Portal „Weszło!” rozmawiał z byłym pomocnikiem „Czarnych Koszul” Jarosławem Lato. Piłkarz ze Świdnicy dość krytycznie wspomniał okres spędzony przy K6.
Lato wraz z piłkarzami z Grodziska Wielkopolskiego przechodził do Polonii po udanym dla Dyskobolii sezonie 2007/08 (klub zakończył sezon na 3 miejscu). – W tamtym czasie Legia i Wisła miały zadyszkę i dziś mogę powiedzieć, że gdybyśmy zostali w Grodzisku, zdobylibyśmy wicemistrzostwo, albo nawet mistrzostwo Polski. Zresztą pojechaliśmy przecież do Warszawy i na półmetku byliśmy najlepsi. Potem nasza grupa zaczęła być rozbijana przez… różne myśli trenerskie i menedżerskie. Udało się jedynie zająć czwarte miejsce i załapać się na puchary – wspomina Lato.
W tamtym czasie rozpoczynała się „karuzela trenerska” inicjowana przez właściciela Polonii, Józefa Wojciechowskiego. Pomocnik mimo spędzenia półtora roku w klubie nie miał okazji poznać szefa. Zdanie na temat Wojciechowskiego wyrobił sobie czytując jego wywiady. – (…) Takie zmiany nic jednak nie wnosiły, wręcz przeciwnie. Zmieniała się cała koncepcja, nie nadążało się, żeby się do tego dostosować. Piłkarzom jest ciężko przestawiać się na różne myśli taktyczne w tak krótkim czasie. Może to działa na krótką metę, jako jakiś bodziec, ale trzeba mieć świadomość, że robiąc zmiany tak często, coś się popsuje – podsumował nerwowe ruchy kadrowe „Krokodyla”.
Lato przypomniał także o swoim rozstaniu. – Przykre było to, że szybciej dowiedziałem się tego od dziennikarzy niż od prezesa, a byłem kluczowym piłkarzem zespołu i jego kapitanem – wspomina w rozmowie z „Weszło!”. Dodał także, że z perspektywy czasu nie żałuje rozstania. – (…) Niekoniecznie, bo wyszło mi to na dobre. Prezes Wojciechowski sprzedał klub osobie, która nie płaciła i do dziś nie ma jak wyegzekwować od niej wyroków. Ja poszedłem do Jagiellonii Białystok, w której zdobyłem Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy. (…) Z czysto sportowego punktu widzenia zmiana wyszła mi na dobre.