Dzisiaj, 19 maja mija 111. rocznica urodzin legendy Polonii Warszawa – Władysława Szczepaniaka. Z tej okazji na stronie Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej ukazało się wspomnienie o naszym piłkarzu napisane przez niezawodnego historyka i naszego kibica dr Roberta Gawkowskiego.
Jak pisze dr Gawkowski, Szczepaniak miał zasady, których mocno przestrzegał przez całe życie. O charakterze naszego napastnika najlepiej mówi ten fragment: – Była jednak rzecz, na którą sędziowie źle reagowali. Szczepaniak zwracał im bezceremonialnie uwagę, gdy uważał, że się pomylili. Widać jego zasady dozwalały na to. Jednak jak pisał Jerzy Bułanow: „Gdyby Szczepaniak, albo jak nazywali go koledzy Hiszpaniak, był mniej pyskaty, na pewno doszedł by do światowej sławy. W gruncie rzeczy to chłopak niezwykle poczciwy, tylko gada, gada, gada”.
Nie był człowiekiem nudnym, wprost przeciwnie. Był lubiany przez kolegów z drużyny. Dość szybko przestał grać w ataku i stał się czołowym polskim obrońcą. Został też ikoną klubu z Konwiktorskiej, ulubieńcem kibiców.
W barwach stołecznej Polonii wystąpił w 10 sezonach ligowych (1928-1932, 1934-1935, 1938-1939 oraz 1948). Jako wyróżniający się obrońca zadebiutował w reprezentacji Polski w meczu ze Szwecją (28 września 1930 r.). Ciekawostką jest, że ostatni swój mecz w ekipie biało-czerwonych, rozegrał też ze Szwecją. Było to 14 września 1947 r. W sumie 37-krotnie przywdziewał koszulkę reprezentacji.
Gdy Szczepaniak kończył karierę w 1948 r. był powszechnie szanowany i niemalże czczony. Gawkowski wspomina: W jego zbiorach rodzinnych odnalazłem taki list pisany przez zrozpaczonego kibica, na wieść o zakończeniu kariery przez kapitana Polonii: „Wielmożny Panie! Bardzo nas zasmuciło, że Pan wychodzi z klubu.(…) Bardzo prosimy Pana, by Pan z klubu nie odchodził i nie osłabiał „Czarnych Koszul”. Szczepaniak karierę zakończył, ale Polonii nie porzucił nigdy. Choć jako trener trenował i inne kluby, to były to jednak epizody. Przy Polonii był na dobre i na złe. Był trenerem polonistów, gdy ci zdobywali Puchar Polski w 1952 r. Potem pełnił w klubie z Konwiktorskiej różne funkcje: był kierownikiem sekcji piłkarskiej, trenerem młodzieży, członkiem Koła Seniorów. Wszyscy synowie tego skromnego choć gadatliwego piłkarza, grali w barwach „Czarnych Koszul”.
Był człowiekiem legendą. W 1947 r. napisano o nim wiersz:
Kto w treningu istny maniak?
Co to jest za człek?
Kto to taki? To Szczepaniak
Nasz najlepszy bek.
Cały tekst dr Gawkowskiego pt. „Władysław Szczepaniak – pyskaty „Hiszpaniak”” można przeczytać na stronie MZPN [link]