W oczekiwaniu na środową potyczkę z Błonianką Błonie, zachęcamy do lektury wywiadu, jakiego po piątkowym treningu pierwszego zespołu, udzielił nam obrońca „Czarnych Koszul” Rafał Kiczuk.
Niestety inaugurujemy nowy sezon wyjazdową porażką z zespołem Unii Skierniewice. Jak z perspektywy kilku dni, gdy emocje już nieco opadły, oceniłbyś ubiegłotygodniową rywalizację?
– Na pewno bardzo szkoda tego pierwszego meczu, bo inne były założenia, tj. zdobycie 3 punktów. Czasu nie cofniemy i nie zmienimy tego, co się stało, ale mam apel do wszystkich o cierpliwość i spokój, bo jesteśmy mocnym zespołem i wiemy jaki mamy cel. Jeżeli dobrze pamiętam, to mamy do rozegrania 34-35 kolejek, więc jest dużo czasu i moim zdaniem lepiej przegrać tą pierwszą kolejkę, niż na przykład tą ostatnią decydującą. Zaliczyliśmy lekki falstart, ale nie broniąc drużyny, ani siebie myślę, że byliśmy zespołem lepszym, ale jak wiadomo nie dostaje się punktów za grę, ani statystyki. My tych punktów nie zdobyliśmy, natomiast każdy czuje w sobie sportową złość i czekamy na środę, gdy przyjedzie do nas Błonianka i mocno liczmy na to, że tym razem 3 punkty zostaną w Warszawie.
Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to o ile w pierwszej połowie całkowicie zdominowaliśmy przeciwnika, czego efektem była bramka strzelona tuż przed przerwą, tak w drugiej części w naszych poczynaniach coś się ewidentnie zacięło, co bezlitośnie wykorzystali rywale, karcąc nas dwiema bramkami po szybkich kontrach. Co według Ciebie było przyczyną takiego stanu rzeczy i czy myślisz, że jako defensor mogłeś zachować się lepiej, przy którejś ze straconych bramek?
– Generalnie jako doświadczony zespół przy stanie 1:0 do przerwy na naszą korzyść, nie możemy dopuszczać do sytuacji, że ostatecznie przegrywamy cały mecz 1:2. Jeżeli chodzi o sam przebieg spotkania, to zgodzę się, że pierwszą połowę możemy zaliczyć na naszą korzyść, gdzie wygrywaliśmy 1:0. Pierwsze 15 minut drugiej połowy też zaliczyłbym na naszą korzyść, gdzie mogliśmy już zamknąć ten mecz, mając sytuację na 2:0, a nawet na 3:0, ale nie udało się strzelić. Niestety, piłka nożna jest brutalna i jeżeli nie strzelasz, to niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Natomiast jeżeli przy wyniku 1:0 nie dajemy rady strzelić tej bramki na 2:0, to trzeba ten korzystny wynik szanować i go wybronić. Jeżeli chodzi o stracone bramki, to wiadomo, że ludzie patrzący z boku mówią, że jest to wina obrońców i bramkarza, ale jako zespół jesteśmy jednością i co za tym idzie razem pracujemy zarówno do przodu, jak i do tyłu. Wiadomo, że ja jako obrońca mogłem zachować się lepiej, podobnie jak każdy inny zawodnik przebywający na boisku. Tak jak powiedziałem, jesteśmy zespołem i wyciągnęliśmy wnioski, a dzisiaj ostatecznie zamknęliśmy temat Unii Skierniewice i skupiamy się na Błoniance. Głęboko wierzę, a wręcz jestem przekonany, że w środę zobaczymy lepszy i zwycięski zespół.
Tak jak wspomniałeś, okazja do rehabilitacji będzie już w najbliższą środę na Konwiktorskiej w starciu z Błonianką Błonie, na którym biorąc pod uwagę dobrze sprzedające się karnety, zapowiada się bardzo dobra frekwencja na trybunach. Jak zapatrujecie się na to spotkanie?
– Wiadomo, że mecze u siebie są meczami lepszymi do grania – zawodnik bardziej cieszy się grając u siebie niż na wyjeździe. Śmiało można powiedzieć, że kibice są dwunastym zawodnikiem i czuć to wsparcie. Oczywiście bardzo wszystkich zapraszam na ten mecz, jak również każdy inny, zarówno domowy jak i wyjazdowy, jeżeli jest taka możliwość, bo tak jak wspomniałem, to wsparcie czuć i jest to też potrzebne.
Za wami dość krótki, ale z pewnością intensywny i ciężki okres przygotowawczy. Jak go oceniasz i czy jesteś zadowolony ze swojej postawy w grach kontrolnych, które miałeś okazję rozegrać przed rozpoczęciem zmagań ligowych?
– Odnośnie okresu przygotowawczego, to ogólnie jestem z niego zadowolony, ponieważ dobrze go przepracowaliśmy. Zarówno ja jako jednostka, ale też jako cały zespół, co było widać w grach kontrolnych, a nawet w pierwszym meczu ligowym, chociaż może w tym przypadku nie w 100%, bo graliśmy dobrze i były momenty, że mieliśmy bardzo dużo sytuacji, ale nie ustrzegliśmy się błędów. W sparingach wspomnianych błędów było mniej, bo wygrywaliśmy je znacząco, grając również na zero z tyłu, co w meczu z Unią się nie udało. Ale tak jak już mówiłem – zapominamy o tym spotkaniu i jedziemy dalej. Jeżeli chodzi o moją osobę, to jestem z siebie zadowolony, bo ciężko ten okres przygotowawczy przepracowałem, na szczęście bez żadnych kontuzji i w pełni zdrowy. Tak jak powiedziałem, uważam ten okres przygotowawczy za dobrze przepracowany i oby tak dalej.
Jak przebiegła Twoja aklimatyzacja w drużynie oraz jak wygląda kwestia zgrania z nowymi kolegami – w szczególności jeżeli chodzi o partnerów z bloku obrony?
– Jeżeli chodzi o zgranie, to w tej kwestii szczerze mówiąc było ciężko, ponieważ w moim poprzednim klubie Wiśle Puławy oraz wcześniejszych klubach, grałem w systemie z czterema obrońcami, a tutaj gramy trochę w innym ustawieniu, tj. z trzema obrońcami. Natomiast po rozmowach, po różnych wskazówkach, treningach i grach kontrolnych – wszystko przebiegło dobrze i czuję się mega dobrze. Jeżeli chodzi o drużynę, to aklimatyzacja przebiegła szybko, bo złapałem bardzo dobry kontakt z każdym kolegą z zespołu, więc pozostaje tylko się cieszyć i ciężko trenować, pracować i wygrywać mecze.
Ubiegły sezon z pewnością możesz zaliczyć do kategorii tych udanych, będąc pewnym punktem defensywy wspominanej Wisły Puławy, która w cuglach awansowała do drugiej ligi, pozostawiając resztę ligowej stawki daleko w tyle. Czy z czysto piłkarskiego punktu widzenia, nie szkoda Ci było trochę schodzić do trzeciej ligi, mając w perspektywie rywalizację na poziomie centralnym, na jakim jeszcze nie grałeś?
– Jeżeli chodzi o Wisłę Puławy, to w rundzie jesiennej tylko dwóch zawodników rozegrało więcej meczów ode mnie, więc jak pokazują statystyki, byłem ważną częścią tego zespołu. Niestety, zimą przytrafiła mi się kontuzja, która ciągnęła się za mną przez bardzo długi czas i można powiedzieć, że dopiero w końcówce maja wróciłem do pełni zdrowia i można powiedzieć, że straciłem całą rundę. Co do awansu i gry na szczeblu centralnym, to faktycznie mogłem zostać, ale wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli zostanę jeszcze jeden sezon w pełni zdrów w trzeciej lidze i postaram się o kolejny awans. Pojawiło się zainteresowanie z Polonii. Po rozmowach z dyrektorem sportowym, czułem i widziałem, że jestem tutaj mile widziany i jest chęć, aby mnie tu ściągnąć, dlatego zdecydowałem, że jednak lepiej będzie zostać w trzeciej lidze. Natomiast moim warunkiem było, że zostanę w klubie trzecioligowym, który ma aspiracje do awansu i mocno chce awansować. Chcę być ważną częścią tego zespołu i podporą defensywny, ale jak wiadomo weryfikacja tych planów przyjdzie pod koniec czerwca.
Przychodzisz do Polonii z opinią zawodnika agresywnego, zadziornego oraz nieustępliwego, którego dodatkowym atutem jest dobra gra w powietrzu. W tym kontekście, szczególnie jeżeli chodzi o trzy pierwsze cechy, nasuwa się analogia do Twojego niedawnego trenera z Wisły Puławy – Mariusza Pawlaka, który zapisał na Polonii bardzo ładną kartę. Jak byś się odniósł do takiego porównania oraz jak wspominasz współpracę z byłym mistrzem Polski w barwach „Czarnych Koszul”?
– Na starcie pozdrawiam trenera Pawlaka. Jeżeli chodzi o to porównanie, to w kwestii charakteru i zadziorności, wydaje mi się, że jest ona na bardzo podobnym poziomie. Jedyne co nas różni, to wzrost (śmiech), ponieważ był niższym zawodnikiem, ale nadrabiał to zadziornością i charakterem na tyle, że przeciwnicy czuli przed nim respekt. Jeżeli chodzi o mnie, to lubię grę w kontakcie i fizyczną grę w powietrzu. Natomiast też nie uciekam od aspektów technicznych – lubię wyprowadzać piłkę, więc nie zamykam się tylko na byciu „agresywnym” obrońcą, ale chciałbym, aby to wyglądało wszechstronnie.
Dziękuję za rozmowę, życząc Ci jednocześnie w najbliższą środę udanego debiutu na K6.
– Dziękuję bardzo. Pozdrawiam wszystkich kibiców i jeszcze raz zapraszam 18 sierpnia na Konwiktorską 6 na mecz z Błonianką Błonie. Bądźcie z nami i razem zróbmy to, na co ten klub zasługuje, czyli awans do wyższej ligi.