Od poniedziałku będę już w stu procentach gotowy.
Odczuwasz jeszcze skutki kontuzji?
– Skutki tej kontuzji będę prawdopodobnie odczuwać już do końca swojego życia. Niektórych ruchów ręką po prostu nie mogę wykonywać i szczerze nie wiem czy kiedyś się uda to zmienić, ale do grania w piłkę i do normalnego funkcjonowania jestem już wystarczająco zdrowy.
Zdrówka przede wszystkim. Mimo „chorobowego” zdarza Ci się wspierać kolegów z trybun. Wynika to z zażyłości w drużynie czy z miłości do Polonii?
– Z jednego i z drugiego. Z jednej strony po prostu chcę wspierać kolegów z drużyny. Skoro nie mogę im pomóc na boisku, to staram się to robić z trybun. Z drugiej strony nawet gdybym nie był w drużynie, to też bym chodził na mecze i dopingował Polonię, bo robię to od dziecka.
Ciężko jest być polonistą w Warszawie?
– Wiadomo że, trudniej jest być kibicem drużyny w miejscu gdzie po prostu jest mniej fanów niż lokalnego rywala. To dość trudne, ale szczerze musimy sobie powiedzieć, że tak jest. Dodatkowo teraz jest jeszcze trudniej przez nasze położenie, czyli miejsce, w którym znajduje się nasz klub od kilku lat.
Wróćmy na murawę. Do kadry dołączyli nowi młodzieżowcy. Nie boisz się, że będzie ciężej o miejsce w składzie?
– Właściwie to cieszę się, że dołączyło kilku młodzieżowców do nas do drużyny, bo są to moi koledzy z juniorów. A co do obaw, to nie mam czego się bać. Po prostu muszę dać z siebie wszystko i jeżeli będę lepszy od innych to będę grać.
Kto w tej chwili najbardziej dba o atmosferę w szatni i nauczanie czym jest Polonia?
– Od każdego po trochu zależy jaka jest atmosfera w szatni, ale jak w chyba każdym klubie starsi zawodnicy o to najbardziej dbają. Nikogo nie trzeba nauczać czym jest Polonia, każdy wie, że nie przychodzi do przypadkowego klubu i każdy wie po co tu jest.
Pytam trochę nieprzypadkowo. Nie ma już w szatni Grześka Wojdygi. Dużo słyszałem o podejściu trenera Rafała Smalca do atmosfery…
– „Wojdi” był ważnym punktem naszej szatni, ale myślę, że został godnie zastąpiony. Dla trenera ważna jest atmosfera w drużynie i dobrze, bo jeżeli jest dobra atmosfera to dużo łatwiej jest osiągnąć sukces.
Przez uraz miałeś okazję na spojrzenie na zespół z boku. Czy ta kadra jest silniejsza od tej zeszłorocznej?
– Myślę, że w zeszłym roku mieliśmy już bardzo dobrą i mocną drużynę, ale teraz jest ona jeszcze lepsza.
Jako fana, zapytam Cię na koniec o to jak zamierzasz świętować 110-lecie „Czarnych Koszul”?
– Pewnie tak jak każdy chciałbym to świętować, czyli naszymi zwycięstwami prowadzącymi do upragnionego przez nas wszystkich awansu.
Dziękuję za rozmowę!