Szymanek o przygotowaniach i ryzyku spadku do IV ligi

Na kilka godzin przed decyzją polskiej federacji o spadkach z III ligi możemy przedstawić Wam fragmenty wypowiedzi trenera „Czarnych Koszul” Wojciecha Szymanka z artykułu „Przeglądu Sportowego”.

Wojciech Szymanek

Szkoleniowiec Polonii przyznaje, że mimo ciężkich chwil lubi K6. – Zrobiłem sobie ostatnio polonijny rachunek sumienia. I wyszło na to, że przy Konwiktorskiej przeżyłem praktycznie wszystko. Sam nie wiem, czemu wciąż tu jestem, mimo że w ostatnich latach klub był w fatalnej sytuacji. (…) Po prostu lubię to miejsce. (…) wolę unikać takich górnolotnych słów, wolę pracą pokazać, jak bardzo zależało mi, by klub przetrwał – twierdzi Szymanek.

Według naszego wychowanka ma w stosunku do Polonii „dług wdzięczności”. Jako dzieciak mieszkał na Pradze, na Brzeskiej. Dzięki treningom na K6 nie wpadł w narkotyki i może wieść normalne życie. – Gdyby nie Polonia, zszedłbym na złą drogę. Dzięki niej odnosiłem sukcesy. W tamtych czasach „Czarne Koszule” słynęły ze szkolenia młodzieży. Z czterech mistrzostw Polski przywieźliśmy trzy medale. To była ekipa m.in. z Antkiem Łukasiewiczem, Marcinem Kusiem i Krzyśkiem Bąkiem – wspomina w rozmowie z „PS”.

Następca Krzysztofa Chrobaka wspomina także trudy przygotowań zimowych. – Piłkarze nie dostawali pensji, szukali sobie dodatkowej pracy, która kolidowała z treningami. W pewnym momencie, żeby zawodnicy nie składali wniosków o rozwiązanie kontraktów, my jako sztab szkoleniowy zrzekaliśmy się pensji, by pieniądze dostali oni. Potrafiłem pracować dziewięć miesięcy bez wynagrodzenia. Jak ktoś miał uraz, nie mógł pójść na USG, bo nie miał na to funduszy. Niektórzy gracze zamiast kupić sobie buty do gry, kleili je tejpami, kasę woleli zachować na jedzenie. Ostatniej zimy zdarzało się, że na treningu miałem siedmiu piłkarzy, w tym trzech bramkarzy – opowiada po czasie.

Dużym problemem Polonii jest brak bazy treningowej. Dla piłkarzy „Czarnych Koszul” trenowanie przy K6 wiąże się albo z dużymi sumami (wynajem boiska głównego) lub dzieleniem nawierzchni z juniorami i futbolistami z Warsaw Eagles. Na „Saharze” nie ma zmiłuj. Nie da się przedłużyć zajęć, a gdy pojawi się jakiś problem (np. z przycinaniem gałęzi), to treningu nie da się przeprowadzić w pełni. Teraz w erze COVID-19 trenować nie ma gdzie. Miejskie obiekty w Warszawie są zamknięte (pod nią już nie – w Grodzisku Mazowieckim i Pruszkowie można trenować). Według Szymanka magistrat powinien bardziej wspierać stołecznych sportowców.

A co sądzi o zamieszaniu z rozstrzygnięciem III ligi? Co jeśli dziś PZPN podejmie decyzję o zakończeniu ligi i spadku klubu do IV ligi? – (…) Gdyby jednak tak się stało, byłaby to duża niesprawiedliwość. W czwartej lidze drużyny są przecież chronione, nie będą obowiązywały spadki. Dochodzi więc do sytuacji, że w lidze utrzymają się ekipy, które nie zdobyły żadnego punktu. Według mnie trzeba zachęcać takich ludzi jak pan Nitot, by garnęli się do piłki. A za chwilę może się okazać, że on na dzień dobry dostanie straszliwego gonga. Uratował klub, spłacił długi, zdążył zobaczyć z trybun jeden mecz i musi się pogodzić ze spadkiem. Bylibyśmy wściekli, ale nie sądzę, by wtedy zapał właściciela minął. Mój też nie zniknie, trzeba będzie myśleć, jak szybko awansować.

Źródło: własne / Przegląd Sportowy

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

3 thoughts on “Szymanek o przygotowaniach i ryzyku spadku do IV ligi

    1. Ale trenują:

      Na drugiej przebywają bowiem dwie–trzy drużyny juniorskie. Jest zamieszanie, szum, piłki wypadają, nie można spokojnie pracować. Kiedy trenujemy wieczorem, punktualnie o godz. 20.00 wbiegają na plac futboliści Warsaw Eagles. Nie ma zmiłuj, nie mogę nawet o pięć minut przedłużyć trening. Jest gwizdek, chłopaki krzyczą „Let’s go!” i już są na boisku.

      … i o to był zarzut trenera.

    2. Mam wrażenie, że to jednak Warsaw Mets trenują na Saharze 🙂

Dodaj komentarz