Gawkowski o antagonizmach pomiędzy Polonią i Legią

Po akcji transparentowej i polonijnej odpowiedzi w postaci #BonjourGregoire w mediach pojawiło się sporo komentarzy dotyczących Polonii i Legii. O głos poproszono także historyka sportu dr Roberta Gawkowskiego.

Gawkowski na łamach Tygodnika TVP twierdzi, że do pewnego momentu dużo większe spory były między kibicami Polonii i Warszawianki czy Polonii i Korony Warszawa. Przed wojną „Czarne Koszule” (jej prezesem był generał Kazimierz Sosnkowski, „prawa ręka” Józefa Piłsudskiego) i Legia jako drużyny sanacyjne były uważane za kluby podporządkowane piłsudczykom. To na sportowej mapie Warszawy klasyfikowało te dwa kluby w tym samym polityczno-światopoglądowym miejscu – i dodaje, że kluby reprezentowały konkretny światopogląd, a często wręcz należały do politycznych organizacji młodzieżowych. Przed wojną wiedziano, że TG Sokół był bliski narodowej demokracji, podobnie jak AZS, zaś Skra i Marymont to kluby socjalistyczne.

Historyk cytując pamiętniki Jerzego Bułanowa twierdzi, że przed wojną można było chodzić zarówno na K6, jak i Ł3. – (…) Jednemu z inwestorów podobno odmówiono na Konwiktorskiej, więc zainwestował w Legię, a później miał się rewanżować drobnymi złośliwościami wobec „Czarnych Koszul” – Bułanowowi prawdopodobnie chodziło o Romana Góreckiego, późniejszego prezesa Legii i sanacyjnego ministra przemysłu i handlu.

Gawkowski opowiada także jak wyglądało zainteresowanie klubami po wojnie. – I na północy, i na południu, i na wschodzie, i na zachodzie, a także i poza Warszawą – bezwzględnie najpopularniejszym stołecznym klubem była Polonia. To widać nie tylko w pamiętnikach czy wspomnieniach, ale także w gazetach, mimo że po 1945 r. prasa coraz bardziej była sterowana przez komunistów. Legia po wojnie była klubem w praktyce stworzonym od nowa – znamienne, że przez pierwsze miesiące grali pod nazwą WKS Warszawa, dopiero gdzieś po pół roku zdecydowano się na użycie nazwy „Legia”.

Dodatkowo „Czarne Koszule” zdobyły tytuł mistrzowski w 1946 r. Mistrz Polski po tym jak odrzucił patronat milicyjny został prawie wyrzucony ze swojego matecznika przy Konwiktorskiej. – Obiekt przy ul. Konwiktorskiej został Polonii odebrany dekretem Bieruta i przekazany zupełnie innemu klubowi – kompletnie nieznaczącemu, ale podległemu Polskiej Partii Robotniczej. To był Zryw Mokotów – zdradza w Tygodniku TVP Gawkowski.

Polonia wbrew władzy, na fali sukcesu zaczęła się szybko odradzać, powstawały różne sekcje. Ale wszystko to opierało się na spontanicznym zaangażowaniu warszawiaków. Potem jednak władze ukróciły możliwość oddolnej inicjatywy i sport skazały na państwowe – branżowe – dotacje. W ten oto sposób Legia i Gwardia zaczęły iść w górę, a Polonia w dół.

„Czarne Koszule” wróciły na K6 w 1950 r. Pierwszy mecz, który tam rozegrały, to pojedynek derbowy z Legią (wtedy grał Kolejarz z CWKS-em). – To już były derby, które emocjonowały całą Warszawę. Stadion wypełniony po brzegi: 20 tys. ludzi. I wynik 2:1 dla Polonii, pardon – Kolejarza. Tylko że pomylić się było bardzo łatwo, bo trybuny cały mecz skandowały „Polonia, Polonia” – opowiada Gawkowski.

Mimo zmiany nazwy kibice nadal dopingowali zespół Polonii. Sentyment do niej wspominał Kazimierz Górski, który twierdził, że zdobycie Pucharu Polski w 1952 r. sprawiło warszawiakom wielką radość. Niestety nie cieszyło to wszystkich. – To było bardzo nie w smak władzy, by tak tytułować klub – tą starą nazwą. W pismach o kulturze fizycznej zaczęły pojawiać się artykuły, że takie przedwojenne kluby jak Polonia prezentowały typowy sport burżuazyjny, który powinien zniknąć z naszego kraju.

Po spadku Polonii z I ligi zaczęto promować Legię. Na Ł3 przywożono harcerstwo i wojskowych. Jedyny wyjątek promocyjny z tamtego okresu dotyczył jednorazowej historii z telewizją. – Wyjątek stanowiła pierwsza historyczna transmisja meczu piłki nożnej w Polsce, bo to był akurat mecz Polonia – Gwardia w marcu 1957 roku. Ale to była transmisja niemal eksperymentalna, a spotkanie towarzyskie – opowiada historyk i zdradza ciekawostkę dotyczącą frekwencji: – (…) do końca lat 70., gdy były takie rzadkie chwile, że Polonia grała trochę lepiej, to natychmiast zaczynało przychodzić na jej mecze po 10 tys. ludzi. Sam pamiętam spotkanie z Wartą Poznań – na stadionie Marymontu, bo Konwiktorska była akurat w remoncie – na którym pojawiali się nawet kibice Legii, by wesprzeć Polonię! 

Zdaniem Gawkowskiego to był jeden z ostatnich momentów spokoju między fanami Polonii i Legii. – To była ostatnia kolejka sezonu 1974/75. Polonia walczyła o utrzymanie w II lidze. Legioniści do końca spotkania spokojnie dopingowali i mecz zakończył się zwycięstwem 5:1. Potem animozje rosły. Historyk wspomina m.in. casus wchłonięcia prawie całej drużyny koszykówki Polonii do Legii.

Pierwsze akty nienawiści to koniec lat ’70. – Pamiętam mecz, który Polonia grała na Warszawiance z Zagłębiem Wałbrzych, gdy doszło do niesamowitych burd. Milicja była kompletnie zaskoczona i bezradna, bo to była nowość na polskich trybunach. Milicjanci chyba w ogóle nie rozumieli, kto z kim i o co walczy. Potem ostro zaczęło się robić po powrocie Polonii do elity, w latach ’90, kiedy na Konwiktorską po czterech dekadach powróciła pierwsza liga, ten antagonizm zaczął się już zbliżać do poziomu znanego dzisiaj.

Zdaniem Gawkowskiego antagonizmy między polonistami i legionistami wywołali dopiero komuniści. 

Źródło: TVP

Author: Kwikster

Barwy moro, ciemny kaptur, Kwik to dziwny bywa stwór, o swej Polonii marzy dzień i noc i w Gwiezdnych Wojen wierzy moc [wierszyk z czasów ogólniaka... niezmiennie na czasie ;)]

2 thoughts on “Gawkowski o antagonizmach pomiędzy Polonią i Legią

Dodaj komentarz