W ubiegłym tygodniu na portalu interia.pl ukazał się wywiad z byłym właścicielem Polonii Warszawa Józefem Wojciechowskim. Oprócz kwestii związanych z reprezentacją narodową, kandydowaniem na fotel prezesa PZPN-u, czy pandemii COVID-19, były właściciel „Czarnych Koszul” wspomina czasy swojej prezesury w Polonii, ujawniając przy tym okoliczności jej późniejszej sprzedaży Ireneuszowi Królowi oraz odnosi się do aktualnej sytuacji przy K6, komentując ubiegłoroczne przejęcie klubu przez Gregoire’a Nitota.
Na początku rozmowy Wojciechowski dokonuje bardzo ogólnego podsumowania czasu, jaki spędził w roli właściciela Polonii. – To była dobra zabawa, ale droga zabawa. Takie przygody czegoś człowieka uczą. Charakteru, pokory i wielu innych rzeczy, których nie da się wymienić ciurkiem. Jakiś pożytek życiowy na pewno z tego wyjąłem.
Wojciechowski przyznał, że nie wie ile wydał na Polonię. – Nawet nie próbowałem. Życie polega na liczeniu, ale mam wiele innych zajęć, na które muszę uważnie patrzeć. I uważnie liczyć.
W dalszej części rozmowy pojawia się ciekawy wątek decyzji Wojciechowskiego o ostatecznym odejściu z Polonii, okolicznościach sprzedaży klubu Królowi i późniejszych konsekwencjach tej transakcji… – (…) decyzja była o tyle łatwiejsza, że kiedy odchodziłem z klubu, mieliśmy kryzys gospodarczy – jeden z największych od wielu lat. Musiałem się zająć firmą. Nie miałem czasu dla Polonii. Ale to nie było całkiem tak, że ją opuściłem. Po prostu sprzedałem ją za godziwe pieniądze i zrobiłem to w wierze, że osoba kupująca (Ireneusz Król – przyp. red. DS) okaże się odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Stało się niestety inaczej. – Kryzys to kryzys – i dopadł również jego. Wszystkie spółki mu zbankrutowały. Byłem wtedy nawet podejrzewany, że osoba, która odkupiła ode mnie klub, to jakiś „słup”, ktoś podstawiony. A on zapłacił za Polonię duże pieniądze i pewnie to też mu „pomogło” zbankrutować. Ja odszedłem, bo musiałem patrzeć na to, z czego jem chleb.
Były prezes „Czarnych Koszul” odniósł się również do przejęcia Polonii przez Nitota i jego długofalowych planów związanych z naszym klubem. – Trudno się odciąć od czegoś, w czym uczestniczyłem sześć lat. Zostawiłem w Polonii trochę zdrowia i pieniędzy. Na bieżąco jestem z tym, co się tam dzieje. Nie trzeba nawet dopytywać, w końcu mieszkam w tym samym mieście. Ale obserwuję wszystko bez emocji.
– (…) będę mocno kibicował. Nie znam tego człowieka, ale jeśli to Francuz i zdecydował się zainwestować, to na pewno zna się na piłce większego formatu niż ta nasza. Myślę, że nie trzeba mu podpowiadać, co ma robić. Trzymam kciuki, żeby mu się udało – stwierdził zapytany o realność celu Nitota, który do 2030 roku chce awansować z „Czarnymi Koszulami” do ekstraklasy.
Całą rozmowę znajdziecie na portalu interia.pl [link]
Jak można było przez rok nie spotkać się z Wojciechowskim, choćby po to żeby się poznać, a z jego wypowiedzi można wyczuć że byłaby szansa na jakąś współprace, choćby reklamy na koszulkach.
Na prawdę, nie mam pojęcia po co Nitot kupił Polonię.
Czy np sponsorowanie transmisji darmowych i otwartych dla wszystkich przy okazji których JW mógłby się reklamować.
Czy to przekracza intelektualne i organizacyjne możliwości władców klubu?
Troche szkoda ze dotejpory sie niespotkali …moze teraz ktos z ludzi bliskich Prezesowi by nasunol taka konspcje spotkania…..Janiu jak jeszcze jestes blisko Prezesa …
Dla przypomnienia i obalenia pewnych bajeczek, fragment świetnego artykułu naszego kolegi sprzed wielu lat. – „… Gdyby komisja licencyjna prześwietliła finanse Ireneusza Króla w styczniu i dała mu czas, na przykład do końca lutego na uregulowanie wszelkich zaległości, to na początku marca można było zabrać Polonii licencję (jak ŁKS-owi) i odciąć bydlaka Króla od kolejnych transzy z Canal+. Wówczas sytuacja byłaby jasna – tłuścioch nie narobiłby więcej długów, a kibice klubu mieliby szansę na znalezienie sponsorów, przejęcie klubu od tego błazna, podjęcie próby pospłacania należności w postępowaniu układowym i przystąpienia do rozgrywek w trzeciej lidze.
No, ale wówczas Canal+ miałby o jeden mecz mniej w tygodniu. Biznes jest biznes – lepiej zniszczyć stuletni klub, niż podpaść wszechmocnej telewizji. No i przyglądali się wszyscy, jak Polonia 1911 Warszawa, z podciętymi żyłami, wykrwawia się na amentus.
Żeby być dobrze zrozumianym, podkreślam: to nie pan szanowny lider grupy Sachs Krzysztof i jego spec-grupa odpowiadają za strącenie Polonii Warszawa w niebyt. W czwartek, 20 czerwca, w Warszawie zebrali się inni gruppenführerowie. Obradował zarząd PZPN. Nowoczesny, prężnie działający pod batutą światowca i pragmatyka, Bońka Zbigniewa, ukrócił wreszcie wołającą o pomstę do nieba praktykę „dawania szansy” klubom „zasłużonym” dla rozwoju piłki nożnej w Polsce, którym z przyczyn zależnych – i to bardzo – od nieudaczników-sponsorów, przyszło zbankrutować. …”. Mountas, 29 czerwca 2013 r. Od siebie dodam, że Boniek zawiódł oczekiwania wielu Polaków, na uporządkowanie tej stajni Augiasza, pod nazwą PZPN. Okazał się wyjątkowo ohydną postacią.